capitolo ventiduesimo

280 8 0
                                    

Dwa dni później...

Mateo

Nie mogę spać bo cały czas myślę o brunetce i o tym kiedy się wybudzi. Cholernie się stresuję i niecierpliwię. Wczoraj lekarz pozwolił na odwiedziny i widok Kendall podpiętej do jakiś dziwnych maszyn mnie przeraził. Jej cera była lekko szarawa, klatka piersiowa z trudnością się unosiła i modlę się tylko o to aby wyszła z tego stanu.

-Masz to zjeść Mateo. Ty znikasz chłopie- wyrwał mnie z obmyśleń głos Ethan'a. Zobaczyłem przed sobą talerz z tostami.

-Nie jestem głodny- mruknąłem i spojrzałem się na szatyna. Posłał mi morderczy wzrok i wiedziałem, że muszę to zjeść.

Wziąłem jednego do dłoni i w tępie żółwia zacząłem jeść.

Jeśli chodzi o ojca Accardi to zdziwiłem się jego reakcją. Kompletnie się nie przejął i tylko dopytał się lekarzy co jej jest, a następnie pojechał do roboty.

To jest ten szczęśliwy dom?

-Mateo ty się zakochałeś!- powiedział głośniej jakby chciał mi to wbić do głowy. Nie dopuszczam do siebie myśli o tym, że mogę kogoś pokochać i nie lubię tego tematu. Pokręciłem głową.

-Czemu ty tak uciekasz od tego?- spytał i złapaliśmy kontakt wzrokowy.

-Ona mnie nienawidzi- zapewniłem go i napiłem się kawy.

-A mi się wydaje, że jednak nie- wyraził swoją opinię.

-Mateo cholera jasna no! Przecież wy idealnie do siebie pasujecie!- zaczął się uruchamiać i schowałem na ten gest twarz w dłoniach.

-Chyba nigdy cię nie widziałem w takim stanie stary. Ty się nigdy aż tak bardzo nie martwiłeś jak w tym momencie- dodał i pokazałem mu na to środkowego palca.

-Więcej nie dam rady- oznajmiłem, zmieniając temat. Zjadłem półtora tosta i czuję jakbym miał się zaraz zrzygać.

-Ja cię chyba zabije...- westchnął.

•••••••••••••••••

Właśnie jestem w drodze do szpitala. Włączyłem playlistę na Spotify i nucę pod nosem tekst piosenki, która właśnie leci.

Wpierdoliłem się w korek i Boże jak ja bardzo nie lubię takiej jazdy.

Po jakiś 40 minutach parkowałem. Na sam widok tego budynku jest mi niedobrze. Głośno odetchnąłem i wyszedłem z samochodu. Skierowałem się w stronę szpitala i po chwili szedłem już pustym, ciemnym korytarzem do sali 209, w której znajduje się brunetka. Przed wejściem spotkałem lekarza i upewniłem się czy aby napewno mogę odwiedzić dziewczynę. Wyraził zgodę i wraz z tym chwyciłem klamkę od ciężkich drzwi i wszedłem do sali.

Do moich uszu dotarło charakterystyczne pikanie maszyn.

Usiadłem na stołku, który znajduje się obok łóżka i skupiłem wzrok na twarzy dziewczyny. Potem zlustrowałem jej klatkę piersiową, która powolnie się unosi i opada. Delikatnie ująłem jej drobną dłoń i opuszkiem palca zacząłem ją gładzić. Tym razem jednak coś się zmieniło. Poczułem ledwo wyczuwalny uścisk ze strony brunetki.

-Kendall?- wypowiedziałem jej imię z nadzieją, że się wybudzi. Drugą dłonią odsunąłem kosmyk jej włosów na ucho i akurat wtedy jej oczy zaczęły się bardzo powoli otwierać.

Lost happinessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz