Tydzień później...
Kendall
Lucas wyszedł z więzienia.
-Kendall jest 11:30, na dwunastą jedziemy do Harrisonów, a ty nadal lulasz- obudził mnie głos Lizzy. Tylko coś mruknęłam pod nosem.
-Co jest?- usłyszałam jeszcze jeden głos chyba Ethan'a, a następnie kroki w stronę łóżka.
-Źle się czujesz?- usłyszałam pytanie od chłopaka i ponownie tylko mruknęłam. Obydwoje cicho westchnęli, a ja nawet nie jestem w stanie się lekko ruszyć.
-Jak coś to mogę zostać z tobą- powiedziała na co pokręciłam głową. Nie chce jej zabierać zabawy przeze mnie.
Jest niedziela i każdy z nas ma wolne, więc chcą ten czas dobrze wykorzystać.
-Ale jakby cokolwiek się działo to masz dzwonić okej?- chciała się upewnić. Ponownie tylko mruknęłam i coś jeszcze do mnie mówili, ale już tego nie zanotowałam.
Wyszli, pozostawiając mnie samą z natrętnymi myślami, demonami przeszłości i chęcią skończenia ze sobą. Zapewne pomyśleli, że po prostu źle się czuję, brzuch mnie boli czy coś, jednak problem tkwi w mojej głowie.
Dzisiaj o 9 rano po raz pierwszy udało mi się zasnąć. Od dwóch dni kompletnie nie spałam, nie jadłam i leżę w łóżku. Nawet się nie podniosłam, jedynie do toalety, kiedy chciało mi się siku, chociaż nawet to było trudne.
Wczoraj nie widziałam się z Lizzy i Ethan'em, ponieważ oboje po pracy pojechali do rodziny na kolację i tam też spali. Ja za to nie pracowałam, mam całe weekendy wolne.
Czuję się strasznie. Mam wrażenie jakbym była sparaliżowana. Każdy najmniejszy ruch sprawia, że mam wrażenie jakby moje kości się łamały. Wszystko boli mnie do takiego stopnia, że marzę tylko o końcu tego gówna.
Na mojej twarzy znajdują się ślady pozasychanych łez, które napłynęły mi do oczu dzisiaj rano, kiedy próbowałam się przewrócić na drugi bok.
Ostatnio przestałam brać leki od psychiatry ze Stanford'u i mam wrażenie, że to przez to mój stan się tak pogorszył.
Nie chce rzyć na kolorowych pastylkach, nie mam zamiaru już więcej brać tego gówna.
Chcę zniknąć.
Leżę, wgapiając się w komodę i walczę ze snem. Oczy strasznie mnie szczypią i zapewne są całe czerwone.
Czas leci jak w zwolnionym tempie. Nie mam pojęcia jak jutro znajdę się w pracy skoro jestem w tak chujowym stanie.
Moje myśli są tak cholernie dobijające i przytłaczające. Moja głowa chce od nich wybuchnąć.
Mam wrażenie jakbym była przygnieciona jakimś ciężarem do łóżka. Jakby każdy mój ruch był ograniczony do minimum, ale z drugiej strony wiem, że to wina mojej zrytej psychiki i po prostu muszę się ogarnąć.
Niestety nie daję sobie rady.
Nie wiem ile już tak patrzę na biały mebel, ale wiem, że wystarczająco długo kiedy słyszę, że ktoś wchodzi do mieszkania. Mam w to całkiem wyjebane.
Mateo
Dzisiaj na 12 jesteśmy całą grupą umówieni u Harrisonów. Podobno mają ugotować obiad i szczerze obawiam się i mam nadzieję, że niczym nas ci debile nie zatrują.
Jakoś o 11:30 wyjechałem spod wieżowca. Muszę jeszcze wskoczyć do sklepu po fajki.
Myślałem, że umrę z irytacji kiedy przede mną kłócił się jakiś menel z kasjerką. Urok sklepów, które otworzone są w niedzielę.
Finalnie jednak udało kupić mi się papierosy i z kilkoma minutami w plecy odjechałem spod sklepiku.
CZYTASZ
Lost happiness
Romance17-letnia Kendall ma niełatwe życie a chłopak, który się w nim pojawia jest dodatkowym utrudnieniem. Jak potoczy się ich los? Czytacie na własną odpowiedzialność. Mogą pojawiać się sceny: śmierci, nękania, gwałtu, przemocy i innych podobnych temató...