Parę dni później Ashley otrzymała list od profesora Slughorna na temat terminu ich pierwszego spotkania.
Dwunastego grudnia na godzinę osiemnastą miała stawić się w gabinecie profesora Slughorna. O siemanestej, dużo po czasie który ustaliła na przyszykowanie się zaczęła wybierać ubrania. Po krótkim namyśle zdecydowała się na srebrna sukienkę opadająca do ziemi z długim rękawem. Pospiesznie ją założyła a następnie włożyła białe szpilki i przymocowała mocniej kokardę. Właśnie kończyła malować usta na krwistą czerwień gdy zegar na ścianie zabił sześć razy.
- cholera! - mruknęła odchodząc od lustra. W biegu wyszła z dormitorium dziewcząt zostawiając swoje ubrania i kosmetyki na podłodze. Zanim zdążyła wyjść z lochów ktoś mocno owinął, zimna dłoń w okół jej drobnego nadgarstka. Wzdrygnała się bo nienawidziła gdy jej ojciec lub brat tak ją łapał.
- Draco nie mam czasu! - krzyknęła zanim się odworocila by zobaczyć twarz mężczyzny
- Jacob?... - przed nią stał wysoki brunet z markotną miną spoglądając na nią od góry do dołu- gdzie się wybierasz? - warknał zaciskając mocniej dłoń
- na spotkanie u Slughorna. Puść mnie. Jestem spóźniona - przeskoczyła z nogi na nogę próbując się wyrwać z uścisku
- napewno? - Dziewczyna zaśmiała się myśląc że nie myśli poważnie że go okłamuje - robisz ze mnie idiotę? Z kim idziesz, i dlaczego mi o tym nie powiesz?
- o co ci chodzi? Powiedziałam gdzie idę, puść mnie! - dziewczyna szarpnęła ręką ale dłoń chłopaka tylko mocniej owinęła jej. Dziewczyna przegryzła wargę nie chcąc pokazać jaki ból jej to wyrządza.
- zapytam jeszcze raz, z kim idziesz? -
- jesteś chorobliwie zazdrosny - sykneła. Nie minęło parę sekund a dziewczyna jednym z szpikulców butów stanęła mu na stopę - lecz się - powiedziała na odchodne i korzystając z rozkojarzenia Whonix'a wyciągnęła rękę z uścisku. Szybkim krokiem podążyła do gabinetu w którym odbywało się spotkanie. Mocno masowała nadgarstek który robił się powoli siny i próbowała jak najszybciej doprowadzić go do normalnej formy. Stanęła przed mosiężnymi drzwiami i drżącą od bólu ręką otarła drobne łzy, a następnie zapukała. Weszła do środka i z sztucznym uśmiechem przywitała się.
- dobry wieczór, przepraszam za spóźnienie coś mnie zatrzymało
- to nic, świetnie że pani jest panno Malfoy - uśmiechnął się profesor. Harry patrząc na blondynkę wstał jakby chciał coś powiedzieć. Gdy wszyscy zdezorientowani zwrócili na niego uwagę usiadł mrucząc " nie ważne, przepraszam". Malfoy odszukała wzrokiem wolne miejsce które zajął jej obok siebie Blaise, który jak się okazało, na drugi dzień również dostał zaproszenie, i podążyła w stronę okrągłego stołu - Pan Whonix nie chciał przyjść? - zapytał a Ashley delikatnie się wzdrygnała
- miał inne plany, ale prosił żeby Pana pozdrowić - wytłumaczyła.
- ach, dobrze, to innym razem, bardzo dziękuję i wzajemnie!-
Gdy Slughorn zaczął rozmowę na temat rodzin zgromadzonych uczniów czarnoskóry chłopak upewnił się że nikt nie zwraca na niego uwagi i szepnął do przyjaciółki:
- co jest? Wszystko dobrze? -
- tak, jest w porządku - skłamała ściskając gule w gardle - chcesz się potem przejść? - zaproponowała, Zabini przytaknął głową i odworcił się spowrotem.
~~~
- idźmy na korytarz na drugim piętrze, mało osób tam przesiaduje - zaproponowała Ashley opuszczając gabinet nauczyciela
- w porządku - odpowiedział Blaise i objął ją delikatnie ramieniem. Oboje podążyli na schody i samotnie udali się na górę.
W tym samym czasie Hermiona zabrała torebkę z krzesła i podążyła z Harrym za reszta w stronę drzwi.
- wiesz co ja jeszcze zostanę zostanę, muszę... Musze coś zrobić. Wracaj do Rona - oznajmił Harry wpatrując się w schody a następne szukając czegoś w torbie. Brunetka spojrzała na przyjaciela podejrzliwie ale zaraz potem wywróciła oczami i udała się w stronę pokoju Gryffindoru. Harry zszedł w bok wyciągając pelerynę niewidkę. Zarzucił ją na siebie i wszedł po kamiennych schodach.
Para upewniła się że nikt za nimi nie idzie a sale w około są puste
- chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytał Blaise
- właściwie to nie wiem - powiedziała Ashley wzdychając i osuwając się na kamienną ławkę obok Ślizgona. Harry stał pare metrów od nich. Wiedział że źle robi podsłuchując ich jednak, nic z tym faktem nie zrobił. - prostu muszę powiedzieć to jakiemuś chłopakowi a Dracona nie chcę obciążać -
- mów - rzucił brunet
- Jacob - westchnęła Ashley
- on jest zarozumiałym idiotą, dlaczego ty się w ogóle z nim spotykasz? - zapytał. Chciała mu powiedzieć że rodzice jej go wybrali. Że nie ma wyboru. Ale co by o niej pomyślał?
- nie wiem, poprostu tak jakoś, jest miły i w ogóle ale czasem... Dzisiaj miał problem że idę się z kimś spotkać i nie chcę powiedzieć z kim - położyła głowę na dłoniach.
- próbowałaś z nim rozmawiać? -
- a jak myślisz? Dlaczego się spóźniłam? -
- no tak, Ashley Malfoy nigdy się nie spóźnia - zachichotał Blaise wywołując uśmiech na twarzy dziewczyny - nie przejmuj się nim, musi zrozumieć swój błąd. Nie jesteś jego własnością ale ma prawo być zazdrosny -
- Ma rację, ale nie wie wszystkiego. - Pomyślała. zakrywając nadgarstek
- dzięki - wymamrotała spoglądając na przyjaciela
- do usług - przytulił ją - ale wiesz, jak chcesz żeby ktoś mu niechcący złamał rękę to mów -
- sądzę że to nie będzie narazie potrzebne - zaśmiała się
___________________________________
CZYTASZ
i hate you all - HARRY POTTER X FEM READER
FanfictionDziewczyna która chce być inna niż wszyscy z jej rodziny. Siostra bliźniaczka Draco Malfoy'a, zmanipulowana przez rodzine. Po dobrej stronie stał chłopak który kochał ją jak nikogo innego. Ashley zrobiłaby wszystko dla niego a jednocześnie dla swoje...