26. ~Y6 Dlaczego cię tu nie ma~

111 9 3
                                    

Nadeszły święta Bożego Narodzenia, jeszcze rok temu Harry mógł cieszyć się obecnością swojego ojca chrzestnego. Teraz już nie, uwielbiał Weasleyów i ich gościnność ale czuł się bardzo przytłoczony faktem że już nigdy nie będzie na Grimmauld Place z Syriuszem.

Siedział na schodzach patrząc pusto w okno. Tak jak zawsze, rozmyślając, gdy nie miał z kim podzielić rozmowy o swoich uczuciach.

- dlaczego tu siedzisz? -

Oderwał sie od myśli spoglądając przed siebie. Przed nim stała Ginny w szlafroku i mokrymi rudymi włosami

- lubię być sam - odchrząknal. Nie chciał być nieuprzejmy, ale chciał jak najszybciej wrócić do poprzedniego zajęcia.

- to w porządku, też lubię być sama, ale myślę że w dwójkę jest znacznie lepiej - powiedziała i nie pytając go o zgodę przysiadła się obok, blisko, zbyt blisko.

Harry delikatnie odsunął się w stronę ściany czując na ręce jej mokry szlafrok

- wiesz, gdybyś chciał porozmawiać o czymś z dziewczyną... To ja zawsze chętnie - uśmiechnęła się

- dzięki, ale mam już osoby do rozmowy - spojrzał na chwilę na rudowłosą - przepraszam, nie chciałem być niegrzeczny, poprostu... Nie mam siły na rozmowy —

-  W porządku, rozumiem, wesołych świąt Harry - podniosła kącik ust wpatrując się w Harry'ego

- wesołych świąt - odparł Harry, Ginny zbliżyła się odrobinę a jej oddech owiał jego twarz.

Jednak w tym momencie, coś lub ktoś postanowił tą jakże romantyczna chwilę przerwać. Zza okna zalśnił blask ognistych płomieni które z prędkością światła okrążyły do okoła drobny domek Weasley'ów.

Jedna z czarnych smug rozbiła się o ziemie i wylądowała niska kobieta z bujnymi czarnymi włosami. Pobiegła ciągnąć, kogoś za rękę.

Członkowie Zakonu Feniksa którzy przesiadywali akurat na dworze zerwali się na równe nogi wyciągajac różdżkę.

Harry rozpoznał kobietę i zapragnął zemsty za zabicie ostatniego członka jego rodziny. Zbiegł po schodzach zostawiając Ginny w tyle. Minął wszyskich dorosłych którzy krzyczeli jego imię i błagali by się zatrzymał. Dla niego liczyła się tylko kobieta przez nim krzycząca w kółko imię swojego kuzyna i blondynka prosząca by przestała.

- ciociu proszę cię, wróćmy do domu! - krzyczała nie zauważając że Harry jest parę metrów od nich

- zamknij się głupia dziewczyno! - krzyknęła puszczać jej rękę i uciekając głębiej w krzaki

Ashley poczuła za sobą kroki, natychmiast się odwróciła celując w postać różdżka, Kruczowłosy chłopak w okularach i różowawych policzkach stał za nią. Złapała go mocno za rękę ciągnąć za siebie

- co ty tu robisz? - zapytał ledwo słyszalnie

- mogłabym zapytać cię o to samo - wymamrotała celując różdżka w krzaki przed sobą. Chłopak miał zamiar coś jeszcze powiedzieć ale szybko go uciszyła gestem dłoni
- Bella, gdzie jesteś - zapytała nie dostając w odpowiedzi nawet jednego szmeru. Po chwili pojawił się Remus z Tonks u boku i rozpoczęli walkę z śmierciożerami.

Dziewczyna gdy nikt na nią nie zwracał uwagi weszła w wysokie trawy na polu by niezauważenie odejść. Bellatrix złapała jej ramię i pociągnęła do góry... Parę minut później znowu byli w Malfoy Manor...

- Jesteś głupcem Harry Potterze! - krzyknął Remus ciągnąć Harry'ego spowrotem do nory.

- To moja przyjaciółka nie mogę pozwolić by wykorzystywali ją przeciwko mnie! - stawił się Harry

- Harry! To że będziesz za nią biegał nic ci nie da! Robisz im przysługę i narażasz ją na jeszcze większe niebezpieczeństwo! Pomyśl czasem - odworcił się napięcie i wyszedł do kuchni mamrocząc pod nosem: - taki sam jak James, taki sam jak James. Och James dlaczego cię tu nie ma... Syriusz - utkwił twarz w dłoniach mając nadzieje że nikt go nie słyszał. Jednak któs przyszedł i go przytulił

- spokojnie kochanie - delikatny głos tonks dotarł do jego ucha - chodź wrócimy do domu...

___________________________________

i hate you all - HARRY POTTER X FEM READEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz