Nadeszły święta Bożego Narodzenia, jeszcze rok temu Harry mógł cieszyć się obecnością swojego ojca chrzestnego. Teraz już nie, uwielbiał Weasleyów i ich gościnność ale czuł się bardzo przytłoczony faktem że już nigdy nie będzie na Grimmauld Place z Syriuszem.
Siedział na schodzach patrząc pusto w okno. Tak jak zawsze, rozmyślając, gdy nie miał z kim podzielić rozmowy o swoich uczuciach.
- dlaczego tu siedzisz? -
Oderwał sie od myśli spoglądając przed siebie. Przed nim stała Ginny w szlafroku i mokrymi rudymi włosami
- lubię być sam - odchrząknal. Nie chciał być nieuprzejmy, ale chciał jak najszybciej wrócić do poprzedniego zajęcia.
- to w porządku, też lubię być sama, ale myślę że w dwójkę jest znacznie lepiej - powiedziała i nie pytając go o zgodę przysiadła się obok, blisko, zbyt blisko.
Harry delikatnie odsunął się w stronę ściany czując na ręce jej mokry szlafrok
- wiesz, gdybyś chciał porozmawiać o czymś z dziewczyną... To ja zawsze chętnie - uśmiechnęła się
- dzięki, ale mam już osoby do rozmowy - spojrzał na chwilę na rudowłosą - przepraszam, nie chciałem być niegrzeczny, poprostu... Nie mam siły na rozmowy —
- W porządku, rozumiem, wesołych świąt Harry - podniosła kącik ust wpatrując się w Harry'ego
- wesołych świąt - odparł Harry, Ginny zbliżyła się odrobinę a jej oddech owiał jego twarz.
Jednak w tym momencie, coś lub ktoś postanowił tą jakże romantyczna chwilę przerwać. Zza okna zalśnił blask ognistych płomieni które z prędkością światła okrążyły do okoła drobny domek Weasley'ów.
Jedna z czarnych smug rozbiła się o ziemie i wylądowała niska kobieta z bujnymi czarnymi włosami. Pobiegła ciągnąć, kogoś za rękę.
Członkowie Zakonu Feniksa którzy przesiadywali akurat na dworze zerwali się na równe nogi wyciągajac różdżkę.
Harry rozpoznał kobietę i zapragnął zemsty za zabicie ostatniego członka jego rodziny. Zbiegł po schodzach zostawiając Ginny w tyle. Minął wszyskich dorosłych którzy krzyczeli jego imię i błagali by się zatrzymał. Dla niego liczyła się tylko kobieta przez nim krzycząca w kółko imię swojego kuzyna i blondynka prosząca by przestała.
- ciociu proszę cię, wróćmy do domu! - krzyczała nie zauważając że Harry jest parę metrów od nich
- zamknij się głupia dziewczyno! - krzyknęła puszczać jej rękę i uciekając głębiej w krzaki
Ashley poczuła za sobą kroki, natychmiast się odwróciła celując w postać różdżka, Kruczowłosy chłopak w okularach i różowawych policzkach stał za nią. Złapała go mocno za rękę ciągnąć za siebie
- co ty tu robisz? - zapytał ledwo słyszalnie
- mogłabym zapytać cię o to samo - wymamrotała celując różdżka w krzaki przed sobą. Chłopak miał zamiar coś jeszcze powiedzieć ale szybko go uciszyła gestem dłoni
- Bella, gdzie jesteś - zapytała nie dostając w odpowiedzi nawet jednego szmeru. Po chwili pojawił się Remus z Tonks u boku i rozpoczęli walkę z śmierciożerami.Dziewczyna gdy nikt na nią nie zwracał uwagi weszła w wysokie trawy na polu by niezauważenie odejść. Bellatrix złapała jej ramię i pociągnęła do góry... Parę minut później znowu byli w Malfoy Manor...
- Jesteś głupcem Harry Potterze! - krzyknął Remus ciągnąć Harry'ego spowrotem do nory.
- To moja przyjaciółka nie mogę pozwolić by wykorzystywali ją przeciwko mnie! - stawił się Harry
- Harry! To że będziesz za nią biegał nic ci nie da! Robisz im przysługę i narażasz ją na jeszcze większe niebezpieczeństwo! Pomyśl czasem - odworcił się napięcie i wyszedł do kuchni mamrocząc pod nosem: - taki sam jak James, taki sam jak James. Och James dlaczego cię tu nie ma... Syriusz - utkwił twarz w dłoniach mając nadzieje że nikt go nie słyszał. Jednak któs przyszedł i go przytulił
- spokojnie kochanie - delikatny głos tonks dotarł do jego ucha - chodź wrócimy do domu...
___________________________________
CZYTASZ
i hate you all - HARRY POTTER X FEM READER
FanfictionDziewczyna która chce być inna niż wszyscy z jej rodziny. Siostra bliźniaczka Draco Malfoy'a, zmanipulowana przez rodzine. Po dobrej stronie stał chłopak który kochał ją jak nikogo innego. Ashley zrobiłaby wszystko dla niego a jednocześnie dla swoje...