Rozdział 4 - Książki i marzenia

23 10 1
                                    

Poskramiacze odjechali następnego dnia i nie zabrali mnie ani Mirki ze sobą.

Wygłupiłam się przez to. Po nocy, przepełnionej snami o magicznych istotach – raz przyjaznych, raz przerażających – zbudziły mnie nie śpiewy ptaków, a odgłosy rozmowy.

– Bestiokształtny? Jak dla mnie sprawa jest jasna, Mistrzyni. To pseudogolem.

– Na czym opierasz swój osąd?

– Na tym, że był paskudny, jak wszystkie pseudogolemy. Nie znoszę ich. Za bardzo jak na mój gust przypominają wynalazki eternistów. Tylko nie mów Mistrzowi Tobiasowi.

– Nie mam w zwyczaju plotkować. I bardziej, niż klasyfikacja martwi mnie to, co mówili ci chłopcy.

Wychyliłam się i z okna sypialni zobaczyłam Kallena. Wyprowadzał Zadrę ze stajni. Otreja stała w pobliżu, gotowa do drogi.

Nie do końca jeszcze rozbudzona, spanikowałam.

„Chcą mnie zostawić!"

Pobiegłam na strych, chwyciłam wytartą walizę taty – tę samą, z którą jako młodzieniec pojechał do Pallidy szukać ratunku dla mieszkańców Żyworzeki – nawrzucałam do niej jak leci ubrań, założyłam kapelusz i tak, w nocnej koszuli, wypadłam na podwórko.

– Czekajcie na mnie! – wykrzyknęłam.

Kallen, Otreja, rodzice i kilkoro sąsiadów, którzy przyszli ostatni raz rzucić okiem na Poskramiaczy, wbili we mnie zdumione spojrzenia. Zadra prychnęła i zastrzygła uszami.

– Nie możecie odjechać beze mnie! A wy – zwróciłam się do mamy i taty – przecież się zgodziliście!

Zza płotu wyjrzał Eryk.

– Wyjeżdżasz, Ado? – zapytał. – No... a co z domkiem na drzewie?

Dopiero teraz spłonęłam rumieńcem. Tego mi brakowało, żeby zaczął paplać o nim przy Otrei i Kallenie! Zwłaszcza Kallenie.

– To dziecinada. Jak sam zauważyłeś – odparłam, udając brak zainteresowania tematem.

Eryk zmarkotniał, ale nie powiedział nic więcej.

Odwróciłam się do rodziców, gotowa żądać, by dotrzymali słowa i puścili mnie do Akademii. Spodziewałam się, że będą zagniewani, albo może skrępowani, ale oni się uśmiechali.

– Nowy rok akademicki zacznie się jesienią, Ado – oznajmiła Otreja. – Uzgodniłam już, że przyjedziecie z koleżanką bezpośrednio do Akademii w tym samym dniu, co reszta przyjętych.

– Musisz jeszcze trochę wytrzymać – roześmiał się Kallen.

– Naprawdę nie mogę pojechać wcześniej? Skoro już tu jesteście?

Zobaczyłam, że mama mruga, jakby coś wpadło jej do oka.

Dotarło do mnie, że brzmię, jakbym czym prędzej chciała wyrwać się z domu – co było prawdą, ale wcale nie dlatego, że miałam dość rodziców. Zwyczajnie nie mogłam się doczekać Akademii

– Och. Rozumiem, Mistrzyni Otrejo – bąknęłam. – Oczywiście. Na pewno tak będzie najlepiej.

Bez słowa skinęła głową i skierowała się do bramy prowadzącej na ulicę. Symbolis na jej ramieniu zafalował, jakby rwał się do drogi, ale prócz mnie nikt chyba tego nie dostrzegł.

– Powodzenia, dzieciaku. – Kallen żartobliwie mi zasalutował. – Zobaczymy się w Akademii. Nie daj się zjeść żadnym skałokruszom.

– Nie dam. Hej – Kallen? Czekaj, chcę – mam jeszcze jedno pytanie. Kiedy dostanę swojego eteriala? I jakiego?

Eteriale: Akademia CzeluściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz