Rozdział 16 - Siła kontra spryt

11 2 0
                                    

- Wściekła cholera - zacytowałam Colvaine'a.

Myślałam, że uda mi się strącić medalion, ale żelaziec był za szybki. Trzymetrowy metalowy kolos cofnął się o krok i zamachnął się z góry do dołu łapą zakończoną ostrzem, które mogłoby bez trudu mnie przepołowić.

***

Tak właśnie wyglądały pierwsze zajęcia z obrony z Mistrzynią Otreją.

Na wstępnie Mistrzyni oznajmiła nam, że normalnie szkoli dopiero uczniów trzeciego roku. Jednak ze względu na niedawne wydarzenia Akademia postanowiła, że my też musimy rozwijać sprawność fizyczną.

- Jeśli zostaniecie zaatakowani przez mroczną bestię, wasze małe eteriale was nie obronią. Mogą co najwyżej oddać życie, żebyście mieli szansę uciec. Pokażę wam, co możecie zrobić, żeby nie musiały się poświęcać.

Jagoda uniosła rękę.

- Przepraszam, Mistrzyni, ale chyba nie będziemy walczyć z potworami?

- Nie wiemy, czym są! - zawtórował jej ktoś. - Podobno nawet ich oddech to trucizna!

Otreja pokręciła głową.

- Wystrzegajcie się takiego nastawienia. Różne rodzaje eteriali mają cechy wspólne. Także te bestie są podobne do gatunków, które dobrze znamy.

- Co z tego, że znamy? Przecież i tak nie możemy walczyć z... z gryflinem!

- To prawda. Ale gryflina może odstraszyć wrzask i wymachiwanie rękami. Przed pancerzogonem da się uciec, nawet w otwartym terenie. Jeśli będziecie uważać na zajęciach, dowiecie się, jak przetrwać spotkanie z wieloma groźnymi stworzeniami.

- A co z tym? - Zan wskazał na metalowego kolosa, który stał nieruchomo z boku.

- Pseudogolemy nie znają strachu i nie czują bólu. Obyście nigdy nie byli zmuszeni walczyć z żadnym wręcz. Na szczęście są bardzo rzadkie, poza tym nigdy nie atakują bez rozkazu. Mistrz Tobias zgodził się pożyczyć mi Ferrosa, który pomoże nam pod koniec zajęć. Na razie dosyć gadania. Czas na rozgrzewkę.

Najpierw kazała nam biegać wokół błoni, a potem podzieliła na pary według wzrostu, rozdała długie kije i pokazała podstawy walki: postawę na ugiętych nogach, zamachy i parowanie.

- Nieźle. Czarnoszpon. Widać, że ktoś cię już szkolił. Ty tam, nie odwracaj się plecami do przeciwnika. Colvaine, postawa ujdzie, ale uderzaj szybciej. Nawet żółw uchyliłby się przed czymś takim. Nogi! Nie możesz stać w miejscu!

Pojedynkowałam się z Katriną. Była ode mnie wyższa i silniejsza, ale nie zamierzałam dać się pokonać. Naśladowałam ruchy, które pokazała nam Mistrzyni, i zasypywałam ją gradem ciosów, które mogła tylko odbijać.

- W porządku - rzuciła Otreja, gdy nas mijała, a potem płynnie przeszła do napominania Sary, która odmówiła „bicia się".

Kiedy w końcu pozwoliła nam odłożyć kije, Katrina odrzuciła swój i zdyszana padła na trawę.

- Nie wiem, skąd masz tyle energii - wyspała. - Przecież ty prawie nie jesz.

- Nie jestem obżarta i powolna - odcięłam się. Też byłam zmęczona. Inni rozmasowywali rozbolałe ramiona albo narzekali, że będą mieli siniaki.

Siedzieliśmy wyczerpani na trawie, a Otreja opowiadała nam o zachowaniu różnych eteriali, ich sposobach ataku i słabych punktach.

- Łowca walczy tylko, gdy nie może się porozumieć z eterialem. Znajomość przeciwnika pozwala szybciej zakończyć starcie. Czasem sprawia też, że nie musimy zabijać eteriala.

Eteriale: Akademia CzeluściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz