Napaść potwora nie spowodowała odwołania ceremonii. Na całe szczęście, bo jeszcze nigdy nie chciałam otrzymać pierwszego eteriala tak bardzo, jak teraz. Przyglądanie się podniebnej walce rozpaliło we mnie żądzę przygód, silniejszą od strachu.
Gonsaga i Tyria zaprowadziły nas - wraz z Arkasem, którego zaproszono do obserwacji Poszukiwania, i jego sługą - do zagajnika wśród wapiennych wzgórz. Ledwo weszliśmy między drzewa, swąd spalenizny ustąpił zapachowi świeżej zieleni i eteru.
- Jak tu pięknie! - wykrzyknęła z zachwytem Jagoda.
Na spiętrzonych wapiennych tarasach rosły bujne krzewy i drzewa. Wielu nie rozpoznawałam. Z gałęzi zwieszały się kwitnące pnącza, wśród których trzepotały duże, pomarańczowe motyle. Ze wzgórza, szumiąc, kaskadami spływał krystalicznie czysty potok i wpadał do małego stawu, po którym pływało stadko kaczek. Najzwyklejsze, niemagiczne ptaki w takim otoczeniu budziły zdziwienie.
Ścieżka zaprowadziła nas do przesłoniętej zielenią szklanej kopuły, jednej z wielu rozrzuconych po zagajniku. Z bliska konstrukcja okazała się znacznie większa, niż wcześniej sądziłam.
Kiedy podeszliśmy bliżej, aż westchnęłam z zachwytu.
Kopuła wyglądała jak najwspanialsza szklarnia na świecie. Wewnątrz zamknięty był ukwiecony, bajeczny las. Po omszałych skałach skakały kolorowe jaszczurki. Rozmigotane ptasie cienie przemykały między gałęziami drzew.
- Egzotarium to jedno z naszych największych osiągnięć - odezwała się profesor Gonsaga. - Kanał, który tu widzicie, doprowadza do wnętrza kopuł śladowe ilości eteru prosto z Czeluści, a szkło pozwala utrzymać kontrolowane warunki. Obiektu numer jeden używamy do Poszukiwania i innych zajęć. W pozostałych hoduje się eteriale.
- Co za skurczybyk! - zawołał Colvaine. - Tu by się cała moja wieś zmieściła.
Rozległy się chichoty. Gonsana spiorunowała Raviończyka wzrokiem.
- Język, młody człowieku.
- On nie rozumie, pani profesor. - Pospieszyłam Colvowi na ratunek. - Dopiero uczy się ocjańskiego. Na pewno nie miał niczego złego na myśli.
- No, jak tylko chciałem powiedzieć „duży", tak? - tłumaczył zawstydzony rudzielec. - Tak słyszałem, jak mówili w cyrku. „Wielki jak skurczybyk". Był tam silny chłop, jak niedźwiedź, i...
- Ach, ty musisz być Colvaine. - Profesor zacisnęła usta w wąską kreskę. - Słyszałam o tobie i twoich przygodach z wędrownymi cyrkowcami. Postaraj się więcej nie używać takiego słownictwa. W Akademii nie potrzeba nam błaznów.
Raviończyk wybąkał nieskładne przeprosiny. Kilka osób zaczęło się z niego śmiać; Gonsaga to zignorowała.
- Nie przejmuj się - szepnęłam do niego. - Ona też jest, no wiesz, pełna własnej ważności.
Chciałam go rozbawić, ale nadzwyczaj poważnie skinął głową.
- Dziękuję, Ada. Ja będę już uważał przy profesorach, a jak coś, to najpierw będę pytał ciebie o słowa, tak?
- Jasne. Chodź, ruszmy się, zanim zwiną nam sprzed nosa wszystkie eteriale!
Kolejnych parę chwil spędziłam, tłumacząc zdumionemu Raviończykowi, że nie chodziło mi o rolowanie magicznych stworzeń. Zanim załapał, zdążyliśmy przejść przez krótki podziemny tunel i trafić do wnętrza kopuły Egzotarium.
***
W szklanej bańce rozlegały się szum wody i nawoływania kryjących się wśród roślin eteriali. Słodko-słony zapach w powietrzu mieszał się z wonią mokrej ziemi. Lekki wietrzyk - wywoływała go jakaś ukryta maszyneria? Czy raczej eteriale? - poruszał liśćmi drzew i krzewów porastających sztuczne pagórki i tarasy, które wznosiły się wokół płytkiej sadzawki.
CZYTASZ
Eteriale: Akademia Czeluści
FantasyAda marzy o życiu pełnym przygód. Niespodziewane otarcie się o śmierć otworzy przed nią drogę do Akademii Czeluści i zostania Poskramiaczką eteriali - magicznych istot władających niezwykłymi mocami. Dla ludzi z królestwa Ocji kontrolowanie eteriali...