Emerytowana profesor Akademii Melodia Dziworząb cierpiała na dziwną przypadłość: gdy mówiło się do niej coś, co jej się nie podobało, momentalnie głuchła. Przez resztę czasu słuch miała bystrzejszy, niż jej wielkouche eteriale.
- Bardzo mi przykro. Nie mogę. Muszę się uczyć - tłumaczyła się Mirka.
- Od lat szukałam takiego magnesu na eteriale - oświadczyła profesor, całkowicie ją ignorując. - Ty i ten valoris pomożecie mi w końcu dojść do prawdy. Udacie się ze mną do Wieży Nauki.
Mirka zebrała się na odwagę i, tym razem bardziej stanowczo, powtórzyła, że musi przygotować się na sprawdzian.
- Sprawdzian? Sprawdzian? Bardziej obchodzi cię jakiś sprawdzian, niż odkrycie przed światem nieznanej wiedzy na temat natury eteriali?
- Nie, pani profesor, ale...
- Żadnych „ale". Plotki o tobie krążą po całej szkole, dziewczyno. Wystraszona bidulka, która zatrzymała szarżującego skałokrusza i przywabiła valorisa? Wszyscy Naukowcy chcą cię przebadać, ale boją się Teresy, która myśli, że się od tego zużyjesz. Spokojnie, nie zrobię ci żadnej krzywdy. No już, nie bądź małą egoistką i wstawaj z tego fotela.
Zrezygnowana Mirka usłuchała. Mimo woli pomyślałam, że Naukowczyni jest bardzo niesprawiedliwa, nazywając ją egoistką.
Srebro wzbił się w powietrze. Opadły go eteriale profesor Dziworząb. Valoris pogardliwie spojrzał na jazgoczące stwory. Coś ledwo dostrzegalnie błysnęło i jak niepyszne rzuciły się do ucieczki.
Staruszka była zachwycona.
- Macie za swoje, durne niecnoperze. Lewek, co ty robisz? Nie siadaj mi na prawym ramieniu. Macie w tej chwili zamienić się miejscami, nieuki! Ech, gdybym was tak nie kochała, już dawno bym was przerobiła na zupę. Przynajmniej byłby z was wtedy jakiś pożytek. No, to za mną, dziewczyno.
- Biedna Mirka - szepnął do nas Colv.
Profesor Dziworząb maszerowała już z powrotem w stronę schodów, ale naraz zrobiła gwałtowny zwrot na pięcie.
- Byłabym zapomniała. Gdzie jest ta druga, co przyjechała razem z tobą?
Zeskoczyłam z krzesła. Ogarnął mnie entuzjazm - niewątpliwie zanosiło się na coś ciekawego!
- To ja. Ada z Żyworzeki.
Melodia Dziworząb zmierzyła mnie wzrokiem z góry do dołu.
- Hm. Wyglądasz na Pallidankę. Chyba mało wiem o Żyworzece. No dobrze. Idziesz z nami.
Schyliłam się, żeby wziąć na ręce Flo.
- Zostaw tę larwę i pospiesz się! - usłyszałam nad uchem.
- Flo to mój eterial, pani profesor. Nie idę bez niej.
- Nie potrzebuję innych eteriali niż valoris. A ty stanowisz tylko grupę kontrolną, więc nie marudź.
Zorientowałam się, do czego mnie potrzebuje. Rodzice opowiadali mi o pallidańskich lekarzach szukających przyczyn różnych chorób. Starali się oni znaleźć osoby spokrewnione z pacjentem lub żyjące w tym samym miejscu.
- Jeśli chce mnie pani porównywać z Mirką, obie powinnyśmy mieć nasze eteriale - powiedziałam stanowczo. - Poskramiacz bez eteriala jest niekompletny.
Staruszka rzuciła mi mordercze spojrzenie. Nie spuściłam wzroku. Posadziłam sobie tylko Flo na ramieniu, żeby pokazać, że sprawa jest przesądzona. Mięciutkie futerko połaskotało mnie w policzek.
CZYTASZ
Eteriale: Akademia Czeluści
FantasyAda marzy o życiu pełnym przygód. Niespodziewane otarcie się o śmierć otworzy przed nią drogę do Akademii Czeluści i zostania Poskramiaczką eteriali - magicznych istot władających niezwykłymi mocami. Dla ludzi z królestwa Ocji kontrolowanie eteriali...