Rozdział 19 - Mały eksperyment

7 2 0
                                    

Emerytowana profesor Akademii Melodia Dziworząb cierpiała na dziwną przypadłość: gdy mówiło się do niej coś, co jej się nie podobało, momentalnie głuchła. Przez resztę czasu słuch miała bystrzejszy, niż jej wielkouche eteriale.

- Bardzo mi przykro. Nie mogę. Muszę się uczyć - tłumaczyła się Mirka.

- Od lat szukałam takiego magnesu na eteriale - oświadczyła profesor, całkowicie ją ignorując. - Ty i ten valoris pomożecie mi w końcu dojść do prawdy. Udacie się ze mną do Wieży Nauki.

Mirka zebrała się na odwagę i, tym razem bardziej stanowczo, powtórzyła, że musi przygotować się na sprawdzian.

- Sprawdzian? Sprawdzian? Bardziej obchodzi cię jakiś sprawdzian, niż odkrycie przed światem nieznanej wiedzy na temat natury eteriali?

- Nie, pani profesor, ale...

- Żadnych „ale". Plotki o tobie krążą po całej szkole, dziewczyno. Wystraszona bidulka, która zatrzymała szarżującego skałokrusza i przywabiła valorisa? Wszyscy Naukowcy chcą cię przebadać, ale boją się Teresy, która myśli, że się od tego zużyjesz. Spokojnie, nie zrobię ci żadnej krzywdy. No już, nie bądź małą egoistką i wstawaj z tego fotela.

Zrezygnowana Mirka usłuchała. Mimo woli pomyślałam, że Naukowczyni jest bardzo niesprawiedliwa, nazywając ją egoistką.

Srebro wzbił się w powietrze. Opadły go eteriale profesor Dziworząb. Valoris pogardliwie spojrzał na jazgoczące stwory. Coś ledwo dostrzegalnie błysnęło i jak niepyszne rzuciły się do ucieczki.

Staruszka była zachwycona.

- Macie za swoje, durne niecnoperze. Lewek, co ty robisz? Nie siadaj mi na prawym ramieniu. Macie w tej chwili zamienić się miejscami, nieuki! Ech, gdybym was tak nie kochała, już dawno bym was przerobiła na zupę. Przynajmniej byłby z was wtedy jakiś pożytek. No, to za mną, dziewczyno.

- Biedna Mirka - szepnął do nas Colv.

Profesor Dziworząb maszerowała już z powrotem w stronę schodów, ale naraz zrobiła gwałtowny zwrot na pięcie.

- Byłabym zapomniała. Gdzie jest ta druga, co przyjechała razem z tobą?

Zeskoczyłam z krzesła. Ogarnął mnie entuzjazm - niewątpliwie zanosiło się na coś ciekawego!

- To ja. Ada z Żyworzeki.

Melodia Dziworząb zmierzyła mnie wzrokiem z góry do dołu.

- Hm. Wyglądasz na Pallidankę. Chyba mało wiem o Żyworzece. No dobrze. Idziesz z nami.

Schyliłam się, żeby wziąć na ręce Flo.

- Zostaw tę larwę i pospiesz się! - usłyszałam nad uchem.

- Flo to mój eterial, pani profesor. Nie idę bez niej.

- Nie potrzebuję innych eteriali niż valoris. A ty stanowisz tylko grupę kontrolną, więc nie marudź.

Zorientowałam się, do czego mnie potrzebuje. Rodzice opowiadali mi o pallidańskich lekarzach szukających przyczyn różnych chorób. Starali się oni znaleźć osoby spokrewnione z pacjentem lub żyjące w tym samym miejscu.

- Jeśli chce mnie pani porównywać z Mirką, obie powinnyśmy mieć nasze eteriale - powiedziałam stanowczo. - Poskramiacz bez eteriala jest niekompletny.

Staruszka rzuciła mi mordercze spojrzenie. Nie spuściłam wzroku. Posadziłam sobie tylko Flo na ramieniu, żeby pokazać, że sprawa jest przesądzona. Mięciutkie futerko połaskotało mnie w policzek.

Eteriale: Akademia CzeluściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz