Rozdział 31 - Zapomniane podziemia

7 3 0
                                    

Przedziwne stworzenie powoli się poruszyło. Ciemniejsza plamka na jednym z kamieni okazała się powieką, która uniosła się i odsłoniła ceglastoczerwone oko.

Eterial ściśle wypełniał prostokątny otwór w ścianie pomieszczenia, ale, przebudzony, wystawił w naszą stronę krótką i grupą łapę. To, co wzięłam za zaprawę między kamieniami, było szarą, spękaną skórą.

– Co to za gatunek? – spytała Katrina. – W życiu o takim nie słyszałam!

Ani ja, ani Colvaine nie potrafiliśmy jej odpowiedzieć.

– Na pewno w każdym razie mineral. Wygląda, jakby był strasznie stary – powiedział chłopak.

– I osłabiony – dodałam. Fragment muru będący głową stworzenia obrócił się w naszą stronę. Z powstałego otworu powiało chłodnym powietrzem. – Prawie nie czuć od niego eteru.

Stwór przestał się poruszać i tylko się nam przyglądał. Popatrzyłam w zamglone oko i odchrząknęłam.

– Czy mógłbyś... no wiesz, nas przepuścić?

Wstrzymałam oddech. Nie wiedziałam, czym jest, czy ma Poskramiacza, ani czy na przykład nie kazano mu atakować nieproszonych gości.

Po długiej chwili stworzenie pochyliło łeb. Kamień zazgrzytał o kamień, kiedy wyciągnęło pozostałych pięć kończyn – wcześniej tak ściśle przylegały do tułowia, że nie dało się ich rozróżnić – i powoli wylazło na podłogę. Było kanciaste i niezdarne, ale jego pancerna skóra i wielkie rozmiary budziły respekt.

– Dziękuję – powiedziałam.

Eterial zamruczał. Zabrzmiało to jak schodząca w górach lawina i było głośne, aż się wystraszyłam, że ściągnie nauczycieli.

– Wchodzimy? – spytałam Katrinę i Colvaine'a. Oboje gapili się na ciemne przejście. Ciągnęło od niego chłodem, a ruch powietrza wskazywał, że gdzieś daleko musi wychodzić na zewnątrz.

Moi towarzysze mieli ponure miny, ale kiedy ruszyłam w stronę otworu, poszli za mną. Katrina podniosła Precla, który z zaciekawieniem obwąchiwał kamiennego eteriala.

– Musimy dokończyć robotę – oznajmiła i podetknęła mu pod nos skarpetkę Mirki.

Miodołap szczeknął, wyrwał się jej i przeskoczył przez otwór.

Teraz mieliśmy już pewność, że Mirka tu była i tak samo jak my znalazła przejście strzeżone przez dziwnego eteriala.

Katrina uniosła latarnię i oświetliła opadający tunel. Był zbudowany z ciemnych kamiennych bloków, pokrytych wilgocią i błyszczącymi porostami. Niektóre był spękane, na innych zobaczyłam pordzewiałe resztki żelaznych pierścieni, w których dawno temu mocowano pewnie pochodnie.

Poślizgnęłam się. Posadzka tunelu była nierówna i śliska.

– Uważajcie – mruknęłam, przytrzymując się ściany. Już kiedyś wyprawiałam się do jaskini ze złamaną nogą, ale bardzo nie miałam ochoty tego powtarzać.

Za nami coś zazgrzytało. Kamienny eterial wlazł z powrotem w otwór w ścianie. Wpasował się w niego tak doskonale, że gdybym nie wiedziała, nigdy bym się nie domyśliła istnienia przejścia.

Pomyślałam, że jeśli mineral służy komuś nikczemnemu, teraz wystarczy, by drugi raz się dla nas nie przebudził. Zostaniemy uwięzieni w zapomnianych podziemiach szkoły i nikt nie będzie wiedział, gdzie nas szukać.

Zrobiło mi się zimno na tę myśl. Nie podzieliłam się nią z przyjaciółmi. Powiedziałam sobie, że kamienny eterial z pewnością nie jest zły. Jeśli raz nas posłuchał, znów to zrobi. Poza tym są jeszcze Łowcy, którzy muszą mieć eteriale tropiące co najmniej równie dobrze, jak Precel. Na pewno by nas uratowali.

Eteriale: Akademia CzeluściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz