- Adalin z Żyworzeki, klasa błękitna! - powtórzyła Tyria.
„Proszę, niech się nie zorientują".
Zdyszana, z gałęziami we włosach, które na szczęście zasłaniał kapelusz, podeszłam do stołu, za którym siedzieli nauczyciele.
- Co to ma być?
- Ty, ona wzięła tego robala!
Nie obejrzałam się na szyderców.
- No dobrze, Ado. Co tam masz?
Profesor Złocień uśmiechał się do mnie życzliwie.
Podałam mu tłustą gąsienicę, którą w biegu zerwałam z krzaka o białych kwiatach.
- Flolarwa. Bardzo interesujące.
Lonzo wziął od niego flolarwę („Co za głupia nazwa" - pomyślałam), która wesoło zaświergotała.
- Możesz po nią sięgnąć? Dobrze. Bardzo dobrze.
Robal wyciągnął się i szybko wdrapał na moje ramię, ściskając je wieloma parami krótkich nóżek.
- Dawno nikt nie wybrał flolarwy.
„Ja wcale jej nie wybrałam".
- To samiczka - ciągnął profesor Lonzo. - Przekonasz się, że są mało wymagające i przywiązują się do Poskramiacza.
- Lubi cię - powiedział Złocień.
Kiwnęłam głową. Musiałam czerwienić się ze wstydu. Profesor starał się mnie pocieszać - to sprawiało, że czułam się jak kompletna ofiara losu.
- Jak chcesz jej dać na imię?
Tyria, z piórem w dłoni, wpatrywała się we mnie wyczekująco.
Nie miałam pojęcia. Nigdy nie zastanawiałam się nad imionami dla gąsienic.
„Flolarwa... flolarwa..."
- Flo - rzuciłam.
***
Wróciłam z Flo na tyły grupy. Po drodze, na moje nieszczęście, minęłam Fabiana. Pusząc się z dumy, głaskał plujca opalowego, którego nazwał Książę.
- Och - odezwał się na mój widok. - Pallidanka. Szkoda, że nie zostało dla ciebie nic lepszego.
- Daj jej spokój.
Katrina odciągnęła mnie na bok. U boku miała swojego eteriala. Brązowy ssak z czarną pręgą na grzbiecie był podobny do borsuka, ale smuklejszy i z większymi uszami. Podniósł jedną z przednich łap i zaczął ją lizać jak kot.
- To miodołap - wyjaśniła Katrina. - Podoba mi się, bo ciągle je. Tylko że tak naprawdę to nie. Profesor Złocień powiedział, że wytwarza jakiś naturalny klej i dzięki temu potrafi łazić po ścianach. Liże się, żeby lepiej go rozprowadzić. Dałam mu na imię Precel.
Precel podniósł łeb i prychnął. Wpatrywał się w Katrinę błyszczącymi czarnymi oczami.
Oczy Flo były dziwaczne, złożone z malutkich, ciemnozielonych sześciokątów. Nie miałam pojęcia, czy larwa mnie w ogóle widzi.
- Fajny - mruknęłam.
- Ada! Widziałaś moją quisilai?
Colvaine wyrósł przy mnie jak spod ziemi, z zadowoloną miną i swoim pełnym wody balonem na rękach. Rybokształtne stworzenie wewnątrz skórzastego pęcherza rytmicznie poruszało rozdziawionym pyszczkiem.
CZYTASZ
Eteriale: Akademia Czeluści
FantasyAda marzy o życiu pełnym przygód. Niespodziewane otarcie się o śmierć otworzy przed nią drogę do Akademii Czeluści i zostania Poskramiaczką eteriali - magicznych istot władających niezwykłymi mocami. Dla ludzi z królestwa Ocji kontrolowanie eteriali...