3

352 29 1
                                    


Ten pokój jest przez kogoś zamieszkany i jestem pewna, że jak tylko pogrzebałabym w szafkach to na pewno bym coś znalazła. Podniesienie się jednak z łóżka wydaje mi się być obecnie niemożliwe. Czuję się o wiele gorzej niż bezpośrednio po obudzeniu.

Straciłam też całkowicie poczucie czasu i nie wiem ile czasu minęło odkąd opuściłam Aurorę. Biedna, nie chce nawet myśleć co ona przeżywa będąc w ciągłej niepewności.

Nagle drzwi się otwierają, a przeze nie wchodzi ten cały szef. Czyżby nie miał nic lepszego do roboty niż zadręczanie mnie swoją obecnością?

— Przypominam, że miałaś spać — mówi tym swoim władczym tonem.

— Nie masz prawa aż tak mi rozkazywać. Powiedź mi lepiej co dalej zamierzasz.

Teraz jak już pierwsze emocje opadły to mam okazję mu się lepiej przyjrzeć. Nie jest wcale taki młody. Wydaje mi się, że zbliża się do czterdziestki.

— Jak na kogoś w twoim położeniu to nadal jesteś bardzo harda — próbuje mnie zawstydzić. Na jego nieszczęście znam swoją wartość.

— Gdybyś mógł mi zrobić krzywdę to już byś to zrobił. A skoro wezwałeś do mnie lekarza to znaczy, że jestem potrzebna żywa.

Robi kilka kroków w moją stronę i siada na brzegu łóżka. Nie podoba mi się.

— Wiesz gdzie się teraz znajdujesz? — pyta i kładzie dłoń na mojej nodze okrytej kocem. Od razu zabieram swoje nogi w inne miejsce.

Nic mu nie odpowiadam, a na dodatek odwracam głowę na bok. Mam nadzieję, że poczuje się ignorowany i sobie pójdzie.

— Jesteś w mojej sypialni — te słowa działają na mnie jak kolejne uderzenie w głowę. Spodziewałam się, że to czyjś pokój, ale bardziej stawiałam na gościnny. Nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że może mnie zabrać do swojej sypialni.

— Dużo bardziej wolałabym wrócić do Aurory — robi kpiący wyraz twarzy, Ktoś taki jak on nie wyobraża sobie, że można dla kogoś zrezygnować z wygodnego łóżka na rzecz podłogi. Ona jest jednak warta wszelkich poświęceń.

— A ja chciałbym przejąć jedną z lepszych lokalizacji twojego ojca i parę drobiazgów, a on ciągle się ze mną targuje. Twierdzi, że dopóki nie wrócisz do domu to nie mamy o czym rozmawiać. Ja za to przekazałem mu, że jeśli nie spełni choćby jednego z moich warunków to najpierw odeślę u żonę w kawałkach, a później przyjdzie czas na ciebie — słysząc te słowa nieprzyjemny dreszcz przebiega po moim ciele.

Gwałtownie podnoszę się do pozycji siedzącej czego od razu zaczynam żałować.

On układa swoją dłoń na mojej klatce piersiowej i zmusza mnie bym powoli opadła na poduszki.

— Nie wolno ci jej skrzywdzić! — warczę.

— Jeśli coś ci się stanie i z moich planów nic nie wyjdzie to możesz być pewna, że zamorduje ją w najbardziej bolesny sposób — kurwa. Niepotrzebnie dałam mu do zrozumienia, że Aurora jest dla mnie bardzo ważna. Powinnam być ostrożniejsza.

— Widzisz już, że ojcu zależy przede wszystkim na mnie. Odeślij więc Aurorę, bo nie stanowi ona dla ciebie żadnego pożytku — uśmiecha się w tym swoim mrocznym stylu. Przyznaję, że odrobinę mnie to przeraża, jestem jednak pewna, że w żaden sposób tego nie okazuję.

— Zawsze lepiej mieć dwie zakładniczki zamiast jednej. A poza tym dobrze wiedzieć, że jest ktoś kto jest dla ciebie bardzo ważny — oznajmia, a następnie wstaje i wychodzi.

Ta rozmowa wcale nie okazała się zupełnie nieprzydatna. Wiem już, że wdepnęłam w jeszcze większe gówno niż się na początku spodziewałam.

Zdaje sobie sprawę z tego, że dla swojego dobra powinnam leżeć na łóżku i nie irytować swojego porywacza. Nie byłabym jednak sobą gdybym postąpiła tak jak trzeba.

Powoli też wstaje. Na części drewnianej podłogi leży futerkowy ciemnobrązowy dywan, który jest bardzo przyjemny dla moich gołych nóg. Podchodzę do drzwi i ku mojemu zdziwieniu one od razu ustępują.

Aż ciężko mi uwierzyć, że mnie nie zamknął. A to już jego błąd, że w żaden sposób się nie zabezpieczył. Nie mogę po prostu nie wykorzystać takiej okazji.

Ten korytarz, na który wychodzę wydaje mi się bliźniaczo podobny. Nie jest jednak tym samym. Idę więc przed siebie, szybko jednak dochodzę do schodów na antresoli.

Mogłabym się spróbować stąd wydostać. Lecz co wtedy się stanie z Aurorą. Jestem pewna, że będzie musiała odpowiedzieć za moją niesubordynację. Kurwa! Czemu nie zostałam uprowadzona sama. Wtedy wszystko byłoby o wiele prostsze.

Tak to jest jak się wpuszcza do swojego serca zbyt wiele osób. Gdybym pozostała nieczuła to teraz byłabym wolna od tego dylematu.

— Z każdą kolejną chwilą zaskakujesz mnie coraz bardzie Anno — praktycznie podskakuje na dźwięk głosu mojego porywacza. Mam bardzo dobrą pamięć i w mojej głowie zostają takie szczegóły.

— Nie zamierzam przepraszać, że wykorzystałam twoją nieuwagę — mówię spokojnym tonem odwracając się do niego.

— Bardziej interesujące jest to, że nie podjęłaś nawet próby ucieczki. Po prostu stałaś. Czyżby aż tak ci się tu spodobało — jego głos aż ocieka ironią. Dla niego to jest zabawą.

Ja jednak dalej zamierzam grać niewzruszoną.

— Zakręciło mi się w głowie i potrzebowałam chwili skupienia. Zresztą nie jestem głupia i wiem, że ucieczka z takiego miejsca to nie jest prosta rzecz.

Po jego wyrazie twarzy od razu da się wywnioskować, że mi nie wierzy. To jednak nic nie zmienia, bo zamierzam dalej grać w tę grę.

— Skoro już tu jesteś to chce byś mi przydzielił jakiś pokój, bo nie zamierzam dłużej przebywać w twoim łóżku. Nie wypada też by Aurora spała na podłodze. Mój ojciec mógłby uznać to za obrazę — unosi brew ze zdziwienia słysząc moje żądania.

— Twoje przywiązanie do niej jest wręcz zaskakujące — wyciąga dłoń w moją stronę przez co robię krok do tyłu.

Nie ma prawa mnie dotykać.

— Zachowaj dystans! — rozkazuje.

— Sam nie jestem pewien czy twoja odwaga bardziej mnie irytuje czy bawi.

— Nie interesują mnie twoje humory — ruszam w stronę schodów, bo wolę posiedzieć już w jego pokoju niż stać w jego obecności.

Mężczyzna jednak nie zamierza się poddawać, bo szybkim krokiem mnie dogania i tym razem udaje mu się złapać mnie za ramię.

— Chodź, zaprowadzę cię do twojej ukochanej macochy.

Cieszę się, że zobaczę Aurorę, ale wyczuwam, że jest w tym pewien podstęp.

No i macie kolejny. Muszę przyznać, że to opowiadanie pisze mi się bardzo dobrze, więc zabieram się za kolejny. Liczę na waszą opinię.

ZakładniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz