24

128 16 0
                                    


— Kurwa — przeklinam. Normalnie każdy nosi telefon przy sobie, a jak trzeba to nikt nie odbiera komórki. Nawet Aurora. Co tylko sprawia, że jestem coraz bardziej przekonana, że coś wydarzyło się w moim domu.

Nie, nie wytrzymam tak dłużej.

Wychodzę ze swojej sypialni i maszeruje prosto do pokoju Oscara. Musi mnie zawieść do mojego domu, bo oczywiście nikt mnie samej stąd nie wypuści. Mój mąż idiota stwierdził, że to jest dla mojego bezpieczeństwa. Nie jestem na tyle głupia żeby w to uwierzyć.

Jestem tak przejęta, że wchodzę bez pukania. W pomieszczeniu panuje ciemność, jest po północy, więc nie dziwię się, że poszedł spać. Ta sprawa jednak nie może czekać do rana dlatego zapalam światło. Oscar jednak jest na to nie wzruszony dlatego podchodzę do niego i potrząsam jego ramię.

Gwałtownie się zrywa, a ja jestem wdzięczna losowi, że nie śpi nago tak jak Harry.

— Co się stało? — pyta zaspany i zdezorientowany. Nie dziwię mu się, bo wyrwałam go ze snu.

— Ubieraj się bo jedziemy do mojego domu to znaczy do mojego dawnego domu — dalej jeszcze się zapominam, bo ciężko mi się pogodzić ze zmianą miejsca zamieszkania. Na całe szczęście przy Harrym tak nie powiedziałam.

— O tej godzinie — z mróżonymi oczami spogląda na cyfrowy zegar. — Stało się coś?

— Nie wiem, ale Harry nagle wyszedł po jakimś telefonie. Dzwoniłam do ojca, braci i macochy, ale nikt tam nie odbiera. Zaczynam się martwić, że to właśnie tam coś się stało — zdenerwowana zaczynam chodzić po pomieszczeniu. Już tak mam, że jak się denerwuję to muszę być w ruchu. Stagnacja źle na mnie działa.

— Jeżeli naprawdę wydarzyło się coś złego to wujek skróci mnie o głowę jeśli cię tam zabiorę — zirytowana przewracam oczami. Jeśli długo to wszystko potrwa to oszaleje. Czuję się jakbym była ubezwłasnowolniona.

— A ja zrobię to jeśli zaraz się nie ubierzesz. Nie wytrzymam tej niepewności.

Głośno wzdycha. Ciekawe czy gdyby w tej chwili chodziło o jego bliskich to zachowywałby taki spokój.

— Jak znam życie to i tak nas stąd nie wypuszczą. Lepiej zadzwoń do wujka, nie sądzę żeby on odrzucił twoje połączenie.

Czy on na serio ma mnie za aż taką idiotkę? Już ze trzy razy zadzwoniłam do Harry'ego, ale oczywiście on ma wyłączony telefon, A tyle razy mnie zapewniał, że zawsze mogę na niego liczyć.

— Myślisz, że zawracałabym ci głowę gdybym już tego nie zrobiła?

Podchodzę do niego i siadam na brzegu jego łóżka. Nienawidzę uczucia bezsilności, a obecnie ono ciągle mnie dotyka. Trzeba wreszcie zacząć nazywać rzeczy po imieniu, jestem więźniem w domu swojego męża.

— Nie denerwuj się Anno — kładzie dłoń na moim ramieniu i delikatnie je głaszcze. — Pewne sprawy nie są od nas zależne.

— Łatwo ci mówić. Mimo tego co mi zrobili to nadal ich kocham.

— Wiem i bardzo dobrze to o tobie świadczy. Wujek naprawdę na ciebie nie zasługuje, ale już tak bywa, że ci, którzy mają władze decydują o losie innych.

Obejmuje mnie ramieniem, a ja wtulam się w jego bok. Miło jest mieć koło siebie kogoś kto traktuje mnie jak człowieka.

— Wracaj do łóżka, bo jak wróci i cię tam nie zastanie to dostanie jakiegoś szału. On ma jakąś obsesję na twoim punkcie — śmieje się na jego słowa. Ostatnie zdanie bardzo pasuje do zachowania mojego męża.

Nie raz się zastanawiam czy on przypadkiem nie ma jakichś zaburzeń.

— Może masz rację. Przepraszam, że cię tak nagle obudziłam — wstaje z jego łóżka.

— Nie szkodzi, pamiętaj, że zawsze będę po twojej stronie.

Dobrze, że przynajmniej na niego mogę tu liczyć.

Idę za radą Oscara i wracam do sypialni. Jestem jednak tak poruszona, że nie mogę zasnąć, więc odpalam sobie ebooka i czytam Kod Leonarda Da Vinci już któryś raz z rzędu. Jak jestem zdenerwowana to lubię chwytać za książki, które już praktycznie znam na pamięć. Może się to wydać dziwne, ale ma na mnie to dobry wpływ. Pomaga mi się to uspokoić.

Praktycznie kończę książkę, bo Harry wraca chwilę po czwartej. Na pierwszy rzut oka nie widać by miał jakieś obrażenia. Zresztą nie sądzę by on sam kiedykolwiek walczył. Wydaje się być takim, który jedynie wydaje polecenia.

— Czemu nie śpisz? — pyta zdziwiony. On naprawdę myśli, że po tym jak wypadł z domu bez słowa mogłam tak po prostu zasnąć.

— A ty dlaczego nie odbierasz telefonu?

Skoro on może zadawać głupie pytania to ja także mam do tego prawo.

— Wiesz przecież, że mam pewne sprawy na głowie. A odkąd współpracuje z twoją rodziną to niestety ma więcej pracy. Nie chce byś się tym denerwowała.

Jak ja mam się nie denerwować skoro teraz sam wspomniał, że to ma coś wspólnego z moimi bliskimi.

— Powiedź co się stało? — pytam spanikowanym tonem. Najbardziej irytujące jest to z jakim spokojem on do tego wszystkiego podchodzi. Ja się teraz praktycznie trzęsę z nerwów, a on powoli się rozbiera.

— Któryś z twoich braci narozrabiał nadal jeszcze nie zapamiętałem ich imion. Na całe szczęście obyło się tylko na niegroźnej ranie.

Co takiego?

ZakładniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz