13

248 29 0
                                    


— To już postanowione, więc nie ma sensu byś się sprzeciwiała — mówi Harry spokojnym tonem. I to jest właśnie jego prawdziwe oblicze. Jeśli nie usłyszy tego co oczekuje to w subtelny sposób każe mi się zamknąć. To pokazuje jak za niedługo może wyglądać moje życie.

Nie zgadzam się na to!

Przenoszę wzrok na mojego ojca. Nie podoba mi się sposób postrzegania mnie jako rzeczy, którą mogę dysponować. Lecz w obecnej sytuacji jestem gotowa błagać tatę żeby mnie ratował. A on posyła mi jednie smutne spojrzenie co ma oznaczać, że nic już się nie da z tym zrobić.

Zostałam stracona.

— Nie zmusicie mnie do tego — walczę by łzy nie wypłynęły z moich oczu.

— Anno — głos znów zabiera ten potwór. Spoglądam na niego. — Jako moją żona będziesz miała spokojne i szczęśliwe życie, ale już jako zakładniczka nie będzie to tak dobrze wyglądało.

Grozi mi starając się zrobić wrażenie, że wcale tak nie jest. On chyba pomyślał, że może się mną zabawić. Możemy zagrać w grę, ale to ja ustalę zasady i w nią wygram.

Szybki powrót do trzeźwego myślenia to od zawsze był mój atut i teraz go wykorzystam.

— Chce wrócić do domu — wypowiadam te słowa nie spoglądając na żadnego z nich. Obecnie obaj nie zasługują na moją atencję.

— Już mówiłem, że to nie możliwe i przestańmy wreszcie drążyć ten temat — odpowiada Styles.

Niechętnie odwracam głowę w jego stronę.

— Nie zrozumiałeś, chce wrócić do domu na czas przygotowań do ślubu — te słowa ledwo przechodzą mi przez gardło. Sama myśl ślubu z takim człowiekiem sprawia, że mam dreszcze.

Z całą pewnością do tego wydarzenia nie dojdzie. Nie mam jeszcze pojęcia jak, ale zrobię coś by tego uniknąć.

— To doskonały pomysł — ojciec od razu podchwytuje temat. Dobrze, że chociaż tak stara mi się pomóc.

We własnym domu będę miała większe możliwości opracowanie planu jak wyjść z tej pierdolonej sytuacji. Nie będzie to proste, ale nie zamierzam się poddawać.

— Nie — nie zgadza się, ale nie zamierzam tak łatwo się poddawać.

— Czemu? Potrzebuję chociaż odrobiny normalności, a dlaczego ty nie chcesz mi tego dać.

— Zresztą wiesz jaka jest teraz sytuacja — zaczyna tata. — Nie ma możliwości bym wszedł z tobą w wojnę. Nie narażę swojej rodziny — staram się nie okazać emocji słysząc te słowa.

Czyżby ojciec miał problemy, o których nie mam żadnego pojęcia. Cholera.

— Tym bardziej nie mam powodu żeby na coś takiego się zgadzać — jak zwykle przybiera ten swój bezczelny ton. Pod stołem zaciskam pięści i staram się opanować.

Muszę być opanowana. Tylko zimna kalkulacja może mnie uratować.

— Jeśli chcesz bym chociaż odrobinę się do ciebie przekonała to pozwolisz mi powrócić do domu. Później też nie zamierzam być zamknięta w domu — specjalnie wspominam o naszym ewentualnym wspólnym życiu by uśpić jego czujność. Niech myśli, że powoli godzę się z tym co się dzieje.

Przez chwilę milczy. Widać, że w głowie rozważa to co dla niego jest bardziej opłacalne. Oby doszedł do zadowalających mnie wniosków.

— Chce móc w każdej chwili cię odwiedzać. Masz odbierać każdy mój telefon i jeśli tylko coś mi się nie spodoba to od razu do mnie wracasz — oznajmia poważnym tonem. Kiwam głową na tak, bo spodziewałam się takich warunków.

Nawet jestem zdziwiona, bo sądziłam, że dostanę więcej żądań.

Wzrok kieruję teraz na mojego ojca, widocznie od niego także potrzebuje potwierdzenia.

— Zgadzam się, najlepiej też by planowaniem ślubu zajęła się Anna. Niech jej ślub będzie taki jak sobie wymarzy.

Jeżeli już to miałby być ślub moich marzeń to musiałbym się zmienić pan młody. Nawet królewska ceremonia nie wynagrodzi mi tego kto jest panem młodym.

— Od razu wrócę z ojcem — każda chwila z nim spędzona jest dla mnie istną torturą.

— Nie chcesz zabrać swoich rzeczy? — dopytuje.

— Nie.

Reszta spotkania upływa dość sprawnie, a ja liczę sekundy do czasu aż wsiądę do auta ojca by móc się oderwać od okrutnej rzeczywistości, więc jak tylko wychodzimy z budynku to chociaż na chwilę mogę odetchnąć z ulgą.

— Mam nadzieję, że masz jakiś plan — mówię jak tylko wsiadamy do samochodu. Kierowca rusza, a ja opieram głowę o zagłówek.

— Nie. To jest bardzo wpływowy człowiek. To właśnie dlatego chciałem żebyś ty od razu wróciła do domu.

— Ten temat już jest zamknięty. Teraz trzeba wybrnąć z tej sytuacji, bo ja nie zamierzam się zgadzać na żaden ślub. Nie dopuszczam do siebie nawet takiej myśli.

Tata głośno wzdycha.

— To nie będzie proste. A mogę nawet powiedzieć, że niemożliwe.

Posyłam tacie zaszokowane spojrzenie. Dlaczego on nie zaczął wymyślać już jakiegoś planu? Tu trzeba działać, nie ma czasu do stracenia.

— Nawet nie myśl, że za niego wyjdę. Nie ma takiej opcji.

Tata łapie mnie za dłoń i pocieszająco ją ściska. Nie spełnia to jednak zamierzonego celu, bo nadal jestem wstrząśnięta.

— Rozumiem, że teraz wydaje się to być dla ciebie abstrakcyjne, ale skoro aż tak bardzo się o ciebie stara to zależy mu na tobie. Nie sądzę żeby cię skrzywdził.

— Aurora coś mówiła — po samej minie ojca widzę, że moja przyjaciółka opowiedziała mu jak mnie poddusił żeby tylko wymóc na mnie posłuszeństwo.

Nie chce nawet myśleć jak by mnie traktował po ślubie.

— Jeśli tylko istniałaby możliwość uratowania cię przed tym ślubem to możesz być pewna, że bym to zrobił.

To już wszystko jasne. Zostaje z tym problemem sama, ale na pewno się nie poddam. Zawalczę o własną wolność.

Liczę na waszą opinię.

ZakładniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz