30

133 15 0
                                    


— Nie kręć głową — upomina mnie Oscar wbijając kolejną wsuwkę w moje włosy. Harry gdzieś pojechał, więc możemy się pobawić w robienie fryzur.

— Przypominam ci, że siedzimy nad tym już godzinę — marudzę. On nie odczuwa czasu, bo ma zajęcie, a ja się cholernie nudzę, bo zabronił mi używać telefonu bym trzymała głowę prosto.

— Jeszcze chwilkę wytrzymasz.

Ma rację, bo mija zaledwie kilka minut wreszcie kończy. Idę do łazienki, by przejrzeć się w dużym lustrze. Chłopak podaje mi też te miejsce bym miała możliwość dokładnego się przyjrzeniu fryzurze.

Widać, że ma talent. Zrobił mi koka, ale takiego, że każde pasmo układa się inaczej. Dzięki temu ułożeniu fryzura ma doskonałą objętość.

— Jest ślicznie, dziękuję — wołam i wpadam w jego ramiona. Oscar mnie obejmuje. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że nikt nie potrafi przytulać tak jak brunet. Delikatnie trąca nosem moją szyję aż nagle czuję lekki pocałunek na mojej skórze.

Odskakuje od niego jakby ktoś mnie oparzył. Patrzę na niego z zdziwieniem, ale na jego twarzy też widzę szok. Czyżby to wszystko mi się przywidziało.

— Przepraszam, nie wiem czemu to zrobiłem — tłumaczy i pośpiesznie wychodzi.

Kurwa! Czemu on musiał do cholery to zrobić? Teraz pewnie ze strachu wyjedzie, a ja stracę osobę, która była mi przychylna.

Nie, nie mogę do tego dopuścić. On jest doskonałym ochroniarzem i nie mam zamiaru z niego rezygnować.

Szybkim krokiem maszeruję do jego pokoju. Zastaję go siedzącego na łóżku z podciągniętymi kolonami i głową w nich schowaną.

— Nie przejmuj się, nic takiego się nie stało — zapewniam go. Wreszcie podnosi na mnie swój wzrok. Dalej jego spojrzenie wyraża żal. Źle, że on jest taki uczuciowy, to może wiele utrudnić.

— Nie mogę spędzać z tobą tyle czasu. Powinienem wyjechać — czyli dobrze przewidziałam jego dalsze kroki. Muszę jakoś temu zapobiec, bo znowu Harry przydzieli mi któregoś ze swoich wiernych sługusów, który nawet słowem się do mnie nie odezwie, a o wszystkim będzie donosił mojemu mężowi.

Muszę zatrzymać tu Oscara.

— Nie chce byś mnie tu zostawiał. Zależy mi na tobie — nie jest to wcale kłamstwo. Lubię go i to bardzo.

— Jesteś żoną mojego wujka i dla dobra nas obojga stąd wyjadę. Nie chce narobić ci kłopotów.

Zbliżam się do niego. Siadam na brzegu łóżka i łapię go za dłoń, nie protestuje, a wręcz łączy nasze palce.

— Bez ciebie zanudzę się tu na śmierć. Nie rób mi tego — mówię słodkim tonem. Liczę na to, że nie będzie w stanie mi odmówić.

— Podobasz mi się od samego początku Anno. Wiesz jednak, że nie wolno mi tego okazywać, więc siedziałem cicho. Nie rozumiem czemu dziś się nie powstrzymałem. Wybacz — jeszcze bardziej się do niego przybliżam.

— Wiesz w jaki sposób zostałam żoną Harry'ego. Nic do niego nie czuję, a twoja obecność jest dla mnie bardzo miła — nie powinnam tego wszystkiego mówić, ale wiem, że takim wyznaniem uda mi się go przekonać.

I po jego minie wnioskuje, że mi się udało.

— Dla ciebie zrobię wszystko — i to jest to co od niego usłyszeć chciałam. Z całą pewnością to wykorzystam.

***

Ze snu wybudza mnie delikatne łaskotanie w twarz. Uśmiecham się i powoli otwieram oczy. Staram się ukryć swoje rozczarowanie gdy widzę pochylonego nade mną męża z czerwoną różą w dłoni. Łaskocze on jej płatkami mój nos.

— Wybacz, że znowu nie wróciłem zanim nie zasnęłaś — gdyby tylko wiedział, że specjalnie szybciej się kładę.

— Nie szkodzi — mówię niby zawiedzionym głosem. Głaszcze mnie po policzku i krótko całuje.

— Nie powinienem cię już od samego początku zaniedbywać. Przysięgam, że zrobię wszystko by się poprawić — podnoszę się do siadu i tym razem to ja obdarowuje go pocałunkiem.

— Dobrze wiem jak wymagająca jest twoja praca. Nie będę więc narzekać — uśmiecha się. Jeszcze nie wie co za chwilę usłyszy. — Ale jestem już bardzo zmęczona i mam nadzieję, że nie będziesz miał mi za złe jak pójdziemy spać. Jutro na pewno na ciebie zaczekam — kiwa głową, a ja przewracam się na drugi bok.

Widzę, że samo spożywanie śniadania jest bardzo trudne dla Oscara. Harry jak na złość okazuje mi mnóstwo uczucia, a ten ciągle stara się spoglądać w inną stronę. Może wcześniej też tak robił tylko nie zwracałam na to uwagi.

— Przez kilka dni będziesz miał wolne — zwraca się Harry do młodszego chłopaka. — Na jakiś czas zabieram Anne na wakacje.

Jest to ostatnie na co mam ochotę i zamierzam temu szybko zapobiec.

— A znalazłeś już winnego ataku na Thomasa? — pytam chociaż dobrze znam odpowiedź.

— Póki co nie.

— Więc to nie jest na żadne wakacje — od razu uśmiech znika z jego twarzy. —Wierzę jednak, że szybko tego dokonasz.

Reszta posiłku mija nam w względnej ciszy. Harry jako pierwszy wychodzi mówiąc tylko, że ma parę spraw do załatwienia.

— Nie powinnaś mu odmawiać — radzi mi Oscar gdy nadal siedzimy przy stole.

— Ja tylko przypomniałam mu o jego powinnościach. Małżeństwo ze mną oznacza pomoc mojej rodzinie.

Rozglądam się i sprawdzam czy na pewno jesteśmy sami. Nie chce by służba usłyszała te słowa.

— A tak w ogóle to wolę ten czas spędzić z tobą niż z nim — delikatnie się uśmiecha. Myślę, że jego uczucie może okazać się bardzo przydatne.

Przepraszam, że ostatnio tak rzadko dodaje z tego opowiadania rozdziały. Obiecuję, że się poprawię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZakładniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz