6

316 34 2
                                    


Przeglądam ubrania, które zostały dla mnie dostarczone. Z jednej strony się ciesze, że będę mogła pozbyć się tego znoszonego już ubrania, a z drugiej to może być zapowiedź, że jeszcze trochę tu spędzę. W końcu mojemu porywaczowi też nie zależy na tym by mnie przetrzymywać u siebie bez końca. Dla niego jestem jedynie kłopotem, a każdy normalny człowiek robi wszystko by się pozbywać problemów.

— I jak ci się podoba? — pyta szatyn. Ma zadziwiająco dużo wolnego czasu. Mój ojciec ciągle się czymś zajmuje. A Harry co chwilę nie odwiedza i zatruwa mi czas swoją obecnością. Co powoli staje się nie do zniesienia.

— Może być. Ktoś idealnie trafił z rozmiarem — po metkach widzę, że są to markowe ciuchy. Ciekawe czy doliczy to do rachunku, który na pewno wystawia mojemu tacie.

— Przymierz coś. Chce zobaczyć jak leży, bo jeśli nie będzie pasować to każe wymienić — przewracam oczami na jego słowa. Ten człowiek ma za mało zajęć skoro chce mu się zajmować taki głupotami.

Obiecałam sobie jednak, że zrobię wszystko co w mojej mocy by go nie prowokować, więc biorę te ciuchy i zmierzam do łazienki. Ubrania są naprawdę w moim stylu, ciemno brązowe woskowane spodnie przylegające do ciała. Bluzka jest chabrowa, a jest to jeden z moich ulubionych kolorów. Nawet biustonosz wydaje się być idealny.

Opuszczam łazienkę, a on dalej siedzi na niewielkiej sofie postawionej w koncie pomieszczenia.

— Pasuje ci — oznajmia z uśmiechem na ustach. Ostatnio jest bardzo miły co daje mi do zrozumienia, że może ma wyrzuty sumienia po tym jak dwa dni temu mnie potraktował. Dalej jeszcze moje ciało jest obolałe.

— Tak — zgadzam się z nim. Przyjęłam taką narracje, że staram się mieć z nim jak najmniejszy kontakt. Nie wdaje się w dyskusję i odpowiadam jedynie pojedynczymi słowami.

— Pomyślałem także, że nie mogę cię wiecznie trzymać w tym pokoju. Możesz swobodnie chodzić po domu, bo powziąłem wszelkie środki ostrożności. A jak dalej będziesz się poprawnie zachowywała to zabiorę cię na spacer — informuje z uśmiechem na ustach.

Zachowuje się zupełnie jak inny człowiek. Ja jednak nie mam zamiaru dać mu się zwieść. Zaczął grać w jakąś grę, a ja nie dam się zwieść.

— Dziękuje, chociaż liczę na to, że za kilka dni opuszczę ten dom — po moich słowach jego humor od razu odpływa.

— Obecnie jednak jesteś tutaj. Zadbajmy o to by twój pobyt przebiegł w jak najprzyjemniejszym sposób.

Skoro dziś jest taki łaskawy w stosunku do mnie to może powinnam to wykorzystać. Jedna prośba przecież nie zaszkodzi.

— A mogłabym wreszcie dostać swój pokój? — wstaje i robi krok w moją stronę.

Stoję sztywno, bo nie chce mu pokazać, że wzbudza we mnie lęk.

— Już mówiłem, że masz teraz do dyspozycji najlepszą sypialnię w tym domu. Nie sądzę byś chciała się zamienić na gorsze.

Pov Harry

Powinienem się zająć teraz pracą. Narobiło mi się sporo zaległości i nie mam pojęcia jaki mi się uda to nadrobić. Zresztą ja nawet nie próbuję nic robić tylko siedzę pogrążony w myślach.

Nagle drzwi do gabinetu się otwierają. Podnoszę wzrok mając nadzieję, że to Anna, lecz to nie ona. Mój ojciec właśnie postanowił mnie odwiedzić bez żadnej zapowiedzi.

— Możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz?! — pyta wściekłym tonem. Najwidoczniej dowiedział się o uprowadzeniu Anny i tej drugiej.

— Przypominam ci, że mam już prawie czterdzieści lat i sam podejmuje decyzję o swoich działaniach. Zresztą robię to tylko dla korzyści — oczywiście, że nie mogę mu wyjawić swoich prawdziwych motywacji. Nawet samemu przed sobą ciężko mi się do tego przyznać.

— Sam nie wierzysz w te słowa.

Na jego wyrazie twarzy pojawia się zmartwienie. Wiem, że to co robię to jest igranie w ogniem, ale skoro nadarzyła się taka okazja to po prostu nie mogłem z niej nie skorzystać.

— Po co ci wojna z Falcone? To nie przyniesie nic dobrego — ojciec powoli traci rezon. Wiem, że zbliża się do siedemdziesiątki, ale jest zbyt ostrożny.

— Oddałem mu żonę. Za córkę musi sporo zapłacić — posyła mi te swoje przenikliwe spojrzenie. Czuję, że on doskonale przejrzał moje intencje.

— Harry twoje warunki są nie do spełnienia. A ciągle je podnosisz, więc tylko idiota nie domyśli się, że nie masz zamiaru oddawać mu dziewczyny. Powiedź więc szczerze chcesz ją zabić czy może zostawić sobie?

Kurwa, byłem pewien, że lepiej kryje się ze swoimi uczuciami. Pozostaje mi jednak mieć nadzieję, że on odkrył moje intencje tylko dlatego, że jest moim ojcem i zna mnie jak nikt inny.

— Nie chce jej śmierci — przyznaje. Tego drugiego nie powiem na głos.

Bo jak mam przyznać, że jak tylko ją zobaczyłem to od razu poczułem, że to jest kobieta do mnie. Chciałem postąpić jak normalny człowiek i spróbować ją zaprosić na randkę. Zmieniłem jednak zdanie jak się okazało, że jej nazwisko brzmi Falcone. Ona wiedząc kim jestem na pewno nie zwróciłaby na mnie najmniejszej uwagi.

A jak już nadarzyła się okazja by ją do siebie zabrać to nie mogłem nie skorzystać. Wiem, to nie było rozsądne, ale działałem pod wpływem chwili.

— Zawsze miałeś niekonwencjonalne podejście do kobiet, ale tym razem przesadziłeś.

Zdaje sobie sprawę z tego, ale na głos tego nie przyznam.

— Znajdę sposób żeby to naprawić — obiecuję zagadkowo.

— Jeśli jej nie oddasz to wywołasz wojnę, która nie wiadomo jak się skończy, a jeżeli ona wróci do domu to zaręczam, że nie będzie chciała mieć z tobą nic wspólnego. Wdepnąłeś w gówno, które może wszystko zniszczyć — mówi ze złością.

Niech ojciec wierzy w to co tylko chce. Ja mam plan, który za wszelką cenę wprowadzę w życie.

Liczę na waszą opinię.

ZakładniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz