59.

28 3 2
                                    

Wszystko czego potrzebowałam - a bardziej potrzebowaliśmy - wielkie łóżko, wygodny materac i miękka pościel. No i duża (proporcjonalnie do pokoju), czysta łazienka z wanną i prysznicem osobno, bo bardzo mnie denerwuje, kiedy są razem. Tak więc radosna odebrałam kluczyk do mojego idealnego pokoiku i prowadziłam Jacksona, na którym chyba żadna z walizek nie robiła wrażenia, bo szedł jakby w ogóle nic ze sobą nie miał, po schodach. Kiedy tylko odkluczyłam drzwi, wbiegłam na ogromne łóżko, które o dziwo mnie nie odbiło, i spojrzałam w wielkie okno na ścianie. Piękny widok.

- Pianka termiczna - powiedziałam po chwili, kiedy materac lekko zapadł się pod niektórymi częściami mojego ciała - oboje się wyśpimy i nie będziemy zdrętwiali.

- Cieszę się - odstawił walizki i padł na łóżko obok mnie, po czym odwrócił się w moją stronę i oplótł wokół mnie ręce, przyciągając do siebie - ale przetestuję zanim wyjdziemy na miasto, dobra?

- Jak chcesz, mi nie przeszkadza.

- To dobrze, bo chce mi się spać. Wcześniej nie mogłem, bo walczyłem z korkiem - czułam, jak się rozluźnia i kładzie na mnie nogę. znaczy, że będzie spał jak nic, ale czy mogłabym mu zabronić? Dzielnie kierował nawet nie wiem, ile czasu, bo spałam, więc powinien się zdrzemnąć - mówiłem ci już kiedyś, że wyglądasz słodziutko kiedy śpisz?

- Nie..? - byłam nieco zaskoczona, kiedy to powiedział. Nie to, że nigdy nie mówi mi takich rzeczy, ale tego dnia było jakieś zagęszczenie troskliwego Jacksona. A tak swoją drogą bardzo lubię jego zmęczony głos - w ogóle, co żeś robił wczoraj w nocy, że chce ci się spać teraz, co? - udało mi się sięgnąć ręką za siebie, żeby trochę pobawić się jego włosami.

- To samo, co ty - czułam, jak celowo układa głowę pod moją dłoń.

- Czytałeś książkę?

- Mhm.

I zanim zdążyłam się obejrzeć Jack zasnął. I nie chciał mnie puścić za żadne skarby, więc leżałam praktycznie nieruchomo w jego objęciach, okazjonalnie przeglądając coś na telefonie. W końcu się obudził, ale chyba nie chciało mu się wstawać.

- [t.i], która godzina...? - spytał zaspany, wtulając się we mnie jeszcze bardziej, o ile to możliwe.

- Dopiero wybiła siedemnasta, więc zdążymy dziś na gokarty - uśmiechnęłam się jak najprawdziwszy złoczyńca Disneya - nie masz ze mną szans, Jack.

- Myślę, że twoja opinia zostanie szybko zweryfikowana - zaśmiał się cicho i podniósł z łóżka - idę do łazienki, możesz się już zbierać, dogonię cię.

No i faktycznie, nie zdążyłam jeszcze wsiąść do auta, a on już był obok. We wszystkim jest szybki. Ciekawe, czy zawsze był ze wszystkim taki hej do przodu.

No i w taki sposób pojechaliśmy wypasioną furą żeby pojeździć na gokartach, bo tak mi się zachciało. Wstęp oczywiście kosztował krocie, ale to Vegas, czego można się spodziewać po takim miejscu?

Tor był świetnie oświetlony, w ogóle całość była świetnie urządzona i było przede wszystkim bardzo czysto. W dodatku kiedy zaszło słońce sceneria zrobiła się bardziej romantyczna, jak to na randkę przystało. Całe szczęście ludzi nie było dużo, być może jak słyszeli nasze śmiechy po prostu odpuszczali sobie zabawę w tym miejscu, ale czy się tym przejmowałam? Oczywiście, że nie. Dlaczego miałabym? Jeszcze o tym nie wiedziałam, ale to był mój dzień, jeden , najlepszych w moim życiu.

Kiedy skończył nam się czas (dokładniej lokal był już zamykany) pozbieraliśmy swoje rzeczy i już mieliśmy kierować się do wyjścia, kiedy poczułam, że coś ciągnie mojego buta w dół. Spojrzałam się na niego i zauważyłam, że Jack przydepnął moją sznurówkę. Sądząc po jego głupawym uśmieszku celowo.

Westchnęłam.

- No już, już, złość piękności szkodzi - powiedział i tak jak ostatnim razem klęknął jakby chciał mi się oświadczyć, ale nie zajął się rozwiązaną sznurówką.

O kurwa.

- [t.i], jesteś najwspanialszą kobietą jaką poznałem i może i jestem młody i głupi, ale nie wystarczająco młody i juz na pewno nie tak głupi, żeby nie dostrzec, że jesteś miłością mojego życia - nie wierzyłam, że to się dzieje. Dziewczyna, która właśnie zamykała kasę pobiegła na zaplecze po koleżankę i niby to słyszałam i widziałam, ale jakoś do mnie to nie docierało. Byłam skupiona tylko i wyłącznie na Jacksonie - więc chcę cię zapytać, [t.i], czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną?

Na chwilę zaniemówiłam. Ale tylko na chwilę, bo słowo "tak" cisnęło mi się na usta zbyt mocno, abym nie była w stanie nic z siebie wydusić.

- Oczywiście, że tak - w końcu odpowiedziałam, przy okazji wycierając łzy z policzków.

Po chwili miałam pierścionek na dłoni, z resztą co za różnica czy w ogóle dostałam ten pierścionek, gdyby oświadczył mi się cheetosem też bym przyjęła.

Jack po chwili objął mnie i pocałować, a ja ten pocałunek oczywiście oddałam. Czułam, jak wciąż się uśmiecha, ale jednocześnie bardzo zdziwiło mnie, jaki delikatny był, jakbym była z porcelany, a Jackson zwykł do raczej agresywniejszych pocałunków. Mimowolnie wplotłam palce w jego włosy na co mruknął zadowolony i jeszcze pogłębił pocałunek. Oderwał się ode mnie dopiero kiedy brakowało mi powietrza.

- Twoje imię brzmi lepiej z moim nazwiskiem, wiesz?

OCZYWIŚCIE musiał to powiedzieć. Wiedziałam.

- No to dlaczego tyle czekałeś?

Usłyszeliśmy oklaski od strony kasy, obie dziewczyny widocznie były wniebowzięte, że doświadczyły tego historycznego momentu, a jedna z nich smarkała w chusteczkę.

Gapiłam się w pierścionek całą drogę do hotelu. Jak zaczarowana. Był (i dalej jest) najpiękniejszy na świecie. Jackson, również wyraźnie szczęśliwy, włączył radio i zaczął śpiewać

- Life is a highway
I wanna ride it all night long
If you're goin' my way
Well, I wanna drive it all night long...

(Tak to było celowe)

*    *    *

Usłyszeliśmy dzwonek w moim telefonie.

- Zignorujmy to... - Jack mruknął mi do ucha, jednak było już za późno. Zostałam wyciągnięta z transu, przywołana do zmysłów i nieco wytrącona z równowagi.

Chyba to wyczuł, bo niechętnie odsunął się i pozwolił mi odkleić się od ściany na którą sam przed chwilą mnie wepchnął. Podeszłam do wciąż dzwoniącego telefonu, a Jack rzucił we mnie moją bluzką. Odwróciłam się ze zirytowaną miną, której nie widział przez materiał zawieszony na mojej twarzy.

- Nieznany numer - powiedziałam, spoglądając na niego ponownie, kiedy układał się w łóżku i sięgał po książkę. Kiedy nic nie odpowiedział wzruszyłam ramionami i odebrałam.

- NIE MÓW MI KURWA, ŻE SIĘ ZARĘCZYŁAŚ?!

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

PROSZE BARDZO MOI MILI 1K SLOW 🥺

OGÓLNIE SPRÓBUJĘ ROBIC DAILY PRZEZ 2 TYGODNIE ALE PREDZEJ SKOŃCZĘ TĄ KSIĄŻKĘ WIĘC ZAPRASZAM NA MOJĄ KSIĄŻKĘ Z GENSHIN IMPACT - YUUME: SEN ORAZ NA KSIĄŻKĘ Z NINJAGO‼️‼️‼️

Daj Mi Spokój. | Jackson Storm x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz