Pracuję nad specjałem na 1k a wy moi drodzy myślcie, co chcielibyście na 2k‼️
Jesteście super i bardzo mi miło, że tak wbijacie szybko te wyświetlenia 💗
Kiedy już wbijecie 2k, pojawi się koszyczek na pomysły. Wtedy śmiało piszcie!
×××××××××××××××××××××××××××××××××××
Mijały dni, a Jackson modlił się, żeby jego siostrę wypisali ze szpitala przed wyjazdem do Tokio. Jego modlitwy, rzecz jasna, były wspierane przeze mnie, bo zwyczajnie chciałam, żeby był szczęśliwy.
I się udało. Dzień przed wylotem dostała wypis.
- Mówiłam ci, żebyś zabookował lot też dla niej.
- Wiem i cieszę się, że chociaż raz cię posłuchałem, [t.i] - słyszałam jego uśmiech, jeśli to w ogóle możliwe. Pakowałam walizki, podobnie jak Jack, słuchając, jak to cudem udało się, żeby jego siostra poleciała z nim do Japonii.
- Tylko nie zapomnij pomóc jej się ogarnąć, bo z tym gipsem może być jej ciężko - rzuciłam kolejnym swetrem. Byłam zdenerwowana, bo wszystkie moje ubrania nagle wydawały się być niezbyt ładne i zbyt zwyczajne. Jeszcze mnie tam nie ma, a Japonia już mi się udziela.
Najgorsze jest to, że nic sobie tam nie kupię, bo jestem po prostu za wysoka.
- Już to zrobiłem - odparł dumny z siebie - przecież wiesz, jak się nią opiekuję.
- W sumie racja...
Siadłam zrezygnowana na łóżko. Chyba to usłyszał, bo skrzypnęło z niezadowoleniem.
- Coś się stało?
- Po prostu nie mam co spakować... - jęknęłam w agoniach.
- Kobiety... - zaśmiał się - możesz nie pakować nic, ale nie wiem, jak sobie poradzisz tyle czasu bez twoich fikuśnych kolczyków, czy innych wisiorków.
- Mówię o ubraniach, Jack - wywróciłam oczami.
- No to, jak dla mnie oczywiście, tym bardziej możesz nic nie pakować - zaśmiał się, a ja dosłownie widziałam jego wyraz twarzy.
- Tak, tak. Jeszcze jakieś życzenia?
- Niezbyt - usłyszałam dźwięk zapinanej walizki - po prostu się nie zgub na lotnisku i w ogóle nie zapomnij o tym, że lecimy jutro, bo cię dojadę.
- Ciekawe, co wymyślisz, kiedy będziesz na innym kontynencie.
- Znam wszystkie twoje sekrety. Wystarczy jeden tik tok i już po tobie-
- Dobra, jeju, nie zapomnę! - zaśmiałam się, bo dobrze wiedziałam, że żartuje.
- No ja myślę.
- Wiesz co mnie przeraża? - nie czekając na odpowiedź kontynuowałam - Zobaczysz mnie kiedy śpię. Pierwszy raz.
- Chrapiesz, slinisz całą poduszkę lub, co gorsza, oba na raz? - zapytał mnie od razu.
- Nie, broń Boże! - zbulwersowałam się.
- To nie może być źle. Z resztą, nie przejmuj się, przecież nie obsmaruję cię w internecie.
- A tylko spróbuj - położyłam się na łóżku, wzdychając głęboko.
Nie miałam co ze sobą zrobić.
- Co ci? - usłyszałam jego rozbawiony ton i ciśnienie od razu mi skoczyło.
- Wciąż to samo, debilu. Nie mam co ze sobą zabrać - obróciłam swoje przyszłe zwłoki na brzuch i przerzucałam ponownie stertę ubrań.
- Ejejej, ale nie wyzywaj mnie - oops, chyba przypadkiem troszkę przesadziłam.
- Przepraszam, jakoś tak mi się powiedziało, bo jestem zirytowana - trzasnęłam spódnicą o podłogę bez nadziei na znalezienie czegoś, co dałoby się włożyć.
- Okres masz, czy jak?
- Seksista. Jak kobieta jest zdenerwowana, to od razu musi być okres.
- Nie możesz zaprzeczyć faktom, wy najczęściej macie jakąś wymówkę, że hormony wam skaczą. I jak ja się mam wytłumaczyć, kiedy się wkurzę? - zamilkłam. Miał trochę racji - i kto tu niby jest seksistą?
- Ej, ale ja nigdy nie miałam ci za złe, że się trochę wkurzysz - poczułam się urażona.
- Chciałem trochę pośmiać się z tych skrajnych współczesnych feministek, sory - zaśmiał się - ej, a ty może potrzebujesz się wybrać na zakupy, co? Humor ci się poprawi.
- Lecisz po mnie stereotypami i najgorsze jest to, że możesz mieć rację - weszłam na Messengera i napisałam do Cruz, ale okazało się, że jest zbyt zajęta, żeby ze mną wyjść na zakupy. Jako, że była aktualnie na "korkach" z Avą, a zaraz po skończeniu lekcji była umówiona z Aikenem, nie było opcji błagania jej o zmianę planów.
Cieszyłam się, że była szczęśliwa. W końcu już dawno chciała znaleźć sobie jakiegoś odpowiedniego chłopaka i, poniekąd dzięki mnie, udało jej się go znaleźć. Byli już bardzo blisko i nie miałam najmniejszego zamiaru psuć im dzisiejszej randki.
- Ty, ale ja nie mam z kim iść na te zakupy - jęknęłam i rzuciłam telefonem, ale szybko się zreflektowałam i przysunęłam go bliżej siebie.
- Cruz? Ava? - Jackson od razu zapytał zdziwiony - nie chcą iść z tobą?
- Ava aktualnie daje jej korki, a później Cruz ma randkę.
- Wciąż męczy Alana? - jego rozbawiony ton zadzwonił mi w uszach.
- Ej, ale bez przesady.
- Ona poważnie zamęczy go kiedyś na śmierć. Lub on siebie sam. Simp z niego i zrobi wszystko, żeby ta twoja psiapsi zwracała na niego uwagę - ziewnął leniwie - ale jak już nie masz z kim iść, to może ja bym się z tobą wybrał? I tak miałem coś upolować w jednym sklepie, więc w sumie mogę to zrobić przy okazji. No i będziesz miała toxic białego chłopa creepa z siłowni jako przemieszczający się wieszak na torby.
- To że jesteś toxic biały mężczyzna to wiem, ale czemu creep z siłowni? - zaczęłam się śmiać z coraz mniej śmiesznego żartu, patrząc na to, co się dzieje aktualnie w Ameryce.
- No tak, ty to nie masz tik toka, więc spieszę z tłumaczeniem. Pamiętasz jak pewnego dnia byłaś bardzo, bardzo ciekawa, co się robi na tej całej siłowni, że postanowiłaś przyjść tu tylko po to, żeby zobaczyć moją cudowną osobę, a później wyciągnąć mnie do lasu, żeby łazić po drzewach, jak jakieś małpy?
- To było najdłuższe pytanie jakie ktokolwiek mi kiedykolwiek zadał - stwierdziłam, przetwarzając to, co właśnie powiedział Jack - Pamiętam ten dzień, a co?
- Jakaś laska nagrywała mnie, bo myślała, ze patrzę się na nią i jestem creepem, a później jeszcze bezczelnie niby do niej machałem, kiedy patrzyłem się wtedy i machałem do ciebie, [t.i] - zaczął rechotać.
- I nie zepsuło to opinii ludzi na twój temat?
- W zasadzie miałem się ciebie o coś zapytać, ale to chyba jak już się spotkamy, co? Podjadę po ciebie za chwilę, bądź gotowa.
No i się rozłączył.
Chyba idę na zakupy z Jacksonem i nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Z jednej strony cieszę się, że zaoferował, że będzie nosić moje torby, ale z drugiej... Jestem przekonana, że będzie komentował moje wybory i zupełnie szczerze powie mi, jeśli będę wyglądała paskudnie. Bez hamulców i skrupułów.
Po kilku minutach usłyszałam, jak najprawdopodobniej kilkukrotnie przekroczył prędkość, później jak hamuje przed domem. Otworzyłam okno, a on spuścił szybę.
- Jakoś muszę dać o sobie znać, w końcu nie mam klaksonu - wyszczerzył swoje ostre kły i zaśmiał się krótko - złaź tu i wsiadaj.
CZYTASZ
Daj Mi Spokój. | Jackson Storm x reader
Fanficzaimki: she/her kolor włosów narzucony wybaczcie SPOKOJNIE TU SA ZHUMANIZOWANE AUTA Pisze to specjalnie dla jednej osoby hihi Okładka: https://pin.it/3d4yRoU Oczywiście lekko edytowana przeze mnie. Możliwe, że niedługo zmienię ją na całkowicie na...