39.

65 7 0
                                    

Dzień pierwszego wyścigu. Byłam rozbita.

Z jednej strony chciałam kibicować tacie, bo to mój tata. Kochany, jedyny, który był ze mną całe życie.

Ale z drugiej strony... Jack.

Bardzo chciałam, żeby poszło dobrze i jemu. W końcu się przyjaźnimy.

Jest dla mnie bardzo ważny i dodatkowo martwię się, że coś może się mu stać. Dopiero wyszedł ze szpitala.

W sumie, dlaczego każdy, z kim jestem blisko miał jakiś wypadek? Tata dwa razy mocno przywalił autem, Jackson skasował samochód, przynajmniej absolutnie nie ze swojej winy, Cruz prawie rozjechał Heniek, a Ava ostatnio uciekała przed traktorem, w którym zepsuł się hamulec.

Tęsknię za moimi bestis.

Skoro Cruz ma zamiar oglądać wyścig, postanowiłam do niej zadzwonić chwilę przed startem. Będziemy oglądać razem.

Tylko teraz... W co się ubrać. Paleta kolorów to koszmar, w ogóle nie wiedziałam, co wybrać.

W końcu poszłam na kompromis. Ciemny granat z czarnym, przeplatany pięknym czerwonym.

Dayuuuum, wyszło świetnie.

Mogłabym się założyć, że będą o mnie gadać, ale kogo to. Trzeba się poświęcać dla przyjaciół. I taty. Zapakowałam wszystko, co potrzebne do torby i wybrałam się na miejsce zagłady. Słońce nie było złośliwe ponad normę, ale i tak uważałam, że mogłoby sobie zrobić urlop.

Skołowałam sobie coś zimnego do picia i grzecznie czekałam na start, wykręcając do mojej ostatnio nieco zazdrosnej przyjaciółki.

- [t.i]! Stęskniłam się!!! - usłyszałam jej wesoły głos.

- Hej! - i po chwili następny. Ava, jak widać, znowu siedziała u Cruz.

Jednak nie spodziewałam się, że usłyszę jeszcze jeden, tym razem męski głos.

- Dzień dobry.

- Aiken?

- A kto inny? Zmusiłam go, żeby tu przyszedł. Musi się zacząć socjalizować nie tylko ze swoimi kolegami od grania na komputerze - zaśmiałam się. Nie sądziłam, że uda jej się dokonać takiego czynu.

- Powodzenia z tym dzikusem - powiedziałam do niego, na co usłyszałam, że Cruz się obruszyła, a Ava zaczęła się śmiać.

- Dziękuję, przyda się-

- Jak możesz?!

Zaczęłam dusić się ze śmiechu. Brakowało mi ich. Bardzo.

- Kiedy wracacie? - usłyszałam jedyny spokojny głos w towarzystwie, a w tle dało się słyszeć dźwięki torturowanego Alana.

- Jeszcze nie wiem, zależy od pogody. Wiesz, chciałabym sobie trochę pozwiedzać, nie? - wpadł mi do głowy szatański pomysł - jak mi się spodoba, to was tu kiedyś zabiorę. A póki co cieszcie się zdjęciami, które wysyłam.

- Czy ty właśnie powiedziałaś, że zabierzesz nas do Tokio?! - Cruz straciła zainteresowanie torturowaniem Axlera i powróciła do rozmowy ze mną.

- No... Tak? Ej, bo za chwilę się zaczyna. Lepiej oglądaj, a nie jarasz się czymś co może się w ogóle nie zdarzyć.

- Zazwyczaj jak się tak odgrażasz to przynajmniej spełniasz groźby - chrupnęła czymś najprawdopodobniej smacznym.

Gdybym była sama to bym się tak nie jarała, ale z przyjaciółmi zawsze inaczej. Śmialiśmy się i darliśmy mordy najbardziej jak się dało, wstawaliśmy, kiedy sytuacja robiła się niebezpieczna i skakaliśmy, kiedy było z czego się cieszyć.

Uśmiech nie opuszczał mojej twarzy, aż zaczęły mnie boleć policzki.

Jednak ostatnie okrążenie to było istne piekło. Ramirez darła się, żeby Jackson wywalał, Aiken próbował ją uspokoić, mimo że sam był rozemocjonowany, Ava zaczęła odmawiać różaniec, a ja stałam i nie mogłam nic z siebie wydusić. Czekałam, aż przejadą linię mety.

Czas się zatrzymał. Cadillac i Chevrolet przejechały równocześnie.

Cruz była wściekła. Zaklinała, że osobiście wybierze się do Storma, jeśli faktycznie będzie pierwszy. Czekaliśmy aż sędziowie ogłoszą wynik.

"Remis!"

Powoli dochodziło do mnie, co właśnie usłyszałam.

Szybko zabrałam się z trybun i od strony boxu poszłam przytulić tatę. Byłam z niego dumna, z resztą jak zawsze.

Za Chiny nie rozumim japońskiego, ale mam wrażenie, że komentator coś o mnie powiedział.

Po wszystkim zebraliśmy się do apartamentów. Był to dopiero pierwszy wyścig, więc nie było zbytnio fajerwerków. Po prostu paru dziennikarzy zadawało pytania, pstryknięto parę zdjęć i koniec zabawy. Jutro powtórka z rozrywki. I tak przez dwa tygodnie.

- HAHAHAHAHA - usłyszałam śmiech w słuchawce - W ŻYCIU JESZCZE NIE WIDZIAŁAM TAKIEGO SIDE EYE'A XDDD

- Co się tam stało? - zapytałam przyjaciół, ale najwyraźniej zostałam przekrzyczana.

- Już widzę te tik toki - Cruz rechotała - czekaj, cofnij, muszę to nagrać i wrzucić pierwsza. Tylko jaki dźwięk...

- Uspokój się - Axler próbował przywrócić ją do porządku, niestety bezskutecznie.

- Nie zrobiłaś tego - Ava włączyła tik toka i zobaczyła, że Cruz wyprodukowała najgorszy cringe miesiąca.

A później kolejne podobne tik toki.

- Boże, dziękuję wam, że jestem na tej głupiej platformie - strzeliłam focha, schodząc z pola widzenia kamer i dziennikarzy.

- Już i tak byłaś. Ostatnio nawet widziałam z tobą jakiegoś edita - Ava powiedziała z nieludzkim spokojem. Przeraziłam się.

- ŻE CO?

- Co się stało? - usłyszałam za sobą głos. mater chyba musiał się przejść, bo jak go znam, jego emocje mogłyby spowodować eksplozję.

- Hej, Mater - uśmiechnęłam się przepraszająco - wszystko w porządku, dziękuję. Po prostu rozmawiam z Cruz, Avą i Aikenem.

- Aaaaa, rozumiem, rozumiem - wyszczerzył się - pozdrów ich ode mnie!

- TEZ POZDRAWIAMY! - wydarli się najgłośniej jak się dało, aż mi uszy odpadły. Nie dosłownie, ale jednak.

- Zamknąć się, bo mi bębenki w uszach pękną - grzmotnęłam głosem i o dziwo się zamknęli. Mistrz trzymania dyscypliny.

Mater zaśmiał się i poszedł w kierunku boxu taty.

Przez następne kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt minut rozmawialiśmy o każdej przypadkowej głupocie, aż do momentu, kiedy wpadłam na Jacksona.

Powinien się cieszyć z pierwszego miejsca, nawet jeśli dzielił je z moim tatą, a wyglądał na przybitego.

- Coś się stało, Jack? - popatrzyłam na niego z ciekawością, na co posłał mi jakby.. zawiedzione spojrzenie.

- Wiem, że twój ojciec to twój ojciec i nigdy nie będę dla ciebie tak samo ważny, ale myślałem, że mi też chociaż pogratulujesz.

- Uuuu - usłyszałam w słuchawce i zwyczainje się wyciszyłam.

- Nie chciałam plotek. Przepraszam, Jackson, nie znoszę uwagi ze strony mediów i nie chciałam też, żeby zaczęli wymyślać nieprawdziwe rzeczy na twój temat. Przepraszam.

Daj Mi Spokój. | Jackson Storm x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz