Pov Jackson (cały rozdział)✨✨✨
Od kilku dni nie wydusiłem z siebie ani słowa. Nie mogłem nic powiedzieć, bo wiedziałem, że wtedy dosłownie się rozpłaczę. A nie mogłem. Nie przy mamie i siostrze.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie pomagało mi, jak mama, czy Dea próbowały mnie pocieszyć. Jedyne, co mi pomagało, to... Głupio się przyznać, ale [t.i]. Sama jej obecność sprawiała, że bolało troszkę mniej.
Dlatego codziennie czekałem w oknie, aż zobaczę ją przed wejściem do mojego domu.
Z innej strony strasznie żal mi było, że musiała widzieć mnie w takim stanie i że przeżywa to wszystko ze mną. Dlatego postanowiłem, że następnym razem ją o to spytam. Kiedy będziemy sami i będę mieć pewność, że nikt poza nią mnie nie zobaczy.
- Jadłeś dzisiaj coś, Jack? - usłyszałem zanim jeszcze dobrze otworzyłem drzwi. Zapomniałem. Znowu. Jak mogłem nie pamiętać o jedzeniu? Zgodnie z prawdą pokręciłem głową i juz w trakcie widziałem jej zawiedziony wzrok oczami wyobraźni. Wiele od rzeczywistego się nie różnił - moje kuchenne umiejętności są prawie zerowe, ale może chciałbyś pizzę? - ponownie pokręciłem głową. Nie byłem ani trochę głodny - Ja za ciebie jeść nie będę, bo nic to nie da, Jackson. Musisz coś zjeść, proszę cię.
Zawsze się daję, kiedy się tak na mnie patrzy. Westchnąłem, a ona już wiedziała i wykręcała numer do najbliższej pizzerii. Zamówiła dla nas obiad i zaczęła ściągać mokrą kurtkę, z czym oczywiście jej pomogłem.
- Gdzie twoja mama i siostra? - kiedy zapytała, wskazałem jej kartkę na lodówce. Wyszły na zakupy i mają wrócić za jakieś dwie lub trzy godziny.
Poczułem się wtedy taki... Sam. Znowu. Spuściłem wzrok na podłogę i wręcz nieśmiało przytuliłem tą byłą blondynę, która bezzwłocznie oplotła moją szyję rękami i przeczesała moje niezbyt ułożone dziś (ale przynajmniej czyste) włosy.
Poszliśmy do mojego pokoju, usiedliśmy na łóżku i [t.i] owinęła nas moim ulubionym kocykiem.
- Dlaczego to robisz? - wydobyłem z siebie głos po raz pierwszy od prawie tygodnia. Popatrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem. Spojrzałem w jej oczy, szukając odpowiedzi.
Uwielbiam jej tęczówki, wyglądają jak dwa diamenciki.
- Mógłbyś sprecyzować? - zapytała nieco niepewnie - nie jestem pewna, czy zrozumiałam, co masz na myśli...
- Dlaczego męczysz się ze mną? Mogłabyś robić wiele innych rzeczy, ciekawszych, weselszych, a nie siedzieć z chłopem w dołku emocjonalnym.
- Ale chce siedzieć z chłopem w dołku emocjonalnym, bo on zrobiłby dla mnie to samo - kiedy mój wyraz twarzy nieco się zmienił, dodała - prawda, Jackson?
- Oczywiście, że tak...
- Właśnie. Na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie - uśmiechnęła się szeroko, próbując poprawić mi humor. I wyszło jej całkiem nieźle, bo nawet na kilka sekund na mojej twarzy zagościł słaby uśmiech.
Jednak coś mnie niepokoiło. Od jakiegoś czasu ta dziewczyna działa na mnie dziwnie, ale teraz... To już nawet nie są motyle w brzuchu, to jest coś dużo silniejszego. Myślałem, że mi przejdzie, ale kiedy patrzę w jej zmartwione oczy, mam wrażenie, że będzie się nasilało z każdym dniem, aż zakopią mnie dwa metry pod ziemią. Najgorsze jest to, że ona to wszystko robi dla mnie, bo jestem jej przyjacielem, a ja wcale nie chcę, żeby widziała we mnie przyjaciela. Tak jak ja nie uważam jej za jedynie przyjaciółkę.
Musiałem się w końcu przyznać przed samym sobą, że się zakochałem. Jeszcze żadna dziewczyna tak na mnie nie działała.
Nim się obejrzałem minęło pół godziny, a do drzwi zadzwonił dzwonek. [T.i] od razu się zerwała i odebrała naszą obiadokolację, której zapach roznosił się po domu aż miło.
- Obejrzymy coś? Może trochę zajmiesz czymś myśli i nie będziesz już taki smutny, chociaż na chwilę - chwyciła pilota i włączyła telewizor. Doskonale wiedziała, gdzie co jest w tym domu, bo bywała u nas coraz częściej. Aż Dea zaczęła coś podejrzewać.
- No dobra, ale nic smutnego, bo wyrzucę cię przez okno - wzruszyłem ramionami i tępo spojrzałem na ekran telewizora.
- Widzę, że stary, wesoły Jackson Storm powoli powraca? - znowu się uśmiechnęła. Błagam, niech przestanie, bo zwariuję. Jestem w żałobie po ojcu, ale z nią nie da się być długo nieszczęśliwym. I to mnie martwiło, bo doskonale wiedziałem, że ona nie szuka nikogo, szczególnie takiego jak ja. W końcu co we mnie specjalnego?
- Niby tak.. chwilami. Wiesz, minęły już prawie dwa tygodnie i chyba wylałem wszystkie łzy świata - wbiłem wzrok w telewizor, aby skontrolować, co ona kombinuje.
- No to może pora zatankować? - wstała i ruszyła do kuchni. Po chwili wróciła z piciem, a dokładniej sokiem jabłkowym - chyba nie dość, że za mało jesz, to jeszcze się suszysz na śmierć. Pij to - wcisnęła mi kubek niby zła, ale w tych głębokich oczach widziałem, że się martwi.
A ja nie chciałem jej martwić. Plułem sobie w twarz, że zapominałem o takich podstawowych czynnościach.
- Przepraszam, [t.i] - upiłem kilka łyków. Dopiero poczułem, jaki byłem spragniony. Kiedy wypiłem niemal cały kubek i objadłem się pizzą, postanowiłem przełączyć kanał. Nic nowego nie oglądaliśmy, bo oboje wcześniej widzieliśmy ten odcinek serialu.
Po krótkim rozeznaniu doszliśmy do wniosku, że Netflix będzie lepszym rozwiązaniem i już po chwili oglądaliśmy wiedźmina (tak oglądam właśnie wiedźmina chciałam się w ten sposób pochwalic).
Na początku myślałem, że to będzie zły wybór, ale fabuła jest tak wciągająca, że cieszę się, że uległem tej małej ex blondynie.
Obejrzeliśmy cztery odcinki (pół sezonu/4h) i moje powieki zrobiły się zmęczone. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
CZYTASZ
Daj Mi Spokój. | Jackson Storm x reader
Fanficzaimki: she/her kolor włosów narzucony wybaczcie SPOKOJNIE TU SA ZHUMANIZOWANE AUTA Pisze to specjalnie dla jednej osoby hihi Okładka: https://pin.it/3d4yRoU Oczywiście lekko edytowana przeze mnie. Możliwe, że niedługo zmienię ją na całkowicie na...