Dzień 3. Piątek.
Poczuł przyjemny chłód na ciele; podniósł powieki. Namiot był uchylony. Klara go musiała otworzyć, bo myślała, że znowu było mu gorąco. Zasadniczo to miała rację. Był wilgotny od potu. Przetarł ręką po swoim torsie i natrafił na przyklejoną do jego ciała kolorową karteczkę z notesika. Przeczytał na niej, że Klara poszła z rana do domku, żeby się wykąpać i wyszykować na dzisiejszy wypad do miasta oraz że tęskni i już nie może się doczekać. Zamiast kropek narysowała serduszka, co wprawiło Marka w dobry humor. Wstał i poszedł wykonać poranną higienę. Umył zęby i mokrym ręcznikiem przetarł włosy na klatce piersiowej i pod pachami. Musiało to wystarczyć. Nie miał możliwości na nic więcej. Przejrzał ciuchy, które zabrał na biwak i tu też było marnie. Wziął raptem trzy koszulki, dwie podkoszulki, bieliznę na zmianę, spodenki dresowe do spania, bluzę, koszulę w niebieską kratę i dwie pary bojówek. Jedne długie, drugie krótkie. Mógł też pobiec do domu. Wykąpać się i wyciągnąć z szafki lepsze ciuchy. Patryk się wtedy zorientuje, domyśli się. Musiał wykorzystać to, co miał. Mimo że zapowiadał się upalny dzień, założył długie spodnie. To nie był zły pomysł, bo będzie wracał w nocy. Założył skarpetki i trampki. W klapkach nie planował iść. Teraz zaczęły się schody. Nie nosił jeszcze koszuli w kratę, ale była z długim rękawem i w środku dnia mogło być mu w niej gorąco. Założył więc obcisły czarny podkoszulek. Klara lubiła jego ciało, powinno jej się podobać. Wsunął go w spodnie i przełożył gruby skórzany pasek przez szlufki. Koszulę narzucił tylko na ramiona. Założył też zegarek Casio, który mama dała mu na osiemnaste urodziny. Wykosztowała się na niego i bardzo go szanował. Wziął go jednak na biwak, żeby mieć godzinę i trzymał w kieszeni plecaka. Dobra – pomyślał. – Chyba gotowy. Jak kobiety to robią?!
Spojrzał na zegarek i zobaczył 7:30. Za wcześnie na przedpołudnie. Zaczeka chociaż do 10:00. Usiadł i zastygł w miejscu. Spojrzał na zegarek i zobaczył 7:32. Zabezpieczył namiot i pochował najcenniejsze rzeczy, choć i tak nikt nie powinien się tutaj kręcić, ani nic znaleźć. Zajął się tym jednak, żeby zapełnić czas czymkolwiek, a gdy skończył, usiadł ponownie. Spojrzał na zegarek. 7:41.
– No, kurwa! – zaklął pod nosem.
Jeszcze dwa razy spojrzał na zegarek, a o 7:44 stwierdził, że pójdzie pod pretekstem napicia się kawy. Tak, kawa to był dobry pretekst, by ją zobaczyć. Strzepnął dresową bluzą, którą zabrał w razie czego na wieczór i poszedł przez wysokie trawy.
Chciał zapukać, ale zobaczył twarz Klary w niewielkiej szybce na drzwiach. Przyłożyła pospiesznie palec do ust i dała mu do zrozumienia, żeby nie wydawał żadnego hałasu. Otworzyła drzwi domku i prześliznęła się przez niewielką szparę. Ostrożnie zamknęła drzwi za sobą. Znalazła się dokładnie między nim a drewnianą powierzchnią. Idealnie ściśnięta. Do tego była w samym ręczniku i pachniała zielonym ogórkiem. Miała mokre włosy, które niedawno rozczesała i utworzyły jej się miękkie fale.
– Wszyscy jeszcze śpią – wyszeptała. Zawiesiła Markowi ręce na szyi i zaczęła go całować. Był oszołomiony jej widokiem, ale nie planował się opierać. Odwzajemnił pocałunek. Wyciągnęła się i stanęła na palcach. Wtedy jej ręcznik się zsunął i opadł na ziemię.
– Klara... – powiedział niepewnie. – Twój ręcznik...
– Zostaw.
Zobaczył ją. Całą. Jej jasna skóra błyszczała perliście w słońcu. Miała drobny biust i małe różowe sutki, które osadzały się na dole piersi i formowały delikatny szpic. Smukła talia zwężała się, aż do wystających bioder i krągłych pośladków. Jej białe nogi ciągnęły się aż do desek tarasu, na którym stali, a między nimi była niewielka kępka miedzianych włosów przykrywająca tylko to, co najważniejsze, bo reszta jej łona była gładka.
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami: Sekret [tom I]
ChickLitGatunek: obyczajowa/dramat Romans Marka z Klarą został w młodości brutalnie przerwany przez despotycznego ojca dziewczyny, Edwarda Kasprzaka, a ich życiowe drogi się rozeszły. Po siedemnastu latach powracają w rodzinne strony i spotykają się przypad...