Ustawił nawigację, nie dlatego że trasa była trudna, to była prosta droga, ale dlatego, że nie chciał zawracać sobie głowy myśleniem nad dojazdem, bo uznał, że woli swoją uwagę poświęcić na rozmowę z Klarą i wtedy ruszył samochodem przed siebie. Nie zajechał jednak daleko. Po zaledwie kilku minutach, w pobliżu zjazdu na Kłodzko, przy bramie wjazdowej na prowizorycznym parkingu, obok zalewu w Gorzuchowie, zobaczyli szczupłą blondynkę, która chaotycznie wymachiwała w ich stronę rękami. Ubrana była w ciemnogranatową spódnicę i czarny top, a na włosach miała niebieską opaskę i najwidoczniej znała Klarę, bo zachowywała się tak, jakby usilnie chciała ją zatrzymać.
– Boże! To Lucyna... – westchnęła ciężko Klara i przyłożyła rękę do skroni, jakby chciała się schować.
– Jak chcesz, mogę włączyć wycieraczki i przyspieszyć – zażartował, a ona prychnęła rozbawiona i położyła mu rękę na udzie.
– Nie, zjedź na pobocze, muszę z nią choć chwilę porozmawiać – odpowiedziała, pospiesznie ściągając dłoń z jego nogi, gdy zrozumiała, że zesztywniał na całym ciele.
Nie zrobił tego umyślnie, ale jej osoba sprawiała, że czuł niepokój w sobie. Nie dlatego że ona go wywoływała, ale dlatego, że miał przy niej wrażenie, iż ten gest był całkowicie naturalny. Coś w niej sprawiało, że zapominał o Aiszy, jakby była jego innym życiem. Tym bardziej że Klara nie była „jakąś tam kobietą", a miłością jego najlepszego przyjaciela. To jakby podwójna zdrada...
Nie chciał się nad tym zastanawiać. Zamiast tego zjechał i zaparkował samochód. Klara wysiadła i ruszyła w stronę chudej blondynki. Wziął kilka głębokich wdechów, żeby się ogarnąć. W tym czasie patrzył, jak koleżanka łapie Klarę za buzię i tarmosi ją, jakby była dzieckiem, które jej zaginęło i nagle się odnalazło. Wyglądało to dość śmiesznie. Klara w tej sytuacji wyglądała zabawnie. Wysiadł z samochodu, bo najwyraźniej potrzebowała jego pomocy i ruszył w jej kierunku.
– Boże! Klara, tak się o ciebie martwiłam... Nie sądziłam, że przytrafi ci się coś takiego złego... – dotarł do niego lament blondynki.
– Tylko tak strasznie wygląda... – próbowała uspokoić ją kasztanowłosa kobieta.
– Ja coś czułam, że z nim jest coś nie tak!
Blondynka nie puszczała twarzy Klary, mimo że ta próbowała się wyswobodzić. Dopiero gdy stanął obok niej, jej dłonie poluzowały się, a duże, niebieskie oczy spojrzały na niego.
– O! My się chyba nie znamy...?
– To jest Dawid. Najlepszy przyjaciel Marka. Pomaga mi – przedstawiła go Klara, więc wyciągnął w jej kierunku rękę.
– Co ty nie powiesz? Przecież obie dobrze wiemy, że najlepszym przyjacielem Marka jest Patryk... – odpowiedziała blondynka zaskoczona jej prezentacją jego osoby – ...ale nieważne. Jestem Lucyna, ale wszyscy mówią do mnie Lucy.
Wsunęła w jego dłoń swoją dłoń, lekko zwiotczałą, jakby licząc na jakieś specjalne traktowanie. Uśmiechała się kokieteryjnie i poruszała głową jak kobra, która próbuje zwabić swoją ofiarę. Ona ze mną flirtuje – pomyślał Dawid, uścisnął jej dłoń i wysunął ją, żeby wsadzić do swojej kieszeni. W tym czasie Klara bezgłośnie pokazała mu, że Lucyna zwana Lucy, tak naprawdę przez nikogo nie jest w ten sposób nazywana. Jego towarzyszka z pewnością chciała się pozbyć koleżanki, ale jego zaintrygowała postać Patryka i to tylko wyłącznie z czysto chłopięcej potrzeby rywalizacji.
– Słuchaj, Lucyna. Chciałabym dłużej porozmawiać, ale... – zaczęła Klara nieśmiało i całkowicie nieumiejętnie kłamać.
– Chyba nie planujesz wyjechać bez pożegnania ze mną i Patrykiem?! – oburzyła się blondynka. – No jak to tak?!
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami: Sekret [tom I]
ChickLitGatunek: obyczajowa/dramat Romans Marka z Klarą został w młodości brutalnie przerwany przez despotycznego ojca dziewczyny, Edwarda Kasprzaka, a ich życiowe drogi się rozeszły. Po siedemnastu latach powracają w rodzinne strony i spotykają się przypad...