rozdział 46 - Conversation at the level of father-son relationship

34 10 15
                                    

Pierwsze trzaśnięcie drzwiami usłyszał, gdy usiłował napić się gorącej herbaty. Damian zbiegł po schodach i jak burza wbiegł do łazienki. Wtedy usłyszał drugie trzaśnięcie drzwiami. Kiedyś zażartowałby, że chłopaka pociągnęło do toalety, ale teraz wiedział, że nastolatek miał w pokoju napaloną na niego dziewczynę i to taką, która mogła nieźle nawywijać. Wtedy też na szczerość zebrało się Piotrowi.

– Skłamałem – przyznał. – Znalazłem go na przystanku autobusowym w Gorzuchowie. Tak bardzo stresował się spotkaniem z Samantą, że siedział od dwóch godzin i pali papierosy. Może teraz też...

– Teraz też z pewnością ktoś go zestresował – przyznał Marek i spojrzał na schodzącą po schodach córkę.

Jej kroki były ciężkie, a głowa pochylona. Jak nic, coś mu zrobiła...

– Co się stało? – zapytał, wstając z fotela.

Samanta podeszła do niego i mocno wtuliła się w jego pierś. Jakby potrzebowała wsparcia i pomocy. Jakby nie wiedziała, co robić, a jedyne, na co wpadła, to poszukać rady u niego. Schowała twarz w jego wełnianym swetrze, podczas gdy ramiona zaczęły unosić się nieznacznie w górę i w dół. Płakała.

– Nie chciałam... – zdawała jedynie wydukać.

– Ale powiedz, czego „nie chciałaś"?

Chwycił ją za barki i lekko odciągnął od siebie, żeby spojrzeć jej w twarz. Była zszokowana i onieśmielona, ale z nosem w jego golfie, tak aby nikt nie słyszał, wyznała mu to, co zaszło między nimi.

– Chciałam go sprowokować, żeby choć mnie dotknął. Położyłam mu ręką na udzie. Przez przypadek dotknięta nie tylko uda, a on miał... – zawahała się – ...ejakulację. Nie chciałam. Damian musi czuć się upokorzony...

– Już dobra – przerwał jej.

Prawą ręką potarł nasadę nosa, a lewą przytrzymał córkę przy swojej piersi. Nie chciał, by czuła się źle, choć prawda była taka, że był na nią zły.

– Mamo, zanieś Damianowi czystą bieliznę i spodnie – polecił.

Daniela otworzyła szeroko oczy, ale bez słowa wstała i poszła zrobić, o co ją poprosił, a Piotr przysłonił subtelnie ręką twarz, by ukryć, że się śmieje z sytuacji. Gdy się opanował, wstał i poszedł do kuchni przygotować zastawę na stół.

– Samanta! Nie wolno łapać ludzi za krocze, by sprawdzić, jakie się ma z nimi relacje. To już chyba przerabialiśmy, co?!

– Przepraszam.

– Lepiej przeproś Damiana.

– Chodźcie do stołu jeść. Damian dołączy, jak będzie gotowy – powiedziała Marka matka, wychodząc z łazienki i chwytając z blatu kuchennego wazę z zupą jarzynową.

Nie trzeba było go namawiać. Był już głodny, więc szybko odsunął krzesło i usiadł u szczytu stołu. Nalał sobie zupy do talerza, nie czekając na pozostałych. Piotr podążył zaraz za nim, a jego matka usiadła do stołu. Samanta się wahała. Oparła rękę na oparciu i odsunęła krzesło, ale wciąż wpatrywała się w drzwi łazienki, z których po chwili wyszedł Damian. Jego córka ruszyła w stronę chłopaka, ale ten widząc to, spłoszył się i wyszedł tylnymi drzwiami na zewnątrz. Dziewczyna zatrzymała się rozczarowana z miną, jakby znowu miała się rozpłakać, ale jej babcia wskazała jej miejsce przy stole.

– Usiądź. Zjedz coś, kochanie, a Damianowi pozwól samemu do ciebie podejść. Z pewnością zrobi to, gdy będzie gotowy.

Samanta posłuchała, ale nalała sobie zaledwie chochelkę zupy i spróbowała jej, jakby miała ją otruć. W ogóle nie miała apetytu, co w jej sytuacji było zrozumiałe.

Za zamkniętymi drzwiami: Sekret [tom I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz