Razem z mamą weszły do pustego salonu, w którym paliło się światło. To oznaczało, że jej ojciec jest w domu. Samanta szybko pobiegła po schodach na górę do swojego pokoju, żeby ukryć w nim torbę z Croppa. Obecnie miała dużo ciuchów po matce, dlatego jej ojczym nie zorientuje się, że te kiedyś nie należały do niej. Następnie ponownie zbiegła ze schodów i dołączyła do swojej matki. Wtedy właśnie z sypialni wyszedł Tadeusz. Nie był uradowany ani uśmiechnięty, jak zakładała po jego porannym zachowaniu. Wyraz jego twarzy był srogi i wydawał się ponury. Samanta zrozumiała, że w banku coś poszło nie tak.
– Gdzie tyle byłyście? – odezwał się groźnie. Nie był zmartwiony, był wściekły.
– Nad zalewem – wyjaśniła Klara.
– Tyle czasu? – fuknął.– Wróciłem do domu i nawet obiad nie był zrobiony.
– Wybacz, Tadek. Nie pomyślałam – zaczęła usprawiedliwiać się jej matka. – Już zaraz zrobię ci coś na ciepło...
– Odpuść sobie, nie jestem już głodny – powiedział jej ojciec i spojrzał na brudne pudełko w rękach Klary. – Co to jest?
– Mój telefon. Znalazłam.
– Pokaż – zainteresował się.
Mama niepewnie wyciągnęła przed siebie opakowanie z telefonem i podała je mężowi. Wziął i obejrzał je dokładnie. Samanta widziała, jak zaświeciły mu się oczy, gdy uzmysłowił sobie, że trzyma telefon za kilka tysięcy. Ona sama nie uświadamiała mamy o wartości prezentu, bo wiedziała, że wprawi ją to w zakłopotanie. Ojczym zaś nie powiedział jej o cenie, bo dostrzegł w niej łatwą ofiarę.
– Słuchaj, to ja dam ci swój, a ja wezmę sobie ten nowszy. Tobie i tak nie jest potrzebny, nie wiadomo jaki.
– Nie! – krzyknęła jej matka i pośpiesznie wyrwała telefon z rąk męża. – On jest mój! Ja go znalazłam! Należy do mnie. Nie oddam ci go.
Przygarnęła brudne pudełko do piersi, jakby było cennym skarbem. Patrzyła na męża wzrokiem, jakby była małym dzieckiem, a on właśnie próbował wyrwać jej ulubioną zabawkę. Dla nastolatki było jasne, że wszystko, co będzie pochodziło od Marka, będzie dla niej niezwykle ważne. Uświadomiła sobie też, jak bardzo mama musiała być przywiązana do niej i jak bardzo ona sama tego nie doceniała, pozwalając, by jej rodzicielka dni spędzała samotnie, podczas gdy ona biegła do kolejnej koleżanki, a przecież pamiętała, jak jej mama potrafiła godzinami zabawiać ją na placu zabaw, gdy była malutkim dzieckiem. Pamiętała jej uśmiech i wyciągnięte ręce, gdy nakłaniała ją do zjeżdżania po stromej zjeżdżalni. Poświęciła jej swoje życie, dlatego ona też coś dla niej poświęci i wtrąci się, choć spotka się to z dezaprobatą.
– Zostaw mamie jej znalezisko i lepiej powiedz o tych milionach na koncie dziadka – zaśmiała się i próbowała być jak najbardziej irytująca, by to na niej skupił swoją złość.
– Jak ty się do mnie odzywasz, gówniaro? Kto ci w ogóle pozwolił otwierać jadaczkę nieproszoną? – zaczął krzyczeć.
– Zostaw ją, Tadeusz – powiedziała stanowczo Klara i zrobiła krok w jej kierunku, tak by w razie czego, być jak najbliżej córki.
– Co? Mama miała rację? Z milionów nici? – zakpiła z niego, żeby przelać czarę goryczy i udało jej się to.
– Wypierdalaj do swojego pokoju! – huknął na nią.
Samanta zrozumiała, że nastąpił wybuch, po którym jej matka będzie go uspokajać, a on, zamiast wyżywać się na niej będzie żalił jej się, że jest niedoceniany, bo tak wiele dla nich zrobił a ona, jego przysposobione dziecko, jest niewdzięczna. To był jej sukces, dlatego uśmiechnęła się z satysfakcją, co Tadeusz odczytał jako pogardę. Odwróciła się na pięcie i ruszyła po schodach w stronę swojego pokoju. Usłyszała za sobą jeszcze tylko krótką wymianę zdań, która utwierdziła ją w przekonaniu, że dobrze postąpiła.
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami: Sekret [tom I]
ChickLitGatunek: obyczajowa/dramat Romans Marka z Klarą został w młodości brutalnie przerwany przez despotycznego ojca dziewczyny, Edwarda Kasprzaka, a ich życiowe drogi się rozeszły. Po siedemnastu latach powracają w rodzinne strony i spotykają się przypad...