Obudziło ją delikatne potrząsanie jej ramienia. Musiała przysnąć w drodze do Wrocławia. Niepotrzebnie zamawiała drugą lampkę wina, ale czuła się tak przyjemnie w towarzystwie Dawida i zapomniała o tym, że znali się zaledwie kilka dni. Przetarła zaspane oczy i zobaczyła, że są w jakichś podziemnych garażach, a blondyn na siedzeniu kierowcy ma na sobie białą, lnianą koszulę z małymi drewnianymi guzikami.
– Dojechaliśmy – powiedział cicho i czule, jak do dziecka pocierając jej ramię, mimo że już otworzyła oczy.
– Przebrałeś się? – zapytała zdziwiona.
– Tak – odpowiedział, lekko skrępowany jej spostrzeżeniem.
– Jak często się przebierasz? – zadała pytanie, nie zastanawiając się, czy jest ono na miejscu.
– Dość często – zaśmiał się. – To przez to, że kiedyś byłem gruby i pociłem się jak świnia.
– Czyli to fanaberia?
– Tak, chyba tak... – Spojrzał na nią zaskoczony.
– Zupełnie niepotrzebna. – Otworzyła drzwi samochodu i wysiadła, a Dawid zrobił dokładnie to samo. – Masz przyjemny zapach.
– Mówisz jak moja żona, ale to nie sprawia, że zapominam o małej, rudej jędzy z podstawówki, która mnie wyzywała!
– Masz coś do rudych? – zapytała rozbawiona.
– Chyba już nie. Okazuje się, że niektóre nie są wrednymi jędzami!
– Nie bądź tego taki pewny! – prychnęła i zaśmiała się trochę głośniej, niż powinna.
Wino wciąż ją trzymało. Jednak Dawidowi chyba odpowiadało jej zachowanie, bo obnażył swoje idealnie białe zęby w szerokim uśmiechu, podszedł do niej, dotknął jej pleców na wysokości lędźwi, ale tym razem nie tak krępująco nisko i poprowadził wysoką halą do windy, gdzie na trzydziestym dziewiątym piętrze wieżowca posiadał swój apartament Piotr.
Mieszkanie Piotra było całkiem spore, ale przez to, że na siedemdziesięciu dwóch metrach kwadratowych były rozmieszczone trzy pokoje, wydawało się, że swoją wielkością nie przekracza standardowego M4. Różnicę stanowiły okna, które ciągnęły się przez całą ścianę od podłogi do sufitu i ukazywały widok na sporą część Wrocławia. Wszystko w nim było białe. Ściany, kaflowe podłogi, drzwi, połyskliwe fronty mebli w rogowym aneksie kuchennym, okrągły stół z czterema krzesłami, subtelnie ukryte meble w salonie ustawione naprzeciwko ogromnego narożnika z dużą ilością poduszek, małym kawowym stolikiem i przyjemnie miękkim dywanem typu Shaggy. Bardzo nowoczesne i bardzo minimalistyczne, a jednocześnie luksusowe i komfortowe.
Pierwszą osobą, jaką ujrzała Klara po otwarciu drzwi był Piotr, który zaprosił ich do środka ze słowami:
– Chodźcie, wszyscy są w salonie.
Na „wszystkich" składała się pani Daniela i Aisza. Mała Egipcjanka szczególnie przykuła jej uwagę. Szczupła, filigranowa kobietka odwróciła głowę i z zaciekawieniem spojrzała na Klarę. Wstała, żeby balansując na bardzo wysokim obcasie czarnych, błyszczących czółenek z czerwoną podeszwą, podejść do niej i się przywitać. Miała na sobie prostą, czarną, ale elegancką, obcisłą sukienkę, na której od linii pach, aż do kolan odchodziły dwa białe paski, nakreślając kobiece kształty. Jej proste, czarne włosy do połowy szyi lśniły, jakby były nawilżone oliwką i poruszały się sprężyście przy każdym jej kroku. Na dłoniach miała liczną, złotą biżuterię, a z uszu zwisały jej długie kolczyki. Wyglądała wprost doskonale.
– Miło cię poznać – powiedziała z silnym, angielskim akcentem i robiła pauzę po każdym słowie, bo sprawiały jej trudność. Prawą ręką dotknęła Klary ramienia i pocałowała ją w policzek.
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami: Sekret [tom I]
Romanzi rosa / ChickLitGatunek: obyczajowa/dramat Romans Marka z Klarą został w młodości brutalnie przerwany przez despotycznego ojca dziewczyny, Edwarda Kasprzaka, a ich życiowe drogi się rozeszły. Po siedemnastu latach powracają w rodzinne strony i spotykają się przypad...