Czuł, jak oczy mu się kleją, więc rozebrał się do bielizny i bezwiednie opadł na łóżko. Jedną ręką naciągnął na siebie kołdrę tak, żeby przykryć też głowę i osłonić przed wpadającym do pomieszczenia światłem. Zamknął oczy, a wtedy poczuł, że ktoś szturcha go w ramię.
– Marek, obudź się, jesteś mi potrzebny. Musisz mnie gdzieś zawieść – usłyszał głos matki.
– Nie mogę. Mam dzisiaj randkę – wymamrotał z zamkniętymi oczami.
– Co ty, Marek, pierdzielisz?
Podniósł głowę i wysunął ją spod kołdry. Spojrzał na matkę mętnymi oczami. Stała przed nim ubrana w granatowe, eleganckie spodnie i biały golf, na który narzuciła srebrną chustę. Włosy ułożyła w grube fale, a po boku spięła je wsuwkami. Na twarzy jednak miała poirytowaną minę.
– Idziesz do kościoła? – zapytał, widząc jej kreację.
– Posrało cię? Jest czwartek. Znowu coś brałeś? Chcesz mi powiedzieć, że jeszcze jesteś narkomanem? – powiedziała podniesionym głosem. Zmarszczyła brwi i zaczęła przeglądać mu się z jeszcze większą irytacją. Przetarł dłonią czoło, a potem odgarnął włosy z twarzy.
– Nie mogę, mamo. Obiecałem dzisiaj Samancie, że do niej wpadnę. Chcę spędzić z nią jak najwięcej czasu, zanim wyjadę i zanim ona wyjedzie, a muszę jeszcze ogarnąć swój bilet. No i mam dach do skończenia.
– Na którą się z nią umówiłeś?
– O 12:00 muszę być w Gorzuchowie.
– Zdążysz – powiedziała stanowczo i poklepała go po ramieniu. – Ubieraj się, o 9:00 chcę być w szpitalu.
– Chciałem się wyspać... – zaczął mówić, ale mu przerwała.
– Spałeś trzydzieści godzin. Wyspałeś się.
– Która jest godzina? – zapytał zdezorientowany.
– 6:30
– To dlaczego budzisz mnie dwie godziny wcześniej?
– A ile czasu potrzebujesz, żeby się wypindrzyć? – Oparła ręce na biodrach i spojrzała na niego z pogardą.
– Dla ciebie dziesięć minut – odparł grubiańsko, bo dość miał jej osądów.
– Dla Klary szykujesz się dwie godziny, a dla mnie dziesięć minut? – prychnęła tylko po to, żeby mu dokuczyć.
– Dla ciebie nie golę jaj – warknął i zaśmiał się pod nosem.
Wiedział, że jego matka nie znosi tego typu komentarzy. Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego z odrazą. Przez chwilę otwierała usta, tylko po to, żeby je zamknąć.
– Jesteś obleśny – powiedziała i ruszyła w stronę drzwi. Otworzyła je, ale zamiast wyjść, odwróciła się w jego kierunku. – 8:30 masz być przed samochodem.
Pociągnęła mocno za klamkę i trzasnęła z całej siły o futrynę.
Marek opadł twarzą z powrotem na poduszkę, ale uświadomił sobie, że nie jest już w stanie zasnąć. Wstał i włożył na siebie brązowe spodnie i białą lnianą koszulę, której rękawy podwinął do góry. Sięgnął po telefon i zajął się tym, czy w końcu musiał się zająć. Wyszukał połączenia lotów i kupił bilet na wtorek rano. Weekend będzie musiał poświęcić na pracę, nawet jeśli by padało albo paliło słońce, ale im szybciej wróci do Londynu, tym szybciej pozbiera się do kupy. Ku zaskoczeniu swojej matki zszedł na dół i wykonał poranną toaletę w łazience, a na koniec spryskał się perfumami BohoBoco Olibanium Gardenia, które zasugerowała mu jego przyjaciółka.
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami: Sekret [tom I]
ChickLitGatunek: obyczajowa/dramat Romans Marka z Klarą został w młodości brutalnie przerwany przez despotycznego ojca dziewczyny, Edwarda Kasprzaka, a ich życiowe drogi się rozeszły. Po siedemnastu latach powracają w rodzinne strony i spotykają się przypad...