W Turniejowym Mieście
- Ach... ałć... - jęknąłem i obudziłem się ze snu.
Strasznie bolała mnie głowa i podbródek. Oddychałem bardzo powoli i czułem też lekki grymas na mojej twarzy. Kompletnie nie pamiętałem tego co zdarzyło się po zobaczeniu Cindera. Czy on po prostu mnie uderzył i ja zemdlałem? Może, ale to byłoby głupie. Czułem jednak coś dziwnego. Coś w stylu potęgi. Jakbym był o wiele silniejszy niż zazwyczaj. Ale to w ogóle nie miało sensu. Otworzyłem oczy.
- Aaaa! - krzyknąłem przestraszony widokiem nindroida stojącego nade mną. Miał na sobie białą bandanę z wyszytym symbolem lodu. Podobną do tej mojej, granatowej z błyskawicą.
- Przepraszam Jay, nie chciałem cię wystraszyć. - powiedział Zane swoim mechanicznym głosem.
- Nie, nie, nic się nie stało. - odparłem i usiadłem na łóżku. Nie ukrywam, trochę byłem w szoku. Ostatnim razem, kiedy widziałem mistrza lodu był prawdopodobnie wyłączony. Byłem pewny, że czeka mnie naprawa, a tu taka niespodzianka. -Po prostu się trochę zaskoczyłem.
- Poczekaj, zeskanuję cię. Nie odbierz tego źle, ale nie wyglądasz najlepiej. - przyznał i rozpoczął skanowanie. Zostałem oślepiony niebieską stróżką światła.
- Ale, wszystko ze mną w porządku, prawda? Hehe... - chciałem sam się pocieszyć, ale coś ewidentnie mi nie szło.
- Wygląda na to, że wszystko jest w porządku, ale masz rozcięty podbródek i trochę obite żebra. - powiedział spokojnie nindoid.
- ŻE CO? - krzyknąłem i dotknąłem swojej brody. Na mojej ręce pojawiła się czerwona maź.
- Spokojnie, zaraz ci pomogę. Tylko mi nie świr- dodał, ale mój oddech się nie uspokoił.
Kazał mi się nie ruszać i położyć na łóżku. Przełknąłem głośno ślinę i zacisnąłem powieki. Zane oczyścił ranę i przeszedł do zszywania.
- Nie mam znieczulenia ani tabletek więc może trochę zaboleć. - uprzedził mnie i zaczął się wkuwać.
- No coś ty! TO W CALE NIE BOLI! Czuję się jakbym właśnie rozkoszował się gorącą kąpielą... - krzyknąłem kiedy zaczął swoją pracę. Bolało w cholerę.
- Jeszcze dwa razy i koniec. - zapewnił, a ja tylko mocniej zacisnąłem oczy. Nie wiedziałem nawet kiedy rozciąłem sobie tą brodę. Może to wrobił mi Cinder? Już nie wiem. - Dobra, możesz otworzyć oczy.
Zrobiłem co powiedział i usiadłem powoli na łóżku. Nadal byłem trochę obolały.
- Dziękuję mój ty blaszaku! - po tych słowach go przytuliłem.
- Nie ma za co. - odpowiedział i się do mnie uśmiechnął.
Rozejrzałem się znów po pokoju. Był naprawdę olbrzymi, ale taki jakiś upchany? Tak jakby ktoś kompletnie nie spodziewał się gości i musiał w jakiś sposób zagospodarować im prywatne miejsce. Wyglądało to mniej profesjonalnie niż podczas Turnieju Żywiołów, który był organizowany przez Chena. Ale może po prostu tak miało być? Kto wie w sumie...
- Co sądzisz o jakimś zwiedzaniu, przyjacielu? - zapytał jak gdyby nigdy nic Zane.
- Ale co konkretnie masz na myśli? - dopytałem, bo w końcu byliśmy w miejscu o którym nie wiadomo nam było niczego.
- Na pewno jesteśmy teraz na Turnieju Źródeł. Uważam, że zwiedzenie tego miejsca byłoby wartościowe. Poznamy okolicę i może określimy nasze położenie. Z drugiej strony po prostu fajnie byłoby dowiedzieć się, że nie jesteśmy tutaj sami. - uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłem.
CZYTASZ
Source Tournament || Ninjago
FanficKontynuacja książki "Come back || Ninjago". Radzę przeczytać najpierw część pierwszą. Po wykonanej misji ninja nie mają czasu na odpoczynek. Wizje Lloyda się nasilają cały czas wskazując na pewne turniejowe miasto. Nie czekając, ninja wyruszają na...