V

278 17 11
                                        

Nie umiałem spać. Czułem się kompletnie wyczerpany, jakby coś zżerało mnie od środka. Tej nocy miałem aż cztery wizje. Wszystkie takie same, każda niesamowicie przerażająca. Widziałem smoki, wilczych wojowników jeszcze bardziej przerażających niż wcześniej i jedną osobę. Nie wiem kim była, ale kompletnie nas pokonywała. Była tak potężna, że nawet my wszyscy nie dawaliśmy jej rady. Ale jej twarzy nie dane mi było zobaczyć. W ten oto sposób nadal nie wiem kim jest.

Nie spałem już od pierwszej, a powoli dochodziła piąta. Wiedziałem już, że mój dzisiejszy humor nie będzie dawał mi wiele do życzenia.

Nagle usłyszałem jakieś głosy. Na bank dochodziły z pokładu. Postanowiłem, że skoro i tak nie śpię, to pójdę to sprawdzić, aby specjalnie nie budzić reszty. Wstałem więc z łóżka, włożyłem moje klapki i ubrałem zieloną bluzę ze złotym smokiem na plecach. Przeciągnąłem się i lekko poprawiłem włosy. Zaspany opuściłem swoją kajutę i ruszyłem na zewnątrz.

Powoli dotarł do mnie powiew świeżego, zimnego i w dodatku nocnego powierza. Wziąłem głęboki wdech i trochę się rozejrzałem. To, co zobaczyłem kompletnie mnie nie zdziwiło. Na pokładzie Arin trenował swoje spinjitzu. Wszędzie było pełno rozpitych talerzy i różne rodzaje broni. Aktualnie chłopak wyżywał się na papierowym "chłopku" treningowym, którego wycięła z kartonu Wyldfire, przy użyciu jednej z katan. Chwila! To był mój miecz...

- Mogę wiedzieć, co robisz tutaj o piątej rano z moją kataną? - chyba zaskoczyłem go moją obecnością, bo aż podskoczył upuszczając przy tym miecz na ziemię i tworzą straszny hałas.

- Przepraszam Lloyd. - odparł chłopak i szybko podniósł broń z podłogi. - Po prostu bardzo chciałem sprawdzić, jaka broń najbardziej do mnie pasuje. Wykorzystałem już wszystkie i sam nie wiem...

- Arin. - zacząłem na spokojnie i podszedłem do chłopaka. - Bardzo dobrze to rozumiem, ale pomyśl tylko. Te wszystkie bronie mają swoich właścicieli. No dobra, czasami je sobie pożyczamy, ale spójrz. Z jaką rzeczą najczęściej się obchodzisz? Czego najczęściej używasz? Niekoniecznie musi to być broń, sam rozumiesz...

- Używam chwytaka. - zauważył.

- Dokładnie. - przyznałem z uśmiechem. - To zaatakuj eee.... To coś chwytakiem.

Arin ustawił się w pozycji bojowej. Wyjął swój sprzęt i zaczął walczyć. Chwytak sam w sobie nie był bronią, ale o to właśnie tutaj chodziło.

- Wow! Całkowicie go rozwaliłem! Haha! - krzyknął z radości po wykonanym zadaniu.

- No widzisz. To była kolejna lekcja. Broń nie oznacza miecz, czy shuriken. Bronią może być dosłownie wszystko. A w twoim przypadku jest to chwytak.

- Jejku... Dziękuję. - odparł i pozbierał wszystkie miecze, nunchaka i shurikeny z podłogi.

- Powiedz mi jeszcze o co chodzi z tymi talerzami. - spojrzałem na okruchy szkła walające się po podłodze.

- Ćwiczyłem przekazywanie spinjitzu przedmiotowi, ale tutaj też mi nie szło. Jestem beznadziejny! Nawet nie mam mocy żywiołu!

- Arin, pamiętaj, że każdy ninja...

- Wiem, wiem... Każdy ninja idzie inną drogą. - przerwał mi i dokończył mój wywód.

- No właśnie. - odparłem i podszedłem do barierki. Arin zrobił to samo. Znów poczułem ten powiew świeżości. Młody chyba też, bo trochę się uspokoił. - Pewnych rzeczy nie da się od tak przyspieszyć. Czasem po prostu potrzeba czasu. Zanim ja zostałem w ogóle ninja, byłem tylko małym smarkaczem zbierającym cukierki.

- Na serio? - zaśmiał się.

- No tak, uwierz mi... Chciałem być jak mój ojciec, a zostałem ninja i jeszcze musiałem się z nim zmierzyć. Uwierz nie było mi łatwo. Przeszedłem bardzo długą drogę, żeby być teraz w miejscu w którym jestem. - uśmiechnąłem się lekko wspominając dawne czasy - Jeszcze o czymś ci nie powiedziałem. Podczas walki z Acronixem i Kruxem jak wiesz Mistrz Wu dostał "zębem czasu" i...

Source Tournament || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz