Oczami Arina
Przegrała.
Najpierw nie potrafiłem w to uwierzyć. Ale jednak. Wszystkim nam zabrakło tchu. Na szczycie rzeźby stał mistrz błyskawic ściskający prowizoryczny Smoczy Róg w dłoni. Śmiał się, a jego oczy płonęły czerwienią.
Byłem zaniepokojony, tak jak reszta. Nikt nic nie mówił. To było po prostu trudne do przetrawienia.
- I co teraz? - w końcu spytała się nas Sora.
- Ja... - zaczął Lloyd lekko się jąkając. - Ja nie wiem.
- Musimy zaatakować od środka. - wypaliłem. - Trzeba uderzyć w Rasa. Tylko tak pozbędziemy się reszty i wygramy turniej. Kto w to wchodzi?
Nikt mi nie odpowiedział. Spuścili tylko głowy.
- Arin... - zielony ninja wstał z krzesła. - To nie powinno tak wyglądać. Ninja walczą fair. W ten sposób tylko pogorszylibyśmy sprawę.
- Zgadzam się. - mruknął zza moich pleców Kai.
- To co niby chcecie zrobić? - zdenerwowałem się bezsilnością podrywając się do góry. - Trzeba walczyć. Ninja nigdy się nie poddają.
- Ale nie jesteśmy niezniszczali. - dodał Cole. - Mnie nadal jeszcze boli.
- Lloyd. - zwróciłem się w jego stronę. - Mówiłeś, że mam potencjał. Może to właśnie pora na...
- Nie jesteś jeszcze gotowy. - rzucił zaciskając oczy i odwracając się plecami. Wyglądał na spiętego.
- Co... - zatkało mnie.
Nie zastanawiają się więcej po prostu wyszedłem. Opuściłem trybuny. Wybiegłem z Areny i udałem się do Miasta Turniejowego. Chciałem być jak najdalej od nich. Jak chcą wygrać nie podejmując innego działania. Czy wszystko to co kiedyś powiedział mi Lloyd było kłamstwem. Może on w cale we mnie nie wierzy. "Nie jesteś jeszcze gotowy". Co to niby znaczy być gotowym? Kiedy będę? Nie ważne ile trenuję nie ma żadnych postępów. Jak to w ogóle jest możliwe.
- Dlaczego!? - krzyknąłem ze złości kopiąc kamieniem.
Potoczył się chwilkę dotykając czegoś. Albo kogoś.
- Ras!? - wyrwało mi się. Odskoczyłem ze strachu do tyłu, od razu ustawiając się w pozycji bojowej.
- Arin. - odrzekł spokojnie. - Wyglądasz na zdenerwowanego. Czyżby ktoś cię zawiódł?
Nie no to jest już przesada. Ten facet chyba czyta mi w myślach. Nie odpowiedziałem. Dalej szykowałem się na ewentualną walkę.
- Nie zaatakuję cię. Możesz się rozluźnić. - nie mam pojęcia dlaczego, ale to właśnie zrobiłem.
- Czego ode mnie chcesz? - spytałem mimowolnie myśląc już nad odpowiedzią tygrysopodobnego.
- Wydaje mi się, że to ja powinienem zadać to pytanie, hm? - ograł mnie.
- Nie. Nie ma sznas. Nie ufam ci. Nie po tym co zrobiłeś Jay'owi. - odparłem krzyżując ręce.
Zaśmiał się pod nosem.
- Dziwię się zatem, że ufasz kłamczyni. - czułem jak coś we mnie buzuje. - Twoja przyjaciółka coś przed tobą ukrywa. Pewnie myślałeś, że przekazałeś spinjitzu przedmiotowi podczas naszej ostatniej bitwy. - mimowolnie przytaknąłem. Przecież, to zrobiłem. Prawda? - Nic bardziej mylnego. To ona użyła swojej mocy. Ty nic nie zrobiłeś. A w sprawie Jay'a... Uwolniłem po prostu jego prawdziwy potencjał.
- To nie może być prawda. - w moich uszach dźwięczały jego słowa... "To ona użyła swojej mocy. Ty nic nie zrobiłeś".
- Nie oczekuję, żebyś od razu mi wierzył, o nie. Ale chcę żebyś znał prawdę. Masz potencjał, Arin. Ale twój mistrz, Lloyd Garmadon, nie wie jak go wykorzystać. Jest młody, niedoświadczony w byciu głową zespołu. Ale ja to co innego. Ja mogę pomóc ci w osiągnięciu adekwatnej formy spinjitzu. I mogę ci zdradzić, że naprawdę niewiele ci do niej brakuje.
CZYTASZ
Source Tournament || Ninjago
FanficKontynuacja książki "Come back || Ninjago". Radzę przeczytać najpierw część pierwszą. Po wykonanej misji ninja nie mają czasu na odpoczynek. Wizje Lloyda się nasilają cały czas wskazując na pewne turniejowe miasto. Nie czekając, ninja wyruszają na...