28

485 39 60
                                    

Blair od kilku dni krążyła między Monako, a Paryżem, finalizując biznesy jej ojca. W tym samym czasie Lando tkwił w Londynie w mieszkaniu Max'a i Pietry, narzekając na swoje życie uczuciowe. Jego typowy dzień wyglądał tak; pobudka, trening, leżenie przed telewizorem, drinki w pobliskim barze, wpatrywanie się w telefon, oczekując wiadomości od Blair, a na sam koniec sen. I tak w kółko.

– Lando, zrób coś ze sobą, idioto. Nie mogę już na ciebie patrzeć – mruknął Fewtrell, wyłączając telewizor.

Norris zmarszczył brwi, gdy przed jego oczami znalazł się czarny ekran zamiast kolejnej sceny z Only Murders in the Building.

– Ej! Mabel i Tobert prawie się pocałowali! – zaprotestował Norris, sięgając po pilota, którego Max mocno trzymał w dłoni.

Fewtrell przewidział jego zamysł, więc szybko odsunął rękę, przez co Lando niemal nie wylądował na podłodze pod stolikiem kawowym.

– Nie zrozum mnie źle, Lan. Uwielbiam twoje towarzystwo, ale nie kiedy jesteś nie do życia przez swoje własne wybory – westchnął Max, siadając obok swojego przyjaciela. Lando przewrócił oczami. Nadal czekał na głupią wiadomość od Blair.

– Jest super, Max. Nie wiem o co ci chodzi – wymamrotał, wyciągając telefon z kieszeni.

Max przeklnął pod nosem na jego dziecinne zachowanie.

– Weź sprawy w swoje ręce. Leć do Monako i zabierz ją na randkę. To nic trudnego – wzruszył ramionami, obserwując jak wzrok Norris'a z zażenowaniem przenosi się na jego twarz.

Gdyby to tylko było takie proste...

– Blair nie ma czasu. Nawet nie wiem gdzie może teraz być. W ciągu dnia przemieszcza się z Monako do Paryża, Mediolanu i cholera wie gdzie jeszcze. Poczekam na jej wiadomość – mruknął, zarzucając kaptur na głowę. Chciał schować się przed całym światem.

– W ciągu dnia może nie mieć czasu, dlatego zaskocz ją w nocy. Może ona czeka na twój ruch, Lando – Fewtrell wpadł na pomysł.

Lando burknął coś pod nosem, ale gdy Max przekazał mu jeszcze kilka mów motywacyjnych, zdecydował się na szybki lot do Monako.

Wparował do swojego mieszkania jedynie po to, żeby wziąć szybki prysznic i założyć czyste ciuchy, czyli białą koszulę i czarne jeansy. Psiknął się jeszcze perfumami, kupił bukiet piwonii i w końcu późno w nocy znalazł się w nowym hotelu Vanderbilt'ów, który był strzeżony przez ochroniarza. Oczywiście, że Lando go przekupił, żeby wejść do środka, uprzednio upewniając się, że Blair jest w swoim pokoju. W hotelu panowały pustki, a oświetlały go jedynie lampy z zewnątrz i gdzieniegdzie zapalone kinkiety.

Światło w pokoju paliło się jedynie na czwartym piętrze, dlatego tam też się udał. Wszedł do windy z bukietem różowych piwonii w dłoniach i wybrał czwarte piętro. Zaśmiał się do siebie, gdy spojrzał na podświetloną na czerwono cyferkę.

Cóż za przypadek.

Gdy drzwi windy otworzyły się na wyznaczonym piętrze, Lando odetchnął głęboko i wyszedł na zaciemniony korytarz. Zobaczył, że spod drzwi jednego z pokoi wyłaniało się ciepłe światło.

To był pokój Blair.

Miał niemałe zawahania, związane z tym, czy powinien w ogóle tam wchodzić, ale jego nogi same go tam poprowadziły i nawet nie zauważył kiedy trzykrotnie zapukał do jej drzwi.

Mental Health | Lando NorrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz