11

941 58 15
                                    

– Cała ta szopka była totalnie niepotrzebna, Lando – mruknęła Blair, wyglądając przez szybę auta na oświetlony latarniami Londyn.

– Była, Blairy – westchnął Lando, trzymając swoje nerwy na wodzy.

Po jego zaciętej wymianie zdań z Brad'em, w której ten nazwał Blair tanią dziwką i niemal nie zaczęciu bójki w klubie, Blair złapała go za rękę i stanowczo wyprowadziła z klubu. Norris zdecydowanie nie potrzebował w mediach opinii klubowego awanturnika. W szczególności nie wtedy, gdy Blair przebywała z nim. Dlatego ostatecznie zgodziła się dzielić z nim uber'a w drodze do swojego hotelu.

– Jak uważasz. Tej nocy się rozchodzimy i więcej na siebie nie wpadamy poza naszymi umówionymi spotkaniami w MTC, okej? Naprawdę nie chcę problemów w pracy. Zak przygląda mi się od weekendu w Miami – westchnęła głęboko Blair, odwracając głowę w stronę szatyna, który całą drogę obserwował jej osobę.

Nie mógł nic poradzić na to, że cholernie zamieszała mu w głowie. Jej zagubiona mina, zadarty nosek, roztrzepane włosy i rozmazany tusz sprawiały, że jego oddech stawał się płytszy, a wszystko dookoła nich nie istniało. Naprawdę czuł do niej konkretny pociąg seksualny, ale w głowie starał sobie wcisnąć kit, że to po prostu z braku bliższego zbliżenia od ostatnich... Dwóch tygodni.

– Noc się jeszcze nie skończyła, prawda? Nadal chcesz z kimś wrócić do hotelu? – zapytał, przegryzając wargę. Jego dłoń niepewnie znalazła swoje miejsce na jej nagim udzie, delikatnie je ściskając.

Blair spojrzała na jego dłoń, oblizując usta. Jego ręka wyglądała na silną. Vanderbilt naprawdę potrzebowała wyładować na kimś swój stres, a Lando był obok. Zaznaczmy, że oboje byli nadal pod wpływem alkoholu. Jego dłoń sunęła coraz wyżej jej ud, gdy jej mózg w końcu zaczął pracować racjonalnie. Nie mogło między nimi do niczego dojść, bo razem pracowali. Blair była jego terapeutką. Gdyby Zak jakimś cudem się dowiedział...

– Nie, Lando. Chcę wrócić sama. Jestem twoją terapeutką, pamiętasz? – mruknęła nerwowo, zdejmując jego dłoń ze swojego uda, którą przesunęła na jego kolano.

Poprawiła szybko sukienkę, zsuwając ją delikatnie w dół, gdy Lando obserwował ją z zaciśniętą szczęką. Wiedział, że miała rację, ale nadal chciał poczuć jej bliskość. Nadal czuł na swoich palcach dziwne mrowienie, jakby jego dłoń reagowała z jej ciałem jak magnes. Jednak wolał siedzieć cicho. Wolał przytaknąć na jej słowa i po prostu więcej się nie odzywać.

Całą drogę do hotelu Blair spędzili w niezręcznej ciszy. W aucie grało cicho radio, gdy Lando wymieniał się wiadomościami z Fewtrell'em, a Blair co pięć sekund sprawdzała godzinę w telefonie, starając się nie patrzeć na swojego kompana.

– Zapomnijmy o tym wszystkim. Najlepiej, żebyśmy pozostali w relacji pacjent-psycholog – mruknęła w końcu Blair, przyciągając na siebie jego uwagę, gdy kierowca podjechał pod jej hotel.

Lando zmarszczył brwi, obserwując jej osobę. Miał nadzieję, że Blair zwyczajnie żartuje, ale jej tęga mina i dłoń na klamce od drzwi zdradzały, że mówiła poważnie. Był pod wpływem alkoholu, więc było mu to wszystko jedno. Zmęczenie dawało mu się we znaki, gdy żeby się rozbudzić, co chwilę przeczesywał swoje włosy dłonią.

– Jak chcesz, Blair – mruknął z westchnięciem, odwracając od niej wzrok. Blair poczuła w sobie coś dziwnego na taką olewczą reakcję Lando. Myślała, że będzie protestować i ich rozmowa będzie dłuższa, ale przyjęła też i taką odpowiedź. Powinna być z tego zadowolona, a jednak nie do końca tak było.

– Dobranoc – wymamrotała Blair, wyskakując z auta zanim Lando i kierowca zdążyli odpowiedzieć.

Vanderbilt spokojnym krokiem weszła do hotelu przez oświetlone drzwi, gdy Lando czujnym wzrokiem obserwował jej ciało. Jej szczupłe nogi, zgrabną pupę i długie włosy spięte w kucyk.

– Aniołkiem to ona raczej nie jest – zaśmiał się starszy mężczyzna, który odwrócił uwagę Lando od podziwiania kształtów swojej terapeutki.

– Oj nie – kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze, widząc jego uśmiech w lusterku.

***

Nad ranem Max i Pietra byli całkowicie zdziwieni obecnością Norris'a w ich mieszkaniu. Ich miny mogłyby być wywieszone w galerii sztuki, gdy Lando w samych bokserkach, roztrzepanych włosach i z zaspanym wyrazem twarzy wszedł do kuchni po wodę, gdy para jadła śniadanie. Tost Max'a, który miał znaleźć się w jego buzi, bezwładnie opadł na talerz, gdy Pietra zakrztusiła się herbatą. Oboje czujnie obserwując szwendającego się po kuchni Norris'a.

– O której wróciłeś? – zapytał Max, unosząc do góry brew, gdy Lando upił łyka wody z butelki. Jedynym sensownym dla nich wytłumaczeniem dlaczego Lando pił wodę w ich kuchni o godzinie dziewiątej rano było to, że zapewne wrócił do mieszkania całkiem niedawno.

– Przed trzecią – wzruszył ramionami, odkładając wodę do lodówki. Gdyby był w lepszym stanie, zdecydowanie zażartowałby z Max'a, bawiącego się w jego ojca.

– Sam? – wymsknął Max z nutą niepewności, na co Pietra przewróciła oczami. Dla niej było jasne to, że skoro stał przed nimi sam, a z pokoju, w którym spał nie wyszła żadna dziewczyna, to wrócił do mieszkania bez żadnego towarzystwa. Max ewidentnie nie dopuszczał sobie tego do głowy.

– Tak, Max – Lando przewrócił zirytowany oczami. – Odłóż to przesłuchanie na później, idę dalej spać – wymamrotał przesuwając dłonią po twarzy i bez żadnego zbędnego słowa wrócił do swojego tymczasowego pokoju.

Max i Pietra spojrzeli na siebie w ewidentnym szoku, ale nie roztrząsali tego tematu. Oboje zdawali sobie sprawę, że Norris wracał taksówką z Blair. Pietra powoli zaczynała zmieniać zdanie co do terapeutki. Może rzeczywiście nic pomiędzy nimi nie było?

Lando z głośnym westchnięciem opadł na łóżko. Jego myśli wciąż krążyły wokół wyglądu Vanderbilt poprzedniego wieczoru i nie potrafił nad tym zapanować. Pierwszy raz od dawna jakaś dziewczyna zakręciła mu w głowie. Zgarnął leżący na podłodze obok jego spodni telefon i wpisał imię i nazwisko swojej psycholog na instagram'ie. Jej konto było publiczne, ale zawierało jedynie dwa zdjęcia. Jedno sprzed dwóch lat, na którym z szerokim uśmiechem opalała się na plaży w Hiszpanii, a drugie z jej matką na tle bogato udekorowanej choinki. Na obydwóch wyglądała na ogromnie szczęśliwą. Jej szeroki uśmiech przenosił się przez ekran, aż kąciki jego ust uniosły się delikatnie ku górze.

– Oh, Blair – mruknął do siebie, odkładając telefon z powrotem na podłogę i przykrył się kołdrą, zamykając powieki.

Tymczasem w hotelu Hilton, Blair obudził głośny dzwonek jej telefonu, który leżał gdzieś na podłodze pod stertą jej ubrań. Vanderbilt na początku zignorowała połączenie, ale gdy telefon zaczął dzwonić po raz drugi, wyskoczyła z łóżka jak poparzona, niemal nie przewracając się przez kołdrę. Porozrzucała ubrania po pokoju i uśmiechnęła się do siebie zwycięsko, przykładając telefon do ucha.

– Tak? – zapytała spokojnie, próbując unormować swój oddech. Przeczesała dłonią swoje roztrzepane włosy i z powrotem wsunęła się pod kołdrę, czując chłód na jej ciele, gdyż miała na sobie jedynie bieliznę.

– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, Blair! Dzwonię do ciebie w pewnej sprawie – lekko zmieszany głos po drugiej stronie sprawił, że wnętrzności Blair zrobiły fikołka.

Czuła, że to już koniec. Ktoś zrobił zdjęcie jej i Lando, wychodzących z klubu za rękę. Zdecydowanie to było to.

– Tak, Zak? – odkaszlnęła cicho, próbując wstrzymać napływające do jej oczu łzy, które zawsze pojawiały się w jej oczach ze stresu.

Los ewidentnie z nią pogrywał.




Przepraszam za tak długi odstęp, ale wiecie, próbne maturki, spotkania ze znajomymi i te sprawy... W szczególności, że ten rozdział pisałam totalnie od nowa, bo ten, który napisałam po raz pierwszy jednak mi się nie spodobał.
Ps. ten też totalnie mi się nie podoba, jest typową zapchaj-dziurą:/

Mental Health | Lando NorrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz