Six

47 5 0
                                    

Jako, że Nikolai chciał grać w prawdę i wyzwanie już w szkole, nie odpuścił nam tej gry, gdy byliśmy już w "leśnym pałacu". Szczerze bałem się, że będę zmuszony odpowiedzieć na pytania związane z moją przeszłością. Nie chciałem tego rozgrzebywać i nieważne ile razy będę to powtarzał, jestem tego pewny. Lubię bardzo chłopaków, ale nie czuję się na siłach, by im mówić. Tak samo też nie ufam im wystarczająco, by to zrobić. Nawet Gabriel, jako mój wieloletni przyjaciel, musiał wiele się napracować, by zdobyć moje zaufanie i bym opowiadał mu o wszystkim, co się dzieje ze mną i w mojej głowie. Potrzebuję kogoś, komu mógłbym się wygadać, z kim mógłbym być stuprocentowo szczery.

Nie chodzę do psychologa już jakiś czas. Dobrze wiem, że gdybym opowiedział mu ze szczegółami, co myślałem w pewnych momentach najgorszego okresu mojego życia, po prostu zamknąłby mnie w szpitalu psychiatrycznym. A ja, ani nie chciałem, ani nie mogłem tam trafić. Pobyt jako pacjent w szpitalu psychiatrycznym sprawiał, że mogłem w przyszłości nie zostać przyjęty, ani na studia lotnicze, ani do pracy jako pilot. Od wielu lat bycie pilotem samolotów cywilnych było dla mnie marzeniem. Dążyłem do tego od dawna i nie chciałem niszczyć swoich planów tym, że powiem zbyt dużo psychologowi. Piloci nie mogą mieć zaburzeń psychicznych, a to, że trafiłbym do takiego szpitala, mogłoby mnie skreślić na dobre. W końcu za coś bym tam trafił, prawda?

— Dobra, ja zaczynam!! — powiedział radośnie Nikolai siadając wygodnie na poduszce, gdyż postanowiliśmy usiąść i grać w prawdę i wyzwanie na tarasie. — Ten, kto wypadnie, bierze ode mnie pierwsze pytanie albo wyzwanie!! — uśmiechnął się szeroko i zakręcił butelką, którą załatwił nam jeszcze w szkole.

Wypadło na mnie.

Myślałem, że umrę ze strachu, gdy Gogol sztucznie zastanawiał się nad pytaniem. Dobrze wiedziałem, co zaraz się stanie. Że zapyta o to, co najbardziej go ciekawi. Co ja tu właściwie robię, dlaczego wyjechałem, co robiłem we Francji.. To były pytania, które dręczyły go aż widocznie.

— Szkoda, że nie mogę zadać ci ośmiu pytań... — stwierdził smutno, po czym po chwili od razu rozpromieniał. — Więc zadam ci jedno z nich!! Dlaczego przyjechałeś do Japonii po tak długim pobycie we Francji??

— ...Ja.. — zacząłem, ale nie potrafiłem dokończyć. Stres opanowywał cały mój organizm, ciało odmawiało posłuszeństwa. — To.... przez... — próbowałem kontynuować, jakoś złożyć to wszystko w całość tak, by nie pytali, by po prostu dali mi z tym spokój.

— Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. — stwierdził z powagą Fyodor. — Nikolai zadaje czasem nieodpowiednie pytania, które są zupełnie nie na miejscu i mogą wprawić kogoś w zakłopotanie, prawda, skarbie? — zwrócił się w trakcie mówienia bardziej do swojego blondwłosego przyjaciela, którego z niewiadomych przyczyn nazwał dość pieszczotliwie, ale za to z głosem przepełnionym irytacją. Wyglądało na to, że Fyodor był równie niezadowolony z pytania chłopaka, co ja. Tyle, że on, bardziej był niezadowolony, bo moja reakcja pokazywała strach przed tym pytaniem, a ja byłem dlatego, że się po prostu kurna bałem.

— Znaczy.. — starałem się jakoś wybrnąć z tej sytuacji, bo wiedziałem dobrze, że pozostawienie tak rozgrzebanego tematu sprawi, że z czystej ludzkiej natury, moi przyjaciele będą jeszcze bardziej ciekawi, co doprowadzi do tego, że nawet i nieświadomie, ale będą naciskać na to, żebym to wszystko z siebie wypluł, zupełnie jak naciska się na tubkę z pastą, by wyrzuciła z siebie swoje ostatki. Opakowanie jest wtedy zmęczone ciągłym wyciskaniem i całe pogniecione, bo aż wciskasz je w otwór, którym wychodzi pasta, by jak najwięcej jej z niego wycisnąć. — Przyjechałem tutaj przez... problemy w szkole i rozwód rodziców. — wyrzuciłem z siebie. Był to jedynie skrawek wszystkiego, co działo się wtedy i co spowodowało mój wyjazd, ale sądziłem, że wystarczy. W końcu powiedzenie tylko części prawdy nie jest kłamstwem.

— A.. rozumiem. — powiedział Nikolai, po czym wskazał na butelkę. — Teraz ty kręcisz.

Zakręciłem butelką. Gdy przestała się kręcić, wskazała na siedzącego obok mnie Dazaia. Poprosił o wyzwanie, więc dałem mu coś prostego, jego zadaniem było wskazanie osoby, z którą najprędzej by się umówił z naszej grupy. Każde z nas dobrze wiedziało, że Dazai jest biseksualny i ma jakiś swój typ mężczyzny. Chociaż umawiał się głównie z kobietami.

— Hmm.. trudny wybór... — powiedział teatralnym głosem, po czym spojrzał na mnie z delikatnym uśmieszkiem na ustach. — Chociaż mój wzrok coraz częściej kieruje się w twoją stronę, słodziaku. — dodał, delikatnie łapiąc mnie przy tym za podbródek. Natychmiast zrobiłem się cały czerwony. Ten idiota mnie podrywał!!

Wszyscy byli w szoku. Dazai nie hamował się nawet przed tym, by, co prawda szybko i delikatnie, ale mnie pocałować. Szok opanował moje ciało do tego stopnia, że następne kilka minut wręcz nie mogłem się odezwać. Cholera, Dazai jest w moim typie, zawsze w nim był, a teraz robi coś, co sprawi, że pewnie zacznie mi się podobać.

Tylko kurwa nie to.

***

Po powrocie do domu rzuciłem się na łóżko i zacząłem wrzeszczeć w poduszkę. Pocałunek z Osamu przewijał mi się przez głowę niemalże cały czas. Nawet jeśli trwał zaledwie kilka sekund, ten chłopak był w stanie doprowadzić mnie do istnego szaleństwa. Nie chciałem, by mi się podobał. To zniszczyłoby naszą przyjaźń. Poza tym.. Dazai momentami zbyt bardzo przypominał mi Louisa. A o Louisie nie chciałem pamiętać. Jednak, gdy tylko zrozumiałem, jak wiele łączy tych dwóch, w głowie zaczęły przewijać mi się pocałunki z Louisem, nie Dazaiem. Podobieństwo tego, jak oni oboje doprowadzali mnie do szaleństwa nawet najmniejszym gestem sprawiało, że zlewali mi się ze sobą w jedną osobę. Nie chciałem, by tak było. Miałem zapomnieć o istnieniu tego chłopaka, ale teraz, każde wspomnienie, jakie z nim dzieliłem powracało.

Gdy po raz kolejny przez moją wyobraźnię przewinęło się wspomnienie jednego z wieczorów spędzonych z Louisem tylko, że ze zmęczenia podmienionym na Dazaia, wrzasnąłem w poduszkę po raz kolejny. Nikogo nie było w domu tego wieczora, bo moja mama została dłużej w pracy, a siostra była u koleżanki, z którą poznały się jeszcze jako dzieci, więc korzystając z okazji, jaką był pusty dom, wrzeszczałem w poduszkę dopóki nie zasnąłem ze zmęczenia.

Let's meet in our Treehouse - Soukoku // Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz