Nineteen

49 5 16
                                    

W pewnym momencie od negatywnych myśli zaczęło mieszać mi się w głowie i jedyne o czym myślałem, to zrobić cokolwiek, co sprawi, że poczuję się mniej winny za rozpad mojej rodziny. Gdyby ojciec odszedł, bo naprawdę nie kochał mamy, nie obwiniałbym się, w końcu nie steruję jego uczuciami. Ale ja kurwa wiedziałem, że ją kochał.

Któregoś kwietniowego wieczora, a bardziej nocy, śniły mi się na tyle ciężkie dla mnie do zniesienia koszmary, że zacząłem chodzić po domu, desperacko szukając kogoś, kto nie spał. Tak, mimo że był środek nocy. Kiedy tylko usłyszałem, że mój tata z kimś rozmawia, podszedłem do drzwi jego biura, gdzie akurat był.

— Tak, Hubert, jestem tego pewny. — powiedział. Nie wiedziałem, o czym rozmawia, ale był zdecydowanie w emocjach. Na biurku miał mnóstwo teczek z dokumentami, a na jego fotelu wisiało kilka ubrań. — Kocham ją, ale nie daję sobie z tym rady. To, co usłyszałem od Chuuyi zapaliło mi czerwoną lampkę. — serce zaczęło mi bić szybciej. Co do cholery tata miał na myśli, mówiąc, że nie daje sobie z tym rady? — Lepiej będzie, gdy odejdę teraz. — to uderzyło we mnie mocniej, niż cokolwiek innego. Czy on naprawdę chciał odejść? Zostawić nas? Tylko dlatego, że mam problemy w szkole...?

Stałem przed tymi drzwiami z uczuciem, jakby zaraz miały ugiąć się pode mną nogi. Wyciągnąłem telefon i zacząłem od razu pisać do Louisa. Miałem nadzieje, że odpisze, nawet mimo tego że wcześniej pisał mi, że jest strasznie zmęczony, po czym po wysłaniu mi codziennego "dobranoc" poszedł spać. Potrzebowałem czyjegoś wsparcia.

— Przyjadę do ciebie rano i zostawię rzeczy, a później odbiorę je po pracy. — tata przerwał na chwilę, słuchając, co mówi jego przyjaciel, z którym rozmawiał. Znałem Huberta, to wieloletni przyjaciel mojego ojca, jak i jego współpracownik. Był pierwszym, który zatrudnił się w firmie mojego ojca i teraz był na stanowisku drugim od góry. — Hubert, posłuchaj. Kocham Ryouko jak i moje dzieci, ale nie mogę w tej chwili zajmować się problemami Chuuyi. Chłopak narobił sobie wrogów i teraz nie może sobie poradzić. Ja nic do tego nie mam, w niczym mu nie pomogę. Matka i jego chłopak zdecydowanie mu wystarczą. Moim priorytetem w tej chwili jest otwarcie nowego oddziału i poszerzanie firmy, a nie załatwianie codziennych problemów moich dzieci!! — podniósł nieco ton, gdy mówił, ale nie na tyle, by nazwać to krzykiem. No i nie na tyle, by obudzić mamę oczywiście.

Moje oczy już dawno przepełnione były łzami. To, co wynikało z jego rozmowy, mówiło mi, że to przeze mnie byłem właśnie świadkiem rozmowy, która tylko zapowiadała rozpad naszej dotychczas kochającej się rodziny. Znaczy, niby dalej kochającej, ale co z tego, skoro jeden jej członek wybrał miłość do własnej firmy i pieniędzy ponad dzieci i żonę?

Po chwili mój tata się rozłączył i zapadła cisza. Gdy usłyszał, jak pociągam nosem, spojrzał w stronę drzwi i zaczął iść w ich stronę. Udałem zaspanego i przestraszonego, a kiedy otworzył drzwi, zmusiłem się, by go przytulić. Dla pozorów oczywiście.

— C-Chuuya...? Co tu robisz, synku? Co się stało? Dlaczego płaczesz...? — on też postanowił udawać. Udawać, że dalej jest wzorowym ojcem, który za kilka godzin wcale nie ucieknie przed problemami własnego dziecka.

— Miałem koszmar. — mruknąłem tylko cicho, w myślach dopowiadając sobie, że z koszmaru we śnie, obudziłem się, by przeżywać drugi już koszmar na jawie.

***

W rezultacie skończyło się na tym, że zdołałem dodzwonić się do Dazaia. On też był gdzieś na spotkaniu ze swoją rodziną, ale mimo to znalazł chwilę czasu, żeby mnie uspokoić. Tego, ile razy powtarzał, że to nigdy nie była moja wina, że to mój ojciec stchórzył, nie dało się zliczyć na palcach. Jego troskliwy i zmartwiony ton uspokajał mnie, a gdy już poczułem, że jest w porządku, podziękowałem mu i rozłączyliśmy się.

To aż śmieszne, że przyjaciel, którego znam 4 miesiące był w stanie lepiej mnie wesprzeć niż ojciec, który znał mnie od chwili moich narodzin. Oczywiście do momentu, gdy odszedł, odcinając się od rodziny ze strachu, że będzie musiał mierzyć się z moimi problemami i wrzucić je na bliższy plan niż swoją firmę i pieniądze.

Po krótkiej wizycie w toalecie, by zakryć ślady kolejnego załamania, jakie się do mnie przyplątało dzisiejszego wieczoru, ruszyłem na dół, do reszty rodziny, która siedziała w salonie przy wielkim stole. A dlaczego wielkim? W końcu były przy nim miejsca dla 17 osób.

Może zacznijmy od korzeni. Będzie najłatwiej.

Najstarszym żyjącym pokoleniem w rodzinie mojej mamy jest moja prababcia Aika, jest już bardzo dojrzałą kobietą, ma 92 lata. Jej mąż, Shou, czyli mój pradziadek zmarł 3 lata temu. Oni mieli dwoje dzieci, Daizou, czyli mojego dziadka i Miyu, moją ciocię. Moja najbliższa rodzina, ta od strony moich dziadków, na nazwisko Nakahara, tak samo jak ja, a ta od strony cioci Miyu ma inne. Ona po tym jak wyszła za Ryoutarou Ishizaki, ma teraz jego nazwisko, tak samo było z ich córką, zanim wzięła ślub oczywiście. Ciocia Saki, czyli ich córka, wyszła za Takchiego Sugiurę i teraz też przejęła nazwisko męża, tak samo jak jej mama, a co do dzieci, jest teraz w ciąży z bliźniętami, Sayaką i Isao. Przechodząc do mojego dziadka, wziął on ślub z Nozomi, moją babcią, i mają oni dwójkę dzieci, moją mamę, Ryouko, i syna Yuuichiego. Jak już wiadomo, moja mama wyszła za mojego ojca, Oliviera Verlaine'a i mają oni razem trójkę dzieci - Paula, Kouyou i mnie. No i co do nazwiska, mimo że całe życie miałem na nazwisko Nakahara-Verlaine, głównie bo moi rodzice nie mogli pogodzić się, które nazwisko oboje będą mieć w papierach, tak samo ich dzieci, to teraz mam samo Nakahara, tak samo moja mama i Kouyou, a ojciec i Paul zostali przy swoim francuskim nazwisku. Mama mi zawsze powtarzała, że skoro jej były już mąż postanowił odciąć się od rodziny, ona też się odetnie, nawet formalnie, a on podążył za nią. Dlatego teraz nasze nazwiska brzmią, jakbyśmy nigdy nie byli rodziną. Przechodząc do wujka Yuuichiego, on ożenił się z Yumiko, która też po ślubie przyjęła nazwisko swojego męża. No i mają oni też trójkę dzieci. Keiichi, czyli mój ulubiony kuzyn, który ma 16 lat, Naoto, którego uważam za... irytującego, ale dalej zajebistego 10 latka, i Chiyo, która jeszcze jest bobasem.

~~~

Przepraszam za tak długa nieobecność.. tłumaczyłam już na tablicy, że wróciłam do.. dużej ilości grania w Minecrafta, więc nie siadam do komputera, a na telefonie źle mi się pisze. W każdym razie oto 19 rozdział naszej historii!! Wiem, że póki co mało w niej z romansu, ale obiecuję, że niedługo zacznie się coś dziać. Mam zaplanowaną jedną akcję na sylwestra... co może delikatnie spojlerować tym, którzy bardzo 'przyglądali się' Dazaiowi. No i przepraszam za tak dlugi akapit na końcu tego rozdziału, spodziewałam się, że wyjdzie nieco.. krótszy? Na drzewie genealogicznym, które sobie rozrysowałam wyglądało to dużo łatwiej do opisania, więc w razie czego wam je tu wstawiam.

 krótszy? Na drzewie genealogicznym, które sobie rozrysowałam wyglądało to dużo łatwiej do opisania, więc w razie czego wam je tu wstawiam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A, i dodam, że na zdjęciu Keiichi ma wpisane 18 lat, ale ma 16, to delikatna pomyłka była, a nie chciało mi się jej poprawiać.

Let's meet in our Treehouse - Soukoku // Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz