Twenty Seven

45 4 14
                                    

Cała sprawa z Rumi, która ciągnęła się dłużej, niż godzinę lekcyjną, gdy to dyrektor próbował wyciągnąć z niej, dlaczego zrobiła to wszystko i samo to, żeby się przyznała, zakończyła się uwagą, obniżeniem sprawowania i wezwaniem rodziców. Na całe szczęście my sami już nie musieliśmy uczestniczyć w tej rozmowie.

Od tej sprawy minął jakiś miesiąc, który spędzaliśmy z chłopakami na wspólnych spotkaniach i rozmowach do późnej nocy. Odkad się poznaliśmy, minęło już w końcu sporo czasu, więc nic dziwnego też w tym, że nasze więzi się pogłębiły. Wiedzieliśmy o sobie nawzajem nieco więcej. Największy progres w poznawaniu siebie nawzajem był na nocowaniach, czy to w domach każdego z nas, czy w leśnym pałacu, w którym z resztą działo się najwięcej. Najbliższa relację zbudowałem z Osamu, który cały czas tylko widocznie pogłębiał swoje uczucia do mnie. Bałem się, że pójdzie to za daleko, ale jednocześnie sam nie potrafiłem odpuścić.

Próbowałem się przekonać, że uczucia, jakie powoli zaczynały we mnie kiełkować, trzeba zdusić i odrzucić. Nie chciałem, żeby kolejna wielka miłość zakończyła się stratą. Nawet nie mówię o tym, żeby Dazai miał odejść na zawsze, zupełnie tak samo jak Louis. Bo pewny byłem, że nie przeżyłbym tego, gdybym się w nim zakochał. Jeden taki cios powinien mnie wzmocnić, ale tylko sprawił, że całe pojęcie miłości było dla mnie związane tylko ze stratą. Tak, samo odczuwanie tego, bliskość drugiej osoby, to, jak bardzo dobrze jest, gdy jesteś z ukochaną osobą razem, gdy rozmawiacie o wszystkim i niczym, bo możecie rozmawiać o wszystkim, kiedy cisza, która wydaje się niezręczna, staje się przyjemna, bo cieszy cię sama obecność twojej drugiej połówki.. to jest niesamowite. Jednym z moich największych marzeń jest poczuć się tak jeszcze raz, ale jednocześnie.. w głowie mam tylko jedną myśl.

Kiedys to się skończy.

Ale jednocześnie... nie wyobrażałem sobie już bez niego życia. Mimo, że głowa podpowiadała mi, by przestać, bo zaraz będzie za późno i będę zagapiony w mojego przyjaciela jak w obrazek, serce nie chciało odpuścić. A ten konflikt nie doprowadzał do zwycięstwa żadnej ze stron, więc nic nie robiłem i dawałem losowi robić to, co mu się chciało.

Wielokrotnie rozmawiałem sam z Sigmą i Nikolaiem na ten temat. Czy to na żywo, czy na kamerkach wieczorem, kiedy nie mogłem zasnąć, bo po głowie krążył mi tylko ten piękny chłopak, który sprawił, że moje życie na nowo nabrało kolorów.

Tego wieczora było podobnie..

— No normalnie zaczynam być zazdrosny. — zaśmiał się Nikolai, a jego głos dodatkowo brzmiał na śmieszniejszy, bo miał dzisiejszego wieczora niestabilny internet w domu i jego śmiech się zniekształcił. — Jakbyś ty miał wyrwać Dazaicia to właściwie nawet nie musisz kiwać palcem, bo oboje się przy sobie rozpływacie. Ja za to wybrałem sobie typa, którego nic nie poderwie. — widziałem na jego kamerce, jak uderza się w głowę poduszką. — Nie masz co marnować czasu, stary, po prostu go poderwij!! — wrzasnął, na co zarówno ja i Sigma przymrużyliśmy oczy i złapaliśmy się za uszy, bo mieliśmy na sobie słuchawki.

— Nikolai, przesadzasz. Ty też, jak się postarasz, to poderwiesz Fyodora. Histeryzujesz. — westchnął Sigma i wziął do ust ciastko. — A co do Dazaia i Chuuyi, to uważam, że oboje są tak chaotycznie w sobie zauroczeni, bo myślę, że przynajmniej ze strony Chuuyi nie mamy jeszcze do czynienia z miłością, że powinni na razie przystopować. Oboje nie wiecie czego chcecie. Ty boisz się zakochać, bo uważasz, że zbyt szybko go stracisz, a on nienawidzi uczuć i się ich boi. Oboje najpierw musicie zaakceptować swoje lęki, a nie rzucać się na głęboką wodę. Gdybyście teraz zaczęli się spotykać, ty obsesyjnie byś go chronił, żeby nigdzie ci nie zniknął, a on bałby się wyrazić swoje własne uczucia. Do cholery jasnej, nie tak wyglada zdrowa relacja!! — podniósł głos, widocznie zirytowany.

— Sigma.. ja rozumiem.. po prostu on nie daje mi spać. Myślę o nim, o tym... jak... podobny jest do Louisa. — przerwałem, czując ukłucie w sercu. — Różni ich tak mało, że czasami, gdy widzę Osamu, widzę jego. To sprawia, że czuję, jakbym trafił do innej rzeczywistości, gdzie przeżyję to samo, tylko w innym miejscu, tracąc kolejną osobę. — znowu się zatrzymałem. — Tego się boję. Tych podobieństw. Oboje nawet z wyglądu są tacy podobni.. tylko... Louis był Francuzem i miał dłuższe włosy.. i te zielone oczy, w które wpatrywałem się godzinami, czując jak tonę w tych uczuciach. A teraz...? Tonę w brązowych oczach Dazaia. — położyłem się i wyłączyłem kamerkę, by położyć sobie telefon na łóżku i tylko mówić do niego to, co czuję. — W dodatku oboje tak szybko załapali grę na gitarze.. oboje są tacy.. troskliwi.. i.. — zatrzymałem się, czując, jak zaraz rozpłaczę się jak dziecko. Nie chciałem im jeszcze mówić. Wolałem utrzymywać wersję, gdzie myśleli, że po prostu się pokłóciliśmy albo rozstaliśmy.

— Ale Dazai będzie przy tobie.. — powiedział, cicho dla odmiany, Nikolai. — Jemu naprawdę zależy.. z resztą, jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz, prawda? — uśmiechnął się lekko. — Nie możesz aż tak się bać, bo raz się nie udało. Do dwóch razy sztuka!! — znów się wydarł.

Let's meet in our Treehouse - Soukoku // Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz