One

248 11 5
                                    

Właściwie to nigdy nie zastanawiałem się, czy jeszcze wrócę do Japonii. Ale teraz już odpowiedź miałem właściwie pod stopami. Stałem przed samolotem, na płycie tokijskiego lotniska, na którym wylądowałem niecałe 20 minut temu. Spędziłem tutaj całe swoje wczesne dzieciństwo, z którego to właściwie pamiętałem niemalże każdy szczegół. Ale najbardziej zawsze pamiętałem pytania, które zadawałem tacie, wpatrując się w okno samolotu, gdy startowaliśmy i obserwowałem wszystko, co było na zewnątrz, by wypatrzeć nasz dom.

"Tato, a wrócimy tu kiedyś jeszcze? I będziemy mieszkać w naszym domku?"

Nieważne ile razy go pytałem, odpowiadał, że jeśli mama będzie chciała wrócić, a babcia będzie zdrowa, to wrócimy.

Tyle.. że wróciłem bez niego.

— Chuuya, chodź, wszyscy na nas czekają. — powiedziała moja mama, budząc mnie z zamyślenia. W tym momencie zrozumiałem, że gapiłem się przez dłuższą chwilę w niebo, myśląc o tym, że dwanaście lat temu leciałem gdzieś tutaj po niebie w innym samolocie, lecąc do Francji. Gdy jeszcze byliśmy kompletną rodziną.

***

— Chuuya.. słońce, stało się coś, prawda? — spytała, na co kiwnąłem głową na "nie". Nie chciałem teraz o niczym rozmawiać. Wolałem posłuchać muzyki, wgapiając się w okno i pomyśleć nad nowym utworem, który chciałbym zagrać na gitarze.

Muzyka była dla mnie zawsze ucieczką od problemów i zmartwień. A w ostatnim czasie miałem ich tak wiele, że gdybym tylko mógł, miał czas, by grać, grałbym na gitarze całe dnie. Później na noc włączałbym sobie muzykę w słuchawkach i wsłuchiwałbym się w melodie, które nawet w najgorszych momentach życia pomagały mi uspokoić siebie i myśli.

Na gitarze elektrycznej grałem już kilka lat i nawet myślałem o dołączeniu do jakiegoś zespołu, jednak w żadnym nie mieli wolnego miejsca na gitarzystę. Samemu bym takiego nie założył, bo dobrze wiem, że i tak nie znam nikogo, kto jest zagłębiony w świat muzyki na tyle, by grać w zespole. Do samego grania czasami podśpiewywałem jakieś piosenki, ale nie lubię zbytnio swojego głosu, gdy śpiewam, więc robię to na tyle rzadko, że czasami aż zapominam, jak brzmi mój własny głos w takich momentach.

— Mama nie jest idiotką. — wtrąciła się Kouyou, zamykając zeszyt, bo wiedziała, że z nadopiekuńczym stosem pytań mamy odnośnie mnie, nie będzie już miała jak się dalej uczyć. Niestety moja siostra przez przeniesienie się do zupełnie innego kraju musiała zacząć uczyć się teraz wszystkiego jeszcze raz, po japońsku. Miała ten problem, że zostało jej tylko kilka tygodni, by wyuczyć się na egzaminy, na które właściwie wszystko umiała, ale w języku francuskim. Dlatego wszystkie nazwy musiała wyuczyć się od nowa, bo definicje na całe szczęście mogła sobie przetłumaczyć jeszcze w głowie. — Nie chcę się jakoś specjalnie wtrącać, bo wiem, że nie lubisz gadać o całym tym gównie, ale po tobie widać, że coś się dzieje. Może być ci z tym trudno, bo każdemu byłoby po takim combo traum, ale sposobem na wyjście z tego nie będzie zwykłe udawanie, że wszystko jest okej.

Nie wiedziałem, co powinienem odpowiedzieć. Moja siostra zazwyczaj, odkąd studiuje, nie interesuje się mną zbytnio, bo chce mieć jak najlepsze wyniki. Tym razem, mimo że się uczyła, zamknęła zeszyt i zainteresowała się mną. Nie miałem jej za złe tego, że nigdy nie skupiała na mnie znacznej uwagi. Było to dla mnie wręcz zbawienne, bo czasami potrzebowałem czasu dla samego siebie, by przepracować sobie w głowie niektóre rzeczy. Tak samo i mamie nie miałem za złe niczego, co zrobiła, bo każda rzecz po kolei była dla dobra mojego i mojego rodzeństwa. Za to między innymi kocham zarówno moją mamę, jak i Kouyou.

— Twoja siostra ma rację, Chuuya. — stwierdziła moja mama, po czym wjechała autem na autostradę. — Zrozumiemy cię, jeśli nie chcesz rozmawiać, ale nie możesz udawać, że jest w porządku. Bo nie jest. - przerwała na chwile, by przełączyć coś w nawigacji prowadzącej nas do naszego nowego domu i zebrać słowa, które chciała zaraz wypowiedzieć. — Żebym była spokojniejsza, mów mi szczerze czy sobie radzisz, czy nie. Nawet nie wiesz jak wiele stresu przysparza mi myślenie nad tym, czy na pewno jesteś ze mną szczery i jest lepiej. Nie musisz wchodzić w szczegóły, póki nie czujesz, że tego potrzebujesz. Najważniejsze jest to, bym wiedziała czy się coś dzieje. — gdy skończyła mówić, spojrzała na mnie przez tylnie lusterko i delikatnie się uśmiechnęła. — Umowa stoi? — zapytała jeszcze.

— Stoi.

***

Całkiem niedługo po tym, jak wyjechaliśmy z lotniska, dojechaliśmy na miejsce. Nasz nowy dom różnił się od starego niemalże wszystkim. Tamten, w którym mieszkaliśmy we Francji, był w klasycznym stylu, miał tylko białą elewację, ciemną dachówkę i mnóstwo średniej wielkości okien, każde od środka ozdobione białymi firankami. Za to ten, przed którym właśnie stał nasz samochód, wyglądał jakby był dopiero co zbudowany albo wyjęty z jakiegoś modernistycznego projektu. Wszystkie ściany były pokryte drewnem, cały dom w przeciwieństwie do naszego dawnego był parterowy, jednak rzeczą, która łączyła ze sobą te dwa domy na dwóch stronach Ziemi, był czarny dach. Do tego dom miał ogromne okna, od środka częściowo zasłonięte w pełni kryjącymi zasłonami. Z tego co widziałem zanim podjechaliśmy pod bramę, z tyłu domu był spory taras, na którym zdawały się rosnąć jakieś rośliny.

— To tutaj? — zapytała moja siostra, na co mama skinęła głową i otworzyła bramę pilotem. Po tym wjechała samochodem na podjazd przed garażem i zgasiła samochód. Wysiedliśmy, wzięliśmy walizki i weszliśmy do środka.

Zostawiliśmy walizki w korytarzu, by rozejrzeć się po domu i odnaleźć nasze pokoje. Rodzice mojej mamy zamówili nam meble, gdy tylko pewne było, że kupujemy ten dom, więc dzięki właśnie nim, wszystko, czego potrzebowaliśmy, było już na miejscu. Od łóżek, przez szafy, aż po koszyki na drobne rzeczy czy lampki nocne. Pokoje trzeba było tylko wypełnić życiem.

Część rzeczy, które mogliśmy wysłać wcześniej, by je przewieziono do Japonii, już czekała na nas w naszych pokojach, ponownie dzięki moim dziadkom, a część, której nie mogliśmy wysłać aż tak wcześnie, miała być za maksymalnie dwa tygodnie.

Za to na mnie czekała pewna niespodzianka..

Let's meet in our Treehouse - Soukoku // Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz