Twenty Two

31 4 24
                                    

Gdy weszliśmy do mojego domu, przywitała nas cisza. No kto by się spodziewał, nie? Gdy już zostawiliśmy plecaki w korytarzu, tak samo buty i kurtki, udałem się od razu do kuchni, by nalać nam do szklanek wody. Od chłodu na zewnątrz trochę zaschło mi w gardle.

— Mieszkasz tu sam z mamą i siostrą? Ten dom jest.. spory, jak na trzy osoby. — stwierdził chłopak, biorąc ode mnie wodę i dziękując za nią, po czym ruszył ze mną do mojego pokoju.

— Mama któregoś razu wspomniała mi, że może kiedyś zdecyduje się na jakiegoś zwierzaka i mówiła kilka razy, że nie będzie na starość siedziała sama i jeszcze planuje znaleźć sobie jakiegoś faceta, stąd taki duży dom. — odpowiedziałem i po chwili wziąłem łyka wody. Gdy weszliśmy do mojego pokoju. Sigma wydawał się być pod wrażeniem ilości mang, jakie ustawione miałem na półce, wystroju mojego pokoju i moich dwóch gitar. Jedną z nich oczywiście widział kilkukrotnie, czy to na ogniskach przy leśnym pałacu, czy gdy gadaliśmy na kamerkach i grałem jakieś utwory, które każdy z chłopaków po kolei mówił mi, bym zagrał, czy gdy po prostu zabierałem gitarę ze sobą, by pograć w domku.

— Po co ci aż dwie? — wskazał na moje gitary, na co uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do ich wieszaków, by obie na raz z nich ściągnąć.

— Na przykład po to, by uczyć innych grać, gdy ja sam gram. — podałem mu ten nowszy z moich instrumentów, a sam wziąłem sobie swój, który jest do mnie bardziej... przywiązany. Czy można mi się dziwić? Gram na TEJ akurat gitarze od samego początku i mimo że ta, którą dostałem po przyjeździe do Japonii od dziadków, jest moją wymarzoną, jednak coś jest w tej starszej.. — Uczyłem już Dazaia w taki sposób. I zrobił spore postępy jak na kompletnego żółtodzioba. — dodałem z entuzjazmem, chociaż po chwili moja mina zrzedła. Uświadomiłem sobie, że kolejna rzecz, którą zrobił Dazai, była tak cholernie podobna do tego, jak robiła ją Louis. Co prawda jego uczyłem innych utworów, bo on lubił słuchać Metalic'i i specjalnie dla niego wyćwiczyłem do perfekcji cały jego ulubiony album, ale cholera.. czemu ci dwoje tak bardzo byli do siebie we wszystkim podobni?

— Wszystko w porządku? — to pytanie wyrwało mnie z zamyślenia, więc szybko kiwnąłem głową i ułożyłem sobie wygodniej instrument na kolanach, mimo że jednak siedzenie na łóżku to nie jest jedna z najlepszych pozycji do gry. Ale najwygodniejsza do tego, by siedzieć i uczyć kogoś grać. W końcu Sigma zaraz nie idzie na elegancki koncert, gdzie ma siedzieć w idealnej, sztywnej pozycji, która z czasem też się robi niewygodna, przynajmniej dla mnie.

— Tak, jest okej. — uśmiechnąłem się i zacząłem nastrajać sobie gitarę z pomocą aplikacji w telefonie. — Chciałbyś zagrać jakiś konkretny utwór? Od razu mówię, że mam w głowie niemalże wszystko, jak już się przekonałeś.

— Zróbmy tak, że ty coś wybierzesz, a ja spróbuję zgadnąć podczas grania. — wyglądał, jakby był gotowy na wszystko. Więc uznałem, że nie muszę martwić się o to, że zaraz będziemy grać „utworki" rodem z początku szkoły muzycznej, gdy po raz chyba kurna 50 tłumacza ci długość danej nuty. Piłowałem to przez miesiąc albo dłużej na muzyce w szkole cztery lata, rok w rok, bo debile z mojej dawnej klasy nie umiały wyklaskać półnuty i dwa miesiące w szkole muzycznej, gdzie na początku uczyłem się gry. Ja rozumiem, że to ważne, ale ile można?

Zdecydowałem się na „About a Girl" Nirvany, bo kocham tą piosenkę, z resztą zupełnie jak każdą inną, która wybrzmiewała niegdyś na gitarze legendy muzyki, Kurta Cobaina. Poza tym.. uznałem ją za dość łatwą, by grać ją na pierwszy raz.

Po długich próbach zagrania czegokolwiek, Sigma po prostu się poddał. Mimo że zawsze był cierpliwy, chęć odgadnięcia melodii rozpraszała go na tyle, że wszystko mylił. Odłożył więc gitarę na bok, na łóżko, czekając aż ja zagram mu utwór, by mógł go odgadnąć.

— Ty zagraj. Chciałbym wiedzieć, co probowalem zagrać przez ostatnią godzinę. — stwierdził, biorąc swoją szklankę z wodą. Gdy zacząłem grać, już po pierwszych dźwiękach było po nim widać, że wie, co wybrałem. — "About a Girl"? — zapytał, na co skinąłem głową.

Resztę popołudnia spędziliśmy na rozmawianiu o wielu różnych rzeczach, ale najbardziej poważnym, jeśli mogę to tak określić, tematem był Dazai i to jak zachował się dzisiaj, ale też przez ostatni miesiąc. Zmieniał się na naszych oczach. Częściowo można by powiedzieć, że na lepsze, bo od jakiegoś czasu przestał nosić na rękach bandaże, co oznacza, że jego problem z samookaleczaniem wreszcie powoli mija. To akurat bardziej moje osobiste obserwacje, bo chłopaki wiedzieli tylko o tym, co działo się bliżej jego pobytu w szpitalu i samej śmierci jego przyjaciela. O tym, że niedługo po rozpoczęciu naszej znajomości znowu było gorzej, nie wiedzieli nic, przynajmniej z tego co sam wiedziałem od Osamu. Ale powiedziałem, że tylko częściowo jest lepiej, prawda?

Sigma opowiedział i o tym, że zauważył znaczną zmianę w zachowaniu Dazaia. Stał się bardziej nerwowy i bardziej opiekuńczy w stosunku do mnie. Zgadzałem się z nim, zachowanie chłopaka naprawdę przez ostatni czas mocno się zmieniało, ja głównie zwaliłem winę na to, że przejmuje się moją przeszłością, ale skoro Sigma dostrzegł to z nieco innej strony, może jednak coś w tym jest? Może nie dlatego właśnie Dazai tak bardzo się przejął? W końcu jedyne, co mnie teraz dręczy po tej traumie to koszmary co kilka dni o tym, jak widzę Louisa w chwili jego śmierci. Albo myśli o tym, czy gdybym zrobił coś inaczej, byłoby lepiej i to wszystko nie skończyło się tragedią. Ale to normalka, co nie? W końcu długo nie zapomnę tego, że nie ma ze mną kogoś, z kim miałem spędzić resztę życia. Wracając, jedyne, co mogło zaniepokoić mojego przyjaciela, to była sama historia. Na co dzień nigdy nie pokazywałem chłopakom czegokolwiek, co mogłoby ich zaniepokoić. I to nie tylko dlatego, że nie chcę, by wszyscy się dowiedzieli. Po prostu nie czuję potrzeby wyrażania na zewnątrz czegoś, czego nie muszę pokazywać. Ojciec mnie nauczył radzić sobie bez pomocy innych. Ekhem, chciałem powiedzieć jego brak.

W każdym razie nadzwyczajna opiekuńczość Dazaia w moją stronę i jego nerwowość, szczególnie jego nagła oschła 'odzywka' z dzisiaj naprowadzały nas obu na jedną drogę.

Podobam mu się.

Znaczy.. nie żebym się wcześniej nie domyślał..

Let's meet in our Treehouse - Soukoku // Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz