Twenty one

35 3 28
                                    

Odkąd znam się z Dazaiem, Nikolaiem, Sigmą i Fyodorem minęły prawie dokładne 4 miesiące. Nie jest to długo, ale więź, jaką czułem z nimi była niesamowita. Gdy byłem z nimi, zawsze czułem się dobrze, dokładnie tak, jakbym był wśród ludzi, z którymi mógłbym spędzić resztę życia. Z Osamu zbudowałem najgłębszą więź ze wszystkich. Ostatni raz czułem się tak, gdy spotkałem się z Louisem.. zanim wszystko runęło.

Wiem o tym, że wspominam o nim niemalże cały czas, ale... tęsknię za nim. Za nikim tak bardzo nigdy nie tęskniłem tak jak za nim. Oddałbym wszystko, co mam, by zobaczyć się z nim jeszcze raz, powiedzieć mu, że mimo tego wszystkiego, za co się obwiniał, dalej tak cholernie go kocham i nigdy nie pomyślałbym, żeby go przez to zostawić. Jak mógłbym? To nie była jego wina, to nie on to zrobił..

Zastanawiam się czasami, czy jeżeli bardziej naciskałbym na to, by się z nim wtedy zobaczyć.. porozmawiałbym z nim.. czy mógłbym to zatrzymać..?

Z zamyślenia przy stoliku na lunchu wyrwało mnie brzęczenie mojego telefonu i to, że Nikolai wywalił wieżę z kubków, którą układał z Dazaiem i Sigmą. Fyodor oczywiście tylko przyglądał im się z wymalowanym na twarzy "z kim ja kurna żyję". Gdy wyjąłem z kieszeni swój telefon, oczywiście wcześniej rozglądając się wokół, by sprawdzić, czy nie ma nigdzie żadnego nauczyciela, zobaczyłem kilka powiadomień z Instagrama. Dokładniej, wiadomości na moim nowym koncie, stworzonym tylko po to, by nikt nie dziwił się, dlaczego go nie mam. Oczywiście wcześniej miałem inne konto, ale po pierwsze, było prywatne, a po drugie skierowane bardziej do moich znajomych z Paryża. I moich aktualnych przyjaciół. Tak to starałem się ukryć istnienie tego konta. Na to sztuczne wchodziłem rzadko, więc dopiero po tych kilku wiadomościach zauważyłem, że na odpowiedź nie czekała jedna osoba, a osiem. Ups...?

"strasznie mi się podobasz... może chciałbyś się gdzieś umówić?"

Westchnąłem cicho, widząc tą wiadomość. Ze dwa razy od początku roku szkolnego zdarzyło mi się usłyszeć takie wyznania od uczennic z innych klas. Ta akurat była z naszej klasy, chociaż znałem ją bardziej z widzenia. Co nie zmienia faktu, że nieważne czy dziewczyna jest mi bliższa, czy widzę ją pierwszy raz na oczy, zawsze było mi trochę  niezręcznie, gdy musiałem jakoś wytłumaczyć się z tego, że się z nią nie umówię. Oczywiście gdy byłem z Louisem, nie kłamałem i wprost mówiłem, że jestem zajęty i nie zapowiada się, by to się prędko zmieniło, a każda do tej pory spotkana przeze mnie na tego typu drodze dziewczyna tylko mówiła coś w stylu "szcześciara z niej, nie będę się wtrącać". Zawsze było mi miło, gdy coś takiego słyszałem, mimo że w głowie zawsze powtarzałem to sobie z podmienionymi zaimkami.

Nie wiedząc, co odpisać, wsadziłem telefon z powrotem do kieszeni, po czym walnąłem głową o stół.

— Chuuya...? Wszystko okej..? — zapytał zmartwiony Dazai, nachylając się nade mną, by zobaczyć moją przyklejoną do stołu, zrezygnowaną minę na twarzy. — Co jest?

— Adoratorki się do mnie dobijają na Instagramie. — mruknąłem tylko i skrzyżowałem ręce wokół głowy, dalej nie podnosząc się ze stołu. — Co ja mam im powiedzieć?

— Hmmm.. może, że jesteś z Dazaiem? — nagle palnął Nikolai, oczywiście z szerokim uśmiechem na twarzy. — On na ciebie leci, ty lecisz na niego, co za problem troszkę ponaciągać kiedy mówimy o laskach, które tylko widzą cię na korytarzu, a ty ich nie? — uniosłem głowę, by rzucić siedzącemu naprzeciw mnie chłopakowi wręcz mordercze spojrzenie.

— Poważny jesteś? Nie lecę na Dazaia. — stwierdziłem, i po chwili ciszy między mną a Nikolaiem spojrzałem na Osamu, by zapytać go o potwierdzenie moich słów i wyrażenie własnej opinii, jednak on już nie siedział przy stole. Na plecach miał już swój plecak i szykował się do tego, by odejść w stronę półki, gdzie odkłada się tacki po zjedzeniu lunchu. — Huh..? Dazai? Gdzie ty...–

— Przypomniało mi się, że miałem iść do typa od geografii poprawić kartkówkę. Pa. — burknął niezbyt przyjemnym tonem i odszedł, zostawiając zarówno mnie, jak i chłopaków zmieszanych.

— Co to miało do cholery być? — powiedział zdziwiony Sigma, pomagając jednocześnie Gogolowi ułożyć kubki normalnie. Na całe szczęście wcześniejszy upadek szklanej wieży nie zakończył się końcem żywota żadnej ze szklanek.

— Ma gorszy dzień, dajcie mu trochę przestrzeni, jeszcze dzisiaj stęskni się za waszymi głupotami tak, że do nas wróci. — stwierdził spokojnie Fyodor, po czym wstał i wziął swoją tackę i poczochrał trochę Nikolaiowi włosy. — Chodźcie, ktoś jeszcze z nas miał poprawiać dziś geografię. — po tych słowach spojrzał na swojego blondwłosego przyjaciela. Ten za to, po chwili nagle wstał i pospiesznie odstawił swoją tacę na półkę. Jak to możliwe, że jest aż tak roztargniony, by przyjaciel musiał mu przypominać o poprawie kartkówki?

***

Po lekcjach wbrew oczekiwaniom Dostoevsky'ego, Dazai nie chciał z nami rozmawiać. Wrócił do domu sam, nie czekając na nas pod szkołą tak, jak robiliśmy to przez ostatnie miesiące. Dlatego tylko odprowadziłem razem z Sigmą gapcia i emosa pod kawiarnię, gdzie rzekomo mieli spotkać się sami tylko po przyjacielsku i ruszyłem z jedynym przyjacielem, który postanowił dziś zostać u mojego boku w kierunku osiedla, na którym oboje mieszkaliśmy. Dostałem też po drodze wiadomość od mamy, że znowu pojechała do Tokyo, by pracować nad kolejnym projektem odnośnie nowego modelu samolotu, a Kouyou zabrała się z nią, by przejść się po sklepach i że na mnie czeka w domu obiad.

— Sigma? — zapytałem, spoglądając na przyjaciela, gdy ten wiązał sobie włosy. Trochę dzisiaj wiało, więc nie dziwię mu się, że tak nagle to zrobił, mimo że widziałem go tylko raz w nierozpuszczonych włosach. A dokładniej to w koku, gdy spotkaliśmy się w święta. Gdy skupił na mnie uwagę, kontynuowałem. — Może chciałbyś wejść do mnie na chwilę? Nie mamy oboje nic do roboty, przynajmniej tak wynika z tego, co mówiłeś.

— Chętnie. — uśmiechnął się, po czym skręcił ze mną w boczną uliczkę, gdzie stoi mój dom.

~~~

Ostatnio piszę z telefonu, więc mogą gdzieś zdarzyć się jakieś głupie błędy, ale obiecuję wam, że jak wreszcie to skończę, to zrobię korektę, by nie było takich głupot. Sama w sumie nie wiem, czy tu są jakieś błędy, ale dzisiaj do 4 w nocy pisałam ten i kolejny rozdział (który jeszcze niestety nie jest skończony) i gdy teraz, jak to piszę, czyli około 11, przejrzałam 22 rozdział to nałapałam kilka takich błędów...

Nie będę się więcej rozpisywać na ten temat, następny rozdział postaram się dokończyć dzisiaj, chyba że nie będę miała pomysłów na spotkanie Chuuyi i Sigmy, to posiedzi trochę dłużej w roboczych.

Dobra, już sobie idę, papaaaaa~

Let's meet in our Treehouse - Soukoku // Bungou Stray DogsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz