Przedstawiam wam specjalny, dwudziesty już rozdział tej historii!! Dlaczego specjalny? Otóż.. dzisiejszy rozdział chciałabym poświęcić Dazaiowi. Odstawmy więc na bok na chwilę święta u Chuuyi i przyjrzyjmy się perspektywie drugiego z naszych głównych bohaterów!!
~~~
Spodziewalem się wszystkiego. Po tym, jak moje kuzynki przewróciły choinkę, mogłem odliczać tylko do kompletnego armagedonu, gdy wszystkie dzieci zbiorą się w jeden team, by zemścić się na każdym, kto nakrzyczał na nie, że wywaliły CHOLERNĄ CHOINKĘ. Ja na całe szczęście nie wliczałem się w ich wrogów, gdy to wszystko się działo, tylko siedziałem z boku i obserwowałem całe zdarzenie z Mei, moją kuzynką.
Jest trochę młodsza ode mnie, ale uważam, że mentalnie jednocześnie mogłaby przejść przez regulamin teamu rozwalaniu choinek, którzy wyraźnie zaznaczyli, że nie wpuszcza nikogo powyżej 10 roku życia, a najlepiej to poniżej 7, ale też spokojnie mógłbym określić ją jako bardziej dojrzałą ode mnie, czy nawet i Fyodora, który czasami zachowuje się, jakby był ojcem moim i chłopaków.
Pozniej oczywiście pomogliśmy w sprzątaniu bałaganu, jaki narobiły porozbijane szklane ozdoby, których aż tak dużo na szczęście nie było, ale gdy tylko nasza robota się skończyła, wymknęliśmy się z salonu. W końcu jaka przyjemność jest w siedzeniu z dorosłymi i gadaniu o problemach albo polityce, która jest największym problemem, o jakim można rozmawiać przy świątecznym stole? Póki nie mam prawa wyborczego, nie obchodzi mnie, kto co znów zrobił nie tak. Wolę gadać o Chuuyi.
— Dawaj, opowiadaj co u ciebie!! — krzyknęła podekscytowana Mei, rzucając się na łóżko w pokoju jej mamy. — Znalazłeś sobie wreszcie jakąś stałą partnerkę? Ostatnio często twój świat randek i związków był mniej więcej.. — zaczęła wywijać rękoma jak szalona, by przedstawić mi to, jak widzi moje życie sercowe. W tej chwili... powiedziałbym, że pasuje to bardziej do mojej relacji z Chuuyą.
— Cóż.. nie wiem, czy jest co opowiadać na temat dziewczyn... — odpowiedziałem, siadając na łóżku, ale zdecydowanie spokojniej, niż moja podekscytowana kuzynka. — Jednak w moim życiu dość sporo się zmieniło. — oznajmiłem i uśmiechnąłem się delikatnie. — Kiedy zaczął się rok szkolny, przypadkiem poznałem jednego chłopaka, nazywa się Chuuya. Szybko złapaliśmy dobry kontakt, tak samo było z chłopakami. Wkleił się do nas bez problemu. — mój uśmiech niekontrolowanie się poszerzył, a serce zaczęło bić mocniej i szybciej. Każda myśl o nim wywoływała u mnie to dziwne, ale i przyjemne uczucie ciepła. — Przyznam.. że dzięki niemu nasze relacje jeszcze bardziej się pogłębiły. No a moje z nim konkretnie.. najbardziej.
— Kiedy się z nim umówisz? - zapytała oczarowana moją opowieścią Mei. Jej oczy błyszczały, dzięki nim już wiedziałem, że będzie chciała mnie z nim zeswatać. Nawet jeśli wyszłoby mi to na dobre, w końcu sam tego bym chciał, to wolałbym nie mieszać w naszą relację osób trzecich. To, na czym bardzo mi zależy, gdybym miał wyznać mu moje uczucia, to to, bym zrobił to sam, z własną motywacją, odwagą i wszystkimi uczuciami, jakie chciałbym mu pokazać. Znaczy.. to nie tak, że nie mam zamiaru mu nic mówić.
— Co? Mei.. to przyjaciel.. nie wiem nawet, czy interesują go faceci. — skłamałem dla świętego spokoju. Przecież Mei nie musi wiedzieć, że Chuuya jest gejem i że przez to, jak podobny jestem do jego Louisa, mogę wywnioskować, że mogę być w jego typie. W każdym razie.. i tak nic nie planuję. Poza tym, by jeszcze trochę pożyć z tym uczuciem motylków w brzuchu za każdym razem, gdy go widzę, by później wyleczyć się z tych uczuć i udać, że nic nigdy nie było. Co z tego, że raz prawie wyznałem mu, co czuję? Przecież nie dokończyłem zdania, jedyne, co mu dałem, to możliwość domyślania się, co chciałem wtedy powiedzieć. Później po prostu powie się, że chciałem powiedzieć mu, że jest dla mnie ważny, czy coś.
— No dobra, w takim razie poopowiadaj po prostu, jak żyje ci się z nową sympatią~ — zaśmiała się, gdy zobaczyła moją zrezygnowaną minę.
— Mei, to, ze ja go k– — zamilkłem. Ja pierdolę, czemu musze wieczorami aż tak mało myśleć nad tym, co mówię?! — Znaczy... — zacząłem, próbując się wytłumaczyć.
— KOCHASZ GO?! — wrzasnęła, natychmiast opierając się na rękach, teraz stojąc na czworaka, by przysunąć się bliżej mojej twarzy. Wymalowana była na niej ekscytacja i motywacja do tego, by wpieprzyć się trochę w moją relację i jak najszybciej sprawić, by mm był z Chuuyą w związku. Żeby to jeszcze było takie łatwe..
— Ta.. ale nie nakręcaj się. Nie ma opcji, że cokolwiek mu powiem. — odpowiedziałem stosunkowo spokojnie, mimo że moje serce waliło jak młot pneumatyczny. — Już dawno uznałem, że to nie ma sensu. No i też on dalej kocha swojego byłe– — znowu uciąłem, chcąc przywalić sobie porządnie głową o ścianę. Kurwa, w tej chwili nieironicznie chciałem się zabić, tylko że tym razem dlatego, że nie mogłem wytrzymać z własną głupotą. Bylem dzisiaj... conajmniej BARDZO zmęczony.
— Aha.. — w tej chwili mina Mei zdradzała mi jedno. Dokładnie to, że nie muszę sam walnąć się głową o ścianę, bo moja kochana, młodsza ode mnie o dwa lata, drobna kuzynka zrobi to za mnie i to jeszcze bardzo chętnie ze sto razy mocniej. — Ranisz mi serduszko, gdy tak kłamiesz, wiesz? Dawaj telefon. —- gdy powiedziała drugie zdanie, instynktownie wsadziłem sobie rękę do kieszeni spodni, gdzie miałem telefon. Już wiedziałem, co ona chce zrobić.
— Nie ma opcji. Nie zrobisz tego. — odpowiedziałem, wstając z łóżka.
— Dazai.. serio.. ja chcę cię tylko naprowadzić. Napiszę mu, że musicie się spotkać, bo masz mu coś ważnego do powiedzenia. To najlepsza opcja, żebyś tego kurna w sobie nie dusił. Możesz juz nigdy się tak nie zakochać. — jej wzrok nagle zaczął sprawiać wrażenie, jakby na pierwszym miejscu nie miała teraz po prostu mnie z kimś zeswatać dla własnej satysfakcji i mojego szczęścia, tylko troskę o to, bym to ja był szczęśliwy. Konkretnie ja i nikt inny. No i pewnie Chuuya też oczywiście.
— A co jeżeli coś zepsuję? Co jeżeli go odstraszę? Miłość dla Chuuyi to uczucie, którego nienawidzi. To odebrało mu kogoś, kto był całym jego światem. — spojrzałem na podłogę, czując niemiłe ukłucie w sercu. Kocham Chuuyę z całego serca... Ale.. to, jak ciągle widzę oczami wyobraźni, jak oddala się ode mnie, wystraszony moimi uczuciami, boli cholernie. Nie chcę poczuć tego naprawdę. Wtedy nie będę mógł po prostu zająć się czymś, by zapomnieć o złych myślach. Wtedy będzie bolało długo, dłużej, niż bolało, gdy odszedł Odasaku. I pewnie mocniej..
CZYTASZ
Let's meet in our Treehouse - Soukoku // Bungou Stray Dogs
RomanceUWAGA!! W książce opisywane mogą pojawić się sceny seksu (na razie sie nie zapowiada), występują wspomnienia o problemach psychicznych i samobójstwie oraz nieliczne wulgaryzmy!! Chuuya po najgorszym okresie w swoim życiu przeprowadza się do Jokohamy...