Rozdział 1 Sara

8.7K 209 8
                                    

3 lata wcześniej

Znowu to samo. Czy ludzie nie rozumieją, że po nocnej zmianie to właśnie w dzień się śpi? Telefon poraz kolejny wydaje dźwięk połączenia. Przez to znienawidzę moją ulubioną piosenkę. Po omacku szukam ręką telefonu na szafce nocnej. Jednym okiem spoglądam na ekran. Numer nieznany. Dla świętego spokoju odbieram połączenie i przykładam telefon do ucha.

- Halo? - pytam zmęczonym głosem .

- Dzień dobry. Dzwonię ze szpitala wojewódzkiego w Tychach. Dziś rano trafił do nas na oddział Pani mąż. Bardzo proszę o jak najszybsze wstawienie się w szpitalu. - chwila co? Mrugam kilka razy, odsuwam telefon od ucha i spoglądam na ekran.

To sen. To tylko sen. Powtarzam sobie, ale słysząc dochodzący głos ze słuchawki to co usłyszałam zaczyna do mnie docierać, to niestety nie jest tylko zły sen, z którego chciałabym się obudzić. Przykładam spowrotem telefon do ucha.

- Niedługo będę.

Po niespełna pół godzinie jestem na miejscu. W rejestracji podaje dane męża. Pielęgniarka klika coś na klawiaturze. Po jej wzroku wnioskuje, że coś jest bardzo nie tak. Podaje mi numer pokoju lekarskiego i nazwisko lekarza, do którego mam się zgłosić. Nie czekam dłużej tylko biegnę.

Po wejściu do gabinetu przedstawiam się i zadaje najważniejsze pytanie.

- Co z moim mężem?- ze łzami w oczach czekam na odpowiedź.

- Przykro mi. - dalszych słów nie słyszę. Dwa słowa. Tylko dwa słowa i już wiem, że moje życie legło w gruzach

Następnie dni pamiętam jak przez mgłę. Mój brat Piotrek zajął się organizacją pogrzebu. Nie dałabym rady tego ogarnąć. Jestem w rozsypce. Siedem lat. Siedem lat szczęścia, bezgranicznego zaufania i miłości. Wszystko się skończyło. Jak mam dalej żyć?

Z Markiem poznaliśmy się, gdy tkwiłam jeszcze w toksycznym związku. To on pokazał mi jak powinien wyglądać zdrowy związek. Jak wygląda szczera miłość. Dał mi to czego nie dostałam od swojego pierwszego chłopaka. Zawsze mnie wspierał, pocieszał, uczył zaufania. Pomógł mi odzyskać pewność siebie, której pozbawił mnie mój eks przez wiele zdrad, kłamstw i poniżeń. Dał mi wiarę w to, że zasługuję na więcej. A teraz? Teraz nie wiem co mam robić dalej. To takie trudne.

Sobota. To już dzisiaj. Stoję przed lustrem w czarnej sukience, kozakach i płaszczu. Moje oczy są puste, już nie płacze, bo chyba wylałam wszystkie łzy, te na zapas również. Tabletki na uspokojenie również pomagają.

- Gotowa? - pyta mój brat i patrzy na mnie w odbiciu lustra stojąc za moimi plecami.

- Nie, ale na to chyba nie da się być gotowym. - spoglądam w jego oczy i lekko kiwam głową. Bierze mnie pod rękę i prowadzi do wyjścia z domu.

Patrzę jak opuszczają trumnę, a moje serce pęka. Pęka na milion kawałków, a w głowie przewijają się chwile, które spędziliśmy razem tacy szczęśliwi i zakochani. Nie zawsze było idealnie, tak nigdy nie jest, ale zawsze razem dawaliśmy radę. Żaden problem nie był nam straszy, bo we dwójkę znajdowaliśmy rozwiązanie.

Wiele razy wynikały problemy w firmie Marka, co przekładało się na naszą sytuację finansową, parę razy były problemy z moją pracą, ale zamiast się kłócić i wyrzucać sobie błędy, to rozmawialiśmy. Nienawidziłam się kłócić tak samo jak Marek. Lepiej od razu szukać rozwiązania niż pogarszać sprawę.

Pewnej zimy straciliśmy prawie sto tysięcy przez to , że zleceniodawca nie wypłacił pieniędzy za fakturę. Mąż był wściekły i załamany. Musieliśmy pożyczać od rodziny pieniądze , żeby opłacić najważniejsze rachunki i kredyty. Nie byłam na niego zła, bo o co? Przecież to nie była jego wina. Wspierałam go , tak jak on wiele razy wspierał mnie. Krzyki nic by nie pomogły, a tylko pogorszyłyby sprawę. To tylko wzmocniło nas.

Przysięgaliśmy sobie na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie, więc trwaliśmy przy sobie nie ważne co się działo. Tak działa miłość, to on mnie tego nauczył, tego że nie muszę już radzić sobie sama, że mogę ufać i polegać na nim. Jak mam wrócić do życia , w którym jestem zdania tylko na siebie?

Cholerny budzik. Sięgam ręką do szafki nocnej żeby jak najszybciej go wyłączyć. Patrzę na datę. Miesiąc. Tylko minęło od pogrzebu. Po tygodniu od niego wróciłam do pracy. Może i nie byłam gotowa, ale muszę dalej żyć. Co chodzi o firmę Marka zatrudniłam osobę, która zna się na architekturze i mnie we wszystko wprowadza.

Tak więc teraz pracuje po około piętnastu godzin dziennie, przynajmniej nie mam czasu myśleć. To pomaga. Dzisiaj akurat mam wolne, bo jestem umówiona do lekarza na badania. Od tygodnia nie czuje się najlepiej. Myślę, że to przez stres, mało snu, przemęczenie i to, że jem tylko wtedy, gdy znajdę chwilę czasu. Koniec myślenia.

Wstaję z łóżka, jem śniadanie, ubieram się i wychodzę. W klinice jestem już po dwudziestu minutach, bo na szczęście nie ma daleko. Lekarka bada mnie po czym wysyła na pobranie krwii.

Po tym jak pielęgniarka pobrała krew czekam w poczekalni na wyniki. To napewno nic poważnego. Przecież los nie może być tak okrutny, żeby się okazało, że jestem chora, albo dolega mi coś poważnego.

- Zapraszam do gabinetu. - z rozmyślań wyrywa mnie głos mojej lekarki. Wchodzę do gabinetu i siadam na krześle.

- Już wiadomo dlaczego tak źle się czuję? - pytam i niecierpliwie czekam na odpowiedź. Mimo wszystko trochę się stresuje.

- Tak. Ma Pani anemię i niski poziom żelaza. - mówi lekarka i spogląda na mnie z lekkim uśmiechem.

- To wszystko? - Jej uśmiech się powiększa i kręci głową.

- Nie. To nie wszystko. Gratuluję. Jest Pani w ciąży. - moje serce przyspiesza.

W uszach słyszę tylko pisk, a przed oczami robią się czarne plamy. Po chwili zapada całkowita ciemność.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz