rozdział 38 Sara

2.7K 128 0
                                    

Poczułam delikatny dotyk na głowie. Ktoś miarowo przeczesywał palcami moje włosy. Delektowałam się tym uczuciem, gdy nagle zaczęły napływać do mojej głowy obrazy minionych dni. Szarpnęłam się i czym prędzej otworzyłam oczy.

- Spokojnie. To ja, Camilla - powiedziała moja przyjaciółka ze łzami w oczach.

- Przepraszam. Wystraszyłam się - rozejrzałam się po pokoju. - Gdzie Mia?

- Lily z Mel zajmują się dziećmi. Jeszcze nie wie, że wróciłaś, bo tej nocy spała w naszym pokoju. Chcieliśmy żebyś najpierw doszła trochę do siebie.

- Dziękuję. Ty mnie opatrzyłaś i przebrałaś? - zapytałam widząc na sobie koszulkę Chrisa i opatrunki na rękach i nogach.

- Nie. Wczoraj Painter nie chciał nikogo do ciebie dopuścić. Ledwo udało nam się go przekonać żeby pozwolił lekarzowi, po którego zadzwonił Big odkazić rany i założyć opatrunki. Sam cię obmył i przebrał, a później całą noc siedział przy tobie.

- Oh. A gdzie jest teraz? Skoro nie spał całą noc musi być wykończony.

- Załatwia coś z chłopakami w piwnicy. Od kilku dni mieli też problem w magazynie, więc wszyscy pracują na pełnych obrotach i mało co odpoczywają. Na szczęście ty już wróciłaś, teraz możemy odetchnąć. Nawet nie wiesz jak wszyscy się martwiliśmy. Opowiesz mi jak udało Ci się uciec?- zapytała, ale moją głowę już zaprzątała myśl o problemie w magazynie. Kurwa, a co jeśli Jake tu jest i wie, że wróciłam? Przecież może komuś zrobić krzywdę.

- Muszę iść. Później pogadamy.

- Leż, lekarz kazał ci odpoczywać!

- Nie mogę - wstałam z łóżka i powoli ruszyłam do garderoby. Założyłam grube skarpety i buty sportowe na piankowej podeszwie, w nich przynajmniej nie będę odczuwać, aż tak bólu przy każdym kroku. - Muszę pogadać z Chrisem.

- Dobra, ale załóż jeszcze spodnie. Lepiej żeby dzieci nie widziały tych siniaków jeśli na nie wpadniesz.

- Racja - złapałam szerokie dresy i ubrałam je. - Tęskniłam.

Zanim wyszłam z pokoju przytuliłam mocno przyjaciółkę widząc ogrom smutku czający się w jej oczach. Schodząc na dół starałam się nie hałasować. Zanim poświęcę całą uwagę córce muszę się upewnić, że Jake nie będzie dla nas zagrożeniem.

Na szczęście dotarłam do zejścia do piwnicy bez problemu. W połowie schodów usłyszałam dźwięk uderzenia i głośny jęk co na chwilę mnie sparaliżowało. Wzięłam trzy głębokie wdechy i kontynuowałam schodzenie. Z jednego pomieszania sączyło się blade światło i dobiegł mnie kolejny dźwięk i głosy mężczyzn.

- Kim jesteś? - usłyszałam pytanie Chrisa, ale odpowiedź nie nadchodziła. Domyśliłam się, że musieli kogoś złapać i teraz przesłuchują. - Zacznij gadać inaczej nigdy tego nie skończymy skurwysynie.

Nie czekałam dłużej i otworzyłam drzwi na oścież, to co tam zobaczyłam zostanie w mojej pamięci do końca życia. Cała piątka była w środku pomieszczenia, a słysząc skrzypienie drzwi odwrócili się jak na komendę w moją stronę. Każdy z nich był pokryty krwią, a najbardziej Chris.

Zacisnęłam dłonie w pięści powstrzymując jednocześnie odruch wymiotny i skierowałam spojrzenie na środek pokoju, gdzie stało krzesło, a do niego przywiązany był jakiś mężczyzna, chociaż w tym momencie bardziej przypominał krwawą miazgę. Jego twarz była zdeformowana i spuchnięta, patrzył wprost na mnie jednym okiem, które było mniej uszkodzone. Zjeżdżając wzrokiem niżej zobaczyłam liczne rany cięte, przypalenia i krwiaki, a całość spływała krwią. Jedną nogę miał ustawioną pod dziwnym kątem. Wracając w górę spojrzeniem spostrzegłam brak palców w jednej z dłoni więc szybko przeniosłam je na drugą rękę, a to co tam ujrzałam zszokowało mnie.

- To ty... - ledwo wydobyłam z siebie głos.

- Tak. Miło cię znowu widzieć. Tęskniłem - próbował się uśmiechnąć, co wyglądało przerażająco przez brak uzębienia, teraz wiedziałam czemu tak seplenił.

- Jak? - obracałam się na wszystkie strony. Mężczyźni stali zdezorientowani i przyglądali mi się.

- Skarbie? - zapytał Chris podchodząc do mnie, ale widząc, że robię krok w tył zatrzymał się.

- Skąd on się tu wziął?!

- Dopadliśmy go na drodze objazdowej.

- Gdzie drugi?

- Wiesz kim jest ten drugi? - widziałam jak furia zaczyna wypełniać oczy Painter'a więc zrobiłam kolejny krok w tył. Wiedziałam, że nie zrobiłby mi krzywdy, ale ... - Skarbie. Nie bój się proszę. Już jesteś bezpieczna.

- Gówno, a nie bezpieczna. Zginiesz tak samo jak i ten twój bachor. Będziesz cierpieć jeszcze bardziej niż do tej pory!

Nie wytrzymałam. Wiedząc, że Chris napewno ma broń za paskiem podeszłam do niego szybko i wyjęłam pistolet odsuwając się od niego, aby nie mógł mi go zabrać.

- Kochanie co ty robisz? - popatrzyłam mu w oczy chcąc przekazać wszystkie uczucia, które we mnie buzowały. - Nie rób tego. To na zawsze zostanie z tobą. Ja to zrobię. Oddaj proszę moją broń.

- Już to zrobiłam - powiedziałam szeptem i skierowałam lufę na tą gnide. - Już nikt mnie nie skrzywdzi, a tym bardziej mojej córki. Gnij w piekle razem ze swoim kumplem.

Oddałam najpierw jeden strzał trafiając go w klatkę piersiową, a trzy kolejne trafiły w głowę. Musiałam się zemścić nie tylko za siebie, ale też Mel, którą skrzywdzili. Zabezpieczyłam broń i opuściłam rękę wzdłuż ciała.

- Kurwa! Sara coś ty zrobiła? Nic nam jeszcze nie powiedział! - krzyknął Snake.

- I tak nic by wam nie powiedział. Ja wam wszystko opowiem, ale najpierw muszę się dowiedzieć gdzie jest Jake - obserwowałam ich. Patrzyli na mnie z niedowierzaniem w oczach i niepewnością. - Nie patrzcie tak na mnie. Zasłużył.

- Czemu pytasz o Jake'a? - zapytał Tiger, który jako jedyny patrzył na mnie jedynie z troską.

- Gdzie on jest?! Wie, że tu jestem?

- Nie wie. Od kilku dni jest w magazynie. Dopiero dzisiaj wracają do klubu - powiedział Boxer i zacisnął usta w wąską kreskę.

- O której? - nagle z zewnątrz dobiegł nas dźwięk motocykli.

Adrenalina wypełniła moje żyły, a serce waliło jak młotem. Nie czując już żadnego bólu rzuciłam się do biegu z myślą, że muszę go unieszkodliwić zanim komuś stanie się krzywda. Nigdy nie pomyślała bym, że mogłabym kogoś zabić, ale ciągle sobie powtarzałam, że nie zabiłam ludzi tylko potwory, które mogłyby skrzywdzić jeszcze nie jedną osobę. Może to i głupie, ale w tej sytuacji nikt nie myślałby do końca logicznie. Krzywda, którą mi zrobili pozostawi już we mnie ślad na zawsze.

Wróciłam myślami do rzeczywistości w momencie, gdy wyszłam przez drzwi wejściowe. Na podjeździe stało pięć motocykli. Na środku znajdował się pojazd tego zdrajcy. Ich właściciele stali w grupce obok nich i palili papierosy. Odbezpieczyłam broń celując w Jake'a. Mężczyźni widząc mnie z pistoletem w ręce rozsunęli się na boki. Za plecami usłyszałam dźwięk ciężkich butów uderzających o podłogę więc ruszyłam w stronę mężczyzny.

- Jake. Jak miło cię widzieć - powiedziałam, a jego twarz w sekundę zrobiła się czerwona ze złości.

- Co ty tu kurwa robisz? - zapytał sięgając ręką za plecy.

- Nie ruszaj się, albo strzelę - spokój w moim głosie zadziwił nawet mnie. Opuścił spowrotem rękę wzdłuż ciała i wpatrywał się we mnie intensywnie.

- Sara kochanie, co się dzieje? - zapytał Chris. Nie widziałam go, ale wyczułam w jego głosie zmartwienie.

- Likwiduję zagrożenie - uniosłam broń wyżej i strzeliłam zanim ktoś by mnie powstrzymał. Trzy, trzy trupy, trzy morderstwa, potrójny brak wyrzutów sumienia. Czy dam radę z tym żyć? To się okaże, ale uważam, że zrobiłam co musiałam. Tak czy siak by zginęli, jeśli nie z mojej ręki to z innej. To był wybór albo oni albo my. Ja nie miałam zamiaru umierać i nie pozwoliła bym umrzeć Mii, więc wybór był tylko jeden. My.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz