rozdział 32 Sara

3.1K 115 0
                                    

Leżałam w łóżku Painter'a i nie miałam siły wstać pomimo, że było południe. Odtwarzałam w myślach niedzielne spotkanie z Mel. Nie potrafiłam spojrzeć jej w oczy. Pomimo, że nie miała do mnie żalu, ani nie obwiniała mnie nadal przepełniało mnie poczucie winy.


Teraz muszę zrobić wszystko, aby to się nie powtórzyło. Przekazała mi również, że dali czas do wtorku, aby zapłacić, a to już dzisiaj. Nie miałam pojęcia jakby to się miało odbyć, ale postanowiłam, że jakoś wymknę się z klubu, wypłacę pieniądze i poczekam na nich niedaleko Paradis'u. Pewnie będą obserwować lokal skoro to tam i mnie i Mel dopadli.


Wiem, że Chris będzie wściekły, ale nie mogłabym postąpić inaczej. Muszę ochronić córeczkę, a jej też grozili, teraz tutaj jest bezpieczna, ale co dalej? Przecież nie możemy się ukrywać w nieskończoność. Udało mi się podsłuchać, że nie potrafią ich namierzyć, więc tak naprawdę w każdej chwili mogą zaatakować. Nawet nie wiemy kim oni są, co też nie ułatwia sprawy.

Postanowiłam przez następne godziny zachowywać się normalnie i spędzić czas z moją nową rodziną. Wstałam, ogarnęłam się i ruszyłam do salonu. W pomieszczeniu byli praktycznie wszyscy, nawet Jake, który zajmował się moją ochroną przed wylotem do Polski. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam czego nie odwzajemnił. Było to dziwne, bo mieliśmy dobry kontakt, ale odpuściłam rozmyślanie nad tym.

W tym momencie chciałam poczuć bezpieczne ramiona mojego mężczyzny i przytulić córeczkę, w końcu nie mogłam być pewna czy dzisiejszy dzień skończy się dobrze i czy aby napewno wrócę cała i zdrowa. Mimo wszystko musiałam zaryzykować.

Wieczorem mężczyźni zamknęli się w biurze Chrisa mówiąc, że muszą omówić kilka spraw. Było mi to na rękę, Lily poprosiłam, aby zajęła się małą wymawiając się bólem głowy. Ucałowałam małą główkę córki i powiedziałam jak bardzo ją kocham. Idąc na piętro układałam dalszy plan w głowie. Niestety nie znałam dokładnego rozkładu domu, na moją korzyść działała jedynie panująca ciemność na zewnątrz.

Wpadłam do pokoju. Przebrałam się w czarne ubrania, a na stopy założyłam wygodne adidasy, wyciągnęłam jeszcze na wszelki wypadek czarną bluzę z kapturem, którą schowałam do niewielkiemu torby wraz z portfelem i telefonem uprzednio wyciszając dźwięki.


Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębszych oddechów by się uspokoić. Gdy poczułam, że ręce przestają mi drżeć ruszyłam do drzwi. Uchyliłam je lekko, aby się rozejrzeć, ale nie zdążyłam. Ktoś z drugiej strony szarpnął za klamkę. Chciałam krzyknąć, ale moja usta od razu zostały zasłonięte przez dużą dłoń.

- Cicho bądź, albo pożałujesz - usłyszałam tuż przy uchu. Nie mogąc mówić skinęłam tylko głową. - Teraz będziesz grzeczną dziewczynką i zrobisz co Ci każe.

- Dobrze - powiedziałam szeptem. Gdy się odwróciłam i zobaczyłam Jake'a łzy napłynęły mi do oczu.

Naprawdę go polubiłam, a teraz dotarło do mnie, że on nie gra w naszej drużynie. Byłam pod ciągłą obserwacją, jedynie czego nie potrafiłam zrozumieć czemu skrzywdzili Mel skoro ten zdrajca wiedział, że wyjechałam.

Poczułam jak ciągnie mnie za rękę. Prowadził mnie jakimś bocznym zejściem, a następnie do piwnicy. Z tej strony nie było możliwości abyśmy kogoś spotkali po drodze.

- Dokąd mnie prowadzisz?

- Zamknij się - syknął. To nie był ten sam mężczyzna, którego poznałam kilka tygodni temu.

Szliśmy podziemnym korytarzem na końcu, którego zobaczyłam schody i stalowe drzwi. Otworzył je i przechodząc przez próg zorientowałam się, że jesteśmy na tyłach posesji. Podprowadził mnie pod ogrodzenie, gdzie wśród krzewów odnalazł dziurę w ogrodzeniu. Nie wiem jak długo szliśmy, ale wychodząc spomiędzy drzew dostrzegłam czarny, terenowy samochód.

- Teraz pojedziemy do całodobowego banku. Masz wypłacić pieniądze i zachowywać się normalnie. Jeden zły ruch, a twoja córka pożegna się z życiem.

- Dlaczego to robisz? - zapytałam ze łzami w oczach. Roześmiał się i drwiąco spojrzał w moje oczy.

- Kochanie, po to tu jestem, ale wiesz powiem Ci coś w sekrecie. Nikt się domyślił, że od dwóch lat gram na dwa fronty. Dobry ze mnie aktor - roześmiał się wesoło i wepchnął mnie do samochodu.

Godzinę później torba była zapełniona pieniędzmi, a ja wsiadałam spowrotem do samochodu.

- Wasza kasa. Tyle ile chcieliście - powiedziałam podając mu pakunek. Chwyciłam klamkę, ale zanim zdążyłam otworzyć drzwi usłyszałam dźwięk zamykania zamka.

- A ty dokąd się wybierasz?

- Do domu. Dostaliście to co chcieliście.

- Wiesz, mój szef zmienił plany. Uznał, że również mu się przydasz.

- Co?
- Jesteś głucha czy głupia? - zapytał kręcąc głową - mam powtórzyć?

- Wypuść mnie!

- Przykro mi, ale nie mogę - wyszczerzył się. Boże ten człowiek jest chory.

- Nigdzie z tobą nie pojadę! - zaczęłam uderzać ręką w boczną szybę i szarpać za klamkę, lecz nic to nie dawało.


Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy, a oddech zaczął się rwać. Popełniłam błąd. Mogłam posłuchać Painter'a i pozwolić im to załatwić. Chciałam tylko żeby wszyscy byli bezpieczni, a skoro oni mnie potrzebują do swojego planu musi chodzić o coś większego. Kolejnym moim błędem było to, że tak skupiłam się na drzwiach, że zapomniałam o mężczyźnie siedzącym obok. Przypomniałam sobie o jego obecności w momencie, gdy poczułam ukłucie w szyi. Z każdą sekundą oglądałam coraz bardziej z sił, a przed moimi oczami zaczęły pojawiać się czarne plamy, aż zapadła całkowita ciemność.

Nie wiem ile czasu byłam nieprzytomna. Ostatnie godziny odtwarzałam w głowie żeby wszystko sobie przypomnieć. Pomimo silnego bólu nie odpuszczałam. Wtorek, salon, Chris, Mia, później wymówka bólem głowy, Jake, las, samochód, pieniądze i informacja, że nie wrócę do domu, ukłucie i ciemność.

Podniosłam się na rękach do siadu, co nie było proste przez zawroty głowy. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się chyba w piwnicy, leżałam na jakimś starym materacu. Oprócz niego w pomieszczeniu był tylko jakiś stary koc i wiadro, z sufitu zwisała goła żarówka, a w ścianie znajdowało się niewielkie, zakratowane okno. Było mi strasznie zimno przez wilgoć panującą wewnątrz. Chciałam poprawić bluzę, ale moja ręka natrafiła na nagą skórę. Spoglądając w dół dostrzegłam, że na sobie mam tylko bieliznę, którą założyłam tego dnia.


Owinęłam się kocem, a moim ciałem wstrząsnął szloch. Pomimo mojej próby zapewnienia im bezpieczeństwa nie udało się. Nie dość, że sama znalazłam się w okropnej sytuacji to i oni wciąż byli narażeni. Nie tak miało być. Spojrzałam na okno, ciemność zmieniała się w szarą poświatę, więc ranek zbliżał się, więc niebawem wszyscy dowiedzą się, że zniknęłam. Zamknęłam oczy i zaczęłam się modlić, teraz nic innego mi nie pozostało.


Choćbym miała tu umrzeć modliłam się o to, żeby moja córka nie ucierpiała ani żaden z moich przyjaciół, bo w tak krótkim czasie stali się dla mnie bardzo ważni. Gdzieś wewnątrz mnie tliła się nadzieja, że może mnie odnajdą i uratują, bądź samej uda mi się stąd wydostać. Oparłam się o ścianę przypominając sobie wszystko czego mnie nauczyli, a co mogłoby mi pomóc przeżyć. Po jakimś czasie ponownie odpłynęłam w sen.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz