Rozdział 13 Sara

4.3K 168 1
                                    

Dzisiaj już czwartek. Minęły dokładnie cztery dni odkąd Painter mnie pocałował. Bardzo chciałabym przestać o tym myśleć, lecz nie mogę. Poniekąd dręczy mnie poczucie winy jakbym zdradziła swojego męża, choć wiem, że tak nie jest. Jego już nie ma, powinnam ruszyć dalej. Mam świadomość, iż nadal jestem młoda. W końcu mam dopiero dwadzieścia osiem lat, ale z drugiej strony nie jest to takie proste jakby mogło się wydawać. Uczucie do mojego męża wciąż nie wygasło, a zakochując się w kimś innym nie chciałabym mieć poczucia, że jest on substytutem Marka.

Kolejnymi powodami dręczącymi moje myśli jest to, że po pierwsze Painter jest ode mnie o dwa lata młodszy, po drugie rucha wszystko co się rusza, a po trzecie jest uwikłany w nielegalne interesy. Może i pierwszy powód byłabym w stanie zaakceptować, lecz dwa pozostałe nie wchodzą w grę. Co byłaby ze mnie za matka jeśli wpakowała bym własne dziecko w taki świat?

Z drugiej strony służby prawa też nie są takie prawe jak powinny. Ile to się słyszy o łapówkach i korupcjach, brutalności policjantów wobec własnych rodzin. W wielkim świecie ręka rękę myje. Zagłębiając się w te tematy tam naprawdę wszędzie, nie ważne na jakim stanowisku, znajdą się szumowiny i źli ludzie, którymi rządzi pieniądz. Pieniądz może i nie daje szczęścia, ale daje możliwości i władzę, taki niestety jest świat.

Skąd to wiem? Odkąd stałam się milionerką, moje życie stało się dużo prostsze i mogę prawie wszystko, a szczególnie to co można dostać za pieniądze. Tylko ja różnie się tym od tamtych, że nie uderzyło mi to do głowy. Mogłam zamieszkać w wielkim mieście takim jak na przykład Nowy Jork, pławić się w luksusach i tak naprawdę nic nie robić do końca życia, bo mam od tego ludzi, lecz odkąd byłam nastolatką musiałam pracować. Byłam zwykłą ekspedientką, kelnerką i pracowałam w firmie przemysłowej. Od biedoty do bogactwa, ale wartości wpajane przez moich rodziców są dla mnie najważniejsze.

Nie potrzebuję do życia ogromnej willi ze służbą, wielkim ogrodem i basenem. Dobra, basen mam, ale zwykły i niewielki, ale cała reszta jest mi nie potrzebna. Samochód może i mam z wyższej półki, bo uwielbiam piękne i luksusowe auta, mimo wszystko nadal ubieram się w zwykłe ubrania i żyje tak jak kiedyś. Wiele do życia nie jest mi potrzebne, a wolę zabezpieczyć na przyszłość córkę, aby było jej łatwiej od początku, by mogła skończyć dobrą szkołę i robić to czego będzie pragnąć, a nie to co będzie musiała by przeżyć.

Nagle w kuchni rozdzwoniła się moja komórka, którą musiałam tam zostawić, gdy gotowałam obiad. Kiedy wzięłam telefon do ręki na wyświetlaczu ukazał mi się numer Camilii. Westchnęłam odbierając połączenie.

- Halo? - zapytałam.

- Może w końcu przestaniesz mnie unikać? - zapytała na dzień dobry moja przyjaciółka.

- Przecież Cię nie unikam - usiadłam na krześle przy wyspie i oparłam głowę na ręce.

- Właśnie, że unikasz. Cholera, od soboty ani razu nie rozmawiałyśmy. Cały czas wymigujesz się tym, że musisz coś zrobić. W pracy albo zamykasz się w biurze, albo na sali treningowej z dziewczynami. Nawet one twierdzą, że dziwnie się zachowujesz - Jezu, ona to wszystko powiedziała chyba na jednym wydechu.

- Camilla to nie tak... - nawet nie dała mi dokończyć.

- Za godzinę jestem u Ciebie i chcę wiedzieć o co chodzi. Pa - i się rozłączyła.

Godzinę później siedziałyśmy na kanapie w salonie, a Mia bawiła się domkiem dla lalek. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć, nie chciałabym jej w żadnym sposób urazić, a to co miałabym powiedzieć na temat Painter'a w dużej mierze dotyczy jej męża. Po cholerę oddałam ten pieprzony pocałunek, gdyby nie to, nie byłoby żadnego problemu.

- Więc dowiem się w końcu o co chodzi?- zapytała wpatrując się we mnie.

- Mówiłam Ci już, że o nic.

- Widzisz, jakoś Ci nie wierzę, przecież wiesz, że możemy porozmawiać o wszystkim - złapała mnie za dłoń i posłała mi delikatny uśmiech.

- Chodzi o to, że... - westchnęłam i opadłam na oparcie sofy - Painter mnie pocałował, a ja oddałam pocałunek. To nie powinno było się wydarzyć - zasłoniłam ręką oczy.

- Dlaczego nie? - uniosła brwi oczekując odpowiedzi.

- Wiesz jaki mam do tego wszystkiego stosunek, więc jak to sobie wyobrażasz? Po za tym z tego co mówiłaś oni wszyscy są jacy są.

- Skarbie wiem, ale oni nie są tacy źli jak Ci się wydaje. Wbrew pozorom są opiekuńczy i troskliwi. Przede wszystkim dla bliskich im osób. Do tego stawiają braterstwo i rodzinę na pierwszym miejscu. Są naprawdę dobrymi ludźmi, a to czym się zajmują i jak żyją to dwie różne rzeczy - ona tak naprawdę? Nie wierzę.

- Chcesz mi powiedzieć, że osoby handlujące bronią, narkotykami i czym tam jeszcze są dobrzy? I pewnie tak jak to jest w filmach również torturują i zabijają, w końcu taki biznes nie jest usłany kwiatkami - chyba przesadziłam widząc minę Camilli, ale taka jest prawda. Uwielbiam ją, lecz takie bajki niech opowiada swoim dzieciom, a nie mnie.

- Sara posłuchaj mnie. Wiem, że to jest trudne do ogarnięcia. Ich życie i ich świat jest zupełnie inny niż Twój. Oni siedzą w tym od małego, tam byli wychowywani i wiele czynników wpłynęło na to czym się zajmują i jacy teraz są. Zawsze byłam i zawsze będę z Tobą szczera, dlatego powinnaś mi uwierzyć, skoro mówię, że to dobrzy ludzie. To czym się zajmują ich nie definiuje... - odgarnęła włosy do tyłu i kontynuowała - ale wiedz, że zawsze mogłam na nich liczyć. W każdej sytuacji, od błahych spraw po takie najwyższej rangi. Są moja rodziną, kocham ich i mam nadzieję, że dasz im szansę. Co chodzi o Painter'a owszem lubi się zabawić, ale który młody mężczyzna będący singlem tego nie robi? A to, że mają swoje klubowe dziwki nic nie zmienia, bo w każdym barze znalazłby chętną na jednorazowy numerek i taka jest prawda.

- Camilla próbuje to zrozumieć, ale...

- Nie odpowiadaj teraz. Przemyśl to sobie na spokojnie, a teraz mi powiedz czy to tylko o to chodzi, czy o coś jeszcze innego - nie byłam pewna czy mówić jej o swoich wyrzutach sumienia . To wciąż jest dla mnie trudne.

- Chodzi też o mojego męża. Nie wiem czy jestem gotowa iść dalej ze swoim życiem. Po tym pocałunku poczułam jakbym go zdradziła - spuściłam głowę nie chcąc żeby zobaczyła łzy, które napłynęły mi do oczu.

- Kochanie on nie żyje. To nie była zdrada. Wierzę, że nadal go kochasz i to się nie zmieni, ale to nie znaczy, że nie możesz ułożyć sobie życia. A czego chciałby twój mąż?

- Zapewne tego abym była szczęśliwa. Zawsze tylko tego pragnął.

- No widzisz. Więc czas iść dalej. Zasługujesz na szczęście. Zrób to dla siebie i dla niego, aby mógł być spokojny, że na ziemi masz kogoś kto Cię kocha. Niekoniecznie musi to być Painter.

Spojrzałam jej w oczy i pierwszy raz od dawna uwierzyłam, że mogłabym znów być szczęśliwa.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz