Rozdział 14 Chris/Painter

3.2K 135 0
                                    

Właśnie piłem drugą kawę w swoim biurze, żeby całkowicie się rozbudzić, gdy do pomieszczenia jak burza wpadła żona mojego przyjaciela. Widząc jej minę pomyślałem, że po jej wyjściu owa kawa już mi się nie przyda.

- Kurwa Chris! Czyś ty oszalał? Jak mogłeś się na nią rzucić z łapami! Sara nie jest taka jak te wasze dziwki! To porządną kobieta do cholery! - krzyczała wymachując rękami na wszystkie strony - takie kobiety najpierw zaprasza się na randki. Kwiatki, czekoladki i inne romantyczne gówna! - oparłem się wygodnie i czekałem, aż się wykrzyczy. - Przez Ciebie przez cztery dni ze mną nie rozmawiała. Dobrze wiesz, że obawia się tego jak żyjemy i zamiast dać się jej poznać zaczynasz od dupy strony ty idioto.

- Dosyć! - krzyknąłem uderzając ręką w biurko. Krzyczeć sobie może, ale nie ma prawa mnie obrażać. - Teraz usiądź i porozmawiajmy jak ludzie. Co z Sarą?

- Jest zagubiona. Próbowałam jej wyjaśnić parę rzeczy, ale co z tego wyniknie nie mam pojęcia - opadła na kanapę w rogu pomieszczenia i wypuściła głośno powietrze.

- Tego dowiemy się za jakiś czas. A co chodzi o pocałunek, bo zapewne o to Ci chodziło poprostu tak wyszło. Czasu nie cofnę i niczego nie żałuję. I uwierz, że zdaję sobie sprawę z tego, że Sara nie jest jak te dziwki. - spojrzałem jej w oczy, bo chciałem, żeby zobaczyła, że jestem z nią całkowicie szczery.- wiem, że źle się do tego zabrałem, ale naprawię to. Nie chcę żebyście się przeze mnie kłóciły.

- Super. To skoro wszystko Ci już powiedziałam muszę spadać do dzieci. Pa - i tyle ją widziałem. Wpadła i wypadła. Cała Camilla, gdy jest wkurwiona.

Muszę wymyślić plan żeby przekonać ją do siebie i klubu. Nie wiem dlaczego tak mi na niej zależy, co ma takiego w sobie, że Christy i inne dziwki przestały mnie interesować. Odkąd zobaczyłem ją na grillu nie tknąłem żadnej kobiety, a gdy znalazłem nagą blondynę w moim łóżku mój kutas nawet nie drgnął, gdzie zazwyczaj zacząłby już twardnieć, a ja myślałbym tylko o spuszczeniu ciśnienia z jaj. Ona mnie zepsuła i mojego fiuta również.

Biorąc telefon do ręki od razu wybrałem numer Big'a. Odebrał już po drugim sygnale.

- Przekaż chłopakom, że w sobotę jedziemy do Black Paradise, a na niedzielę zorganizujcie grilla. Ma nie być żadnych dziwek, a prospekci mają mieć zakaz picia i będą pełnić warte. Powiedz Camilli żeby oprócz Sary z córką zaprosiła na przykład ich koleżanki z pracy żeby nie siedziały same wśród samych facetów.

- Jasne. Wszystko w porządku? Gadałem z Camillą, była nieźle wkurwiona na Ciebie - powiedział, a w słuchawce usłyszałem jego śmiech.

- Ta. W porządku. Musimy jakoś przekonać do siebie Sarę, inaczej Camilla nie da nam żyć - westchnąłem zastanawiając się czy kolejny grill to, aby na pewno dobry pomysł.

- Wiem. Dobra. Dopilnuje wszystkiego, a szczególnie tego żeby znowu coś się nie odjebało, bo kolejnej szansy napewno nie dostaniemy, a moja żona powystrzela nas jak kaczki.

- Taa. Domyślam się. Na razie - rozłączyłem się, a kawa tak jak podejrzewałem nie jest mi już potrzebna.

Sobota w klubie przebiegła spokojnie i o dziwo w luźnej atmosferze. Kolejny występ tancerek był jeszcze lepszy niż poprzednio, choć mogłoby się to wydawać niemożliwe. Jednak tym razem na scenie brakowało mojej ulubionej czarnowłosej tancerki, ale wynagrodziła to obecność Sary w naszej loży. Może i nie tryskała entuzjazmem na nasz widok, ale też nie była wrogo nastawiona. Wygląda na to, że przemyślała sobie to co powiedziała jej Camilla.

Cieszy mnie to, gdyż możliwe, że uda nam się ją namówić na jutrzejszego grilla. Spojrzałem na Big'a i kopnąłem go pod stołem. Czas żeby jego żona zagadała do przyjaciółki. Mój przyjaciel pochylił się do żony i szepnął coś ukochanej do ucha.

- Słuchaj Sara, jest sprawą - zagadała Camilla.

- O co chodzi? - Sara spojrzała na nas wszystkich, a następnie wzrok utkwiła w przyjaciółce.

- Jutro urządzamy rodzinnego grilla w klubie i chcielibyśmy zaprosić Cię wraz z Mią na niego.

- Nie sądzę... - Sara nie zdążyła dokończyć, gdy Snake wtrącił się do rozmowy

- No mała, nie daj się prosić. Wpadnij razem z księżniczką, będzie fajnie. Tylko piwko, żadnego mocnego alkoholu, żadnych dziwek i pijanych prospektów. Daj nam szansę, chcemy Cię lepiej poznać skoro przyjaźnisz się z naszą mamuśką, a i Ty lepiej nas poznasz. Noo, zgódź się - Snake złożył ręce jak do modlitwy i spojrzał na nią błagalnie.

Widać było, że się waha. Wszyscy wpatrywali się w nią wyczekująco. Wiem, że nie jesteśmy idealni, daleko nam do tego, ale kurwa nie jesteśmy zdegenerowanymi kryminalistami. No, przynajmniej nie do końca. Wciąż mamy serca i kochamy tych, którzy tworzą naszą popieprzoną rodzinkę.

- No dobrze. Przyjdziemy - powiedziała, a w całej loży rozbrzmiały wiwaty, jakbyśmy trafili szóstkę.

- To jutro o pierwszej będę u Ciebie - Camilla błysnęła tak szerokim uśmiechem, że jeszcze trochę, a mogłaby oświetlić cały klub.

Do końca imprezy śmialiśmy się, żartowaliśmy i z każdą minutą przebywania w jej towarzystwie nabierałem pewności, że chcę o nią walczyć. Walczyć o szansę na bliższe poznanie się, a może i coś więcej niż przyjaźń, bo do tej pory nie potrafię zapomnieć uczucia jakie mi towarzyszyło podczas naszego pocałunku tydzień temu.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz