rozdział 41 Sara

2.8K 113 1
                                    

Pocałunek w czoło wybudził mnie ze snu. Przez półprzymknięte powieki widziałam jak Chris żegna się z Mią. Z tego co opowiadała mi Camilla bardzo się do siebie przywiązali. Tylko, że w obecnej sytuacji nie jestem pewna czy to dobrze. Zależy mi na nim i czuję do niego coś więcej niż zwykłą sympatię, lecz to co się wydarzyło... Nie chcąc dłużej o tym myśleć po tym jak usłyszałam odjeżdżające motory u samochody wstałam z łóżka i udałam się do kuchni napić się herbaty.

Wchodząc do pomieszczenia pierwszą osobą, która pojawiła się w zasięgu mojego wzroku była Christy. Byłam przekonana, że Chris już się jej pozbył tak jak obiecał. Widocznie się pomyliłam, albo dałam zamydlić sobie oczy.

- O. Kogo moje oczy widzą. Księżniczka wróciła - zaczęła ze mnie drwić, a ja nie wiedziałam czy się roześmiać, czy wkurwić.

- O. Kogo moje oczy widzą. Dziwka wróciła - przedrzeźniłam ją i podeszłam do czajnika. Tak wiem. Było to dziecinne, ale nie mogłam się powstrzymać.

- Kogo ty nazywasz dziwką suko?!

- Oho. Prawda w oczy kole. Wiesz, kobieta, która rozkłada nogi przed każdym zwie się dziwką bądź kurwą. Kto jak woli - wzruszyłam ramionami i wyjęłam z szafki kubek i herbatę.

- Przynajmniej wiem jak poradzić sobie z takim ogierem jak Printer. Taka cnotka jak ty napewno by go nie zaspokoiła.

- Tak uważasz? Cóż. Zawsze możesz zapytać się go o zdanie, ale ja wiem z kim mu lepiej. To ze mną zostaje na całą noc. Ciebie zapewne nie raz wyruchał i wyjebał za drzwi. Poza tym wolę być jak to powiedziałaś cnotką niż kurwą, która miała w sobie więcej kutasów niż włosów na głowie.

- Nie rozumiem - wykrzywiła te swoje napompowane usta i założyła ręce na piersi.

- Boże nie dość, że puszczalska to jeszcze głupia.

- Co powiedziałaś?! - zrobiła krok w moją stronę, gdy do kuchni wszedł Big i Camilla.

- Christy, wypierdalaj - odezwał się mężczyzna.

- Ale, ale ona...

- Powiedziałem wypierdalaj! - krzyknął przez co wszystkie otwarłyśmy szeroko oczy. Pierwszy raz usłyszałam jak Big krzyczy, jeszcze nigdy mu się to nie zdarzyło.

- Czego chciała ta suka? - zapytała się moją przyjaciółka i usiadła przy stole, a Big wyszedł zamykając za sobą drzwi.

- Nie wiem. Doczepiła się. Niestety nie potrafię porozumiewać się z bezmózgimi amebami, tak więc nasza konwersacja była bezsensowna.

- Okey. Słuchaj, chciałam pogadać i ustalić co robimy dalej.

- To znaczy? - usiadłam na przeciwko niej i upiłam łyk herbaty.

- Z Paradise'm, twoim domem i w ogóle.

- Do pracy wrócę jak tylko chłopaki oznajmią, że jest już bezpiecznie, a do domu... Do domu chciałabym wrócić z samego rana.

- Dlaczego? Pokłóciłaś się z Painter'em? Czy chodzi o Christy? Nie przejmuj się nią. Ona nic nie znaczy. Wiesz dobrze, że Prez jest zapatrzony w ciebie jak w obrazek. Nigdy by nie przekreślił waszej relacji z powodu głupiej kurwy... Bo wiesz ja nigdy go takim nie widziałam. Jesteś pierwszą kobietą, która znaczy dla niego tak wiele, poza tym Mia też zdobyła jego serce i nie...

- Camilla...

- Nie. Musisz mnie wysłuchać. Ci faceci może nie są idealni, ale poznałam ich na tyle, że wiem, jestem tego pewna, że jak kochają to na zawsze. Nie wybrali sobie takiego życia, ich życie zawsze takie było. I tak zachowują się całkiem przyzwoicie pomimo, że nie mieli odpowiedniego wzorca do naśladowania...

- Camilla dość. Ja to wszystko wiem, ale... Ale zrozum też mnie. Dotąd moje życie nie raz kopało mnie po dupie, ale ostatnie tygodnie były straszne. Też mi zależy na Chrisie, lecz strach przed możliwością, iż może się to powtórzyć blokuje mnie. Kurwa, zabiłam troje ludzi do cholery! Kim się stałam odkąd tu zamieszkałam?! A najgorsze jest to, że nie odczuwam żadnych wyrzutów sumienia, rozumiesz? Kto normalny miałby to gdzieś, że ma krew innego człowieka na rękach? Do tego wszystkiego Mia. Jaką byłabym matką wciągając ją w takie życie?!

- Ja z moimi dziećmi tak żyjemy. Uważasz mnie za złą matkę?

- Nie, ale... - nie dając mi dokończyć przerwała mi i chwyciła mnie za dłonie.

- Posłuchaj mnie proszę. Daj sobie trochę czasu. Przemyślisz sobie wszystko jak emocje opadną. Wiem, że to co ci się przydarzyło złamałoby nie jedną osobę, ale jesteś niewiarygodnie silna. Musisz też wiedzieć, że odkąd znam ich, a będzie to już z dziesięć lat nigdy coś takiego się nie wydarzyło. Fakt, prowadzą ciemne interesy, czasem bywa niebezpiecznie, ale nigdy nie dotknęło to żadnej kobiety z klubu i mogę ci przyrzec, że bracia zrobią wszystko, aby to się więcej nie powtórzyło.

- Sama już nie wiem co mam myśleć. Potrzebuję się zdystansować, pomyśleć i dojść do siebie, a do tego potrzebuje swojego domu. Bez ciągłej obecności tylu ludzi, a przede wszystkim Christy, której Chris obiecał już jakiś czas temu się pozbyć.

- Dobrze. Skoro tego chcesz, ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.

- Wiem - ścisnęłam jej dłonie, a z mojego oka wypłynęła pojedyncza łza.

- Nie płacz, a teraz chodźmy się położyć już późno.

Umyłam kubek i wraz z Camillą ruszyłyśmy na górę do swoich sypialni. Kładąc się do łóżka wtuliłam się w córeczkę i usnęłam z nią w ramionach. Dla niej spaliłabym świat, gdyby od tego zależało jej bezpieczeństwo.

Jakiś czas później poczułam jak materac się ugina, a mnie oplata męskie ramię.

- Jesteście już bezpiecznie. Nigdy więcej nie pozwolę, aby stała się wam jakakolwiek krzywda. Tak bardzo was kocham - usłyszałam cichy szept w ciemności, a oczy wypełniły mi się łzami.


Tliła się we mnie nadzieja, że nie będzie robił problemów i pozwoli mi odejść. Może, gdy wszystko się uspokoi i unormuje uda nam się zacząć wszystko od nowa, ale na ten moment potrzebuję spokoju, ciszy i samotności. Dla mnie to również nie będzie łatwe, bo przyzwyczaiłam się do jego obecności i Mia zapewne też, lecz nie widzę innego wyjścia na tą chwilę.

Dlaczego w momencie, kiedy wkońcu zaczęłam być szczęśliwa ktoś w tak brutalny sposób musiał to zniszczyć? Odebrać mi to na co pracowałam przez wiele godzin sesji terapeutycznych z panią psycholog. Światło i optymizm, który dzięki niej odzyskałam ponownie straciłam. Teraz muszę się dowiedzieć, którą drogą mam podążyć by ta radość z życia powróciła. Muszę jakoś nauczyć się żyć z ostatnimi wydarzeniami i odbudować siebie. Nie mogę się poddać nie tylko ze względu na siebie, ale też córkę, która jest najważniejsza w moim życiu.

Modląc się w myślach o siłę i wytrwałość odpłynęłam w sen czując ciepło mężczyzny, który walczył najpierw o moje serce, później życie, a na koniec o moje bezpieczeństwo. Ostatnią myślą było to żeby teraz mimo wszystko się nie poddał, by walczył o nas, bo ja na tą chwilę nie miałabym na to sił. Zbyt wiele ich straciłam walcząc każdego dnia w tamtej piwnicy by przeżyć i wrócić do dziecka.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz