rozdział 6 Chris/Painter

4.3K 163 0
                                    

Otworzyłem oczy. Pierwsze co spojrzałem na zegarek. Dochodziła trzecia. Wziąłem głęboki wdech. Jestem już naprawdę zmęczony.

Ostatnio zacząłem się zastanawiać jak wyglądałoby moje życie gdyby matka mnie nie porzuciła i nie odeszła ode mnie, i ojca niedługo po tym jak mnie urodziła. Czy teraz byłbym tym samym człowiekiem, którym jestem?

Mój ojciec mnie kochał, wiem o tym ,pomimo że wychowywał mnie twardą ręką. Od małego uczył mnie wszystkiego. Poczynając od boksu, strzelania, używania noży i torturowania, a kończąc na rządzeniu klubem i prowadzeniu biznesu tego legalnego jak i nielegalnego.

Uczył mnie jak manipulować ludźmi i wprowadzał we wszystkie tajniki prowadzania interesów tak, by wszystkie zawierane warunki sojuszu i umów były przede wszystkim jak najlepsze dla naszego klubu.

Zapoznawał mnie z naszymi dostawcami broni i narkotyków, z którymi współpracujemy od wielu lat oraz prezesami innych klubów.

Gdyby nie on i ojcowie moich braci już dawno bylibyśmy trzy metry pod ziemią. To nie bajka. To ciągły film akcji z przerwami na dobrą zabawę.

Przetarłem dłońmi twarz i wstałem kierując się do łazienki. Po szybkim prysznicu i ogarnięciu się skierowałem się do garderoby. Zarzuciłem na siebie czarny t-shirt, czarne spodnie z dziurami i wysokie buty. Z fotela wziąłem kute i wyszedłem z pokoju, aby napić się kawy.

Na dworze chłopacy mieli już wszystko przygotowane. Począwszy od rozstawionych stołów na trawniku, po jedzenie i zimne piwo oraz napoje.

-Prez- obróciłem się w stronę Big'a, który właśnie do mnie podszedł.

- Cześć. Gdzie Camilla?

- Za niedługo przyjdzie ze swoją przyjaciółką i dziećmi. Mam nadzieję, że dzisiaj się nic nie odwali - skrzywił się. Zapewne pomyślał o tym co działo się po tym, jak jego żona zobaczyła prospektów z nagą dziwką w kącie ogrodu.

-Tez mam taką nadzieję. Snake miał im wytłumaczyć co się stanie jeśli się to powtórzy- zapewniłem przyjaciela.

- Oby zrozumieli. Nie chciałbym żeby Camilla urwała mi tym razem jaja.

- Nawet mi nie mów takich rzeczy- skrzywiłem się wyobrażając to sobie.

Rozmowę przerwały nam szepty i gwizdy. Big widząc swoją żonę ruszył w stronę wejścia.

Zrobiłem zaledwie parę kroków, gdy mój wzrok padł na kobietę, która stała obok Camilli. Czarne włosy sięgały jej prawie do pasa, oczy błyszczały się jak dwa bursztyny podkreślone czarną kreską i długimi rzęsami. Była piękna pomimo braku mocnego makijażu. Biała bluzka do pępka z niewielkim dekoltem podkreślała średniej wielkości piersi, a czarne spodnie przylegały jak druga skóra do jej dość sporego, okrągłego tyłka. Zaparła mi dech w piersi, a gdy wzrokiem wróciłem do jej twarzy zauważyłem, że patrzy na mnie delikatnie się uśmiechając.

Z jakby transu wyrwały mnie głosy chłopaków wołających mnie do stołu z piwem, więc szybkim krokiem ruszyłem w ich stronę.

- Trzymaj Prez - Snake podał mi zimne piwo.

- Dzięki - otworzyłem je od razu i wziąłem duży łyk.

- Niezła dupa. Kto to? - zapytał Boxer wskazując szyjką butelki z piwa w kierunku czarnowłosej.

- Przyjaciółka Camilli. Kupiła dom ten na rogu niedaleko nas.

- Ciekawe czy przyjechała z tatuśkiem tej małej księżniczki- powiedział Tiger i spojrzał na mnie.

- Jakiej księżniczki? - zapytałem nie wiedząc o co mu chodzi.

- No przyszła z dzieckiem. Nie zauważyłeś? W sumie się nie dziwię, ciężko oderwać oczy od jej cycków i tyłka- wyszerzył się Snake.

Nie zdążyłem odpowiedzieć, gdy obok nas pojawił się Big.

- Prez to jest Sara. Sara to jest nasz Prez.

- Sara, a to moja córka Mia- spojrzałem w dół i zobaczyłem małą kopie jej matki. Śmiejące się błyszczące oczy, mały nos i piękny uśmiech małej księżniczki.

- Painter, prezes klubu- podałem jej rękę na przywitanie. Chwyciła ją, a wtedy poczułem gorąc. Co się ze mną dzieje?

- Mimo mi Cię poznać - szybko zabrała dłoń i wytarła w spodnie. Czyżby poczuła to co ja?

- A to jest Snake, Tiger i Boxer.

- Cześć. Miło mi was poznać i dziękuję za zaproszenie - uśmiechnęła się delikatnie i wzięła małą na ręce, która chyba się zawstydziła taką ilością nowych osób.

- Nie ma za co piękna. Jesteśmy zaszczyceni mogąc Cię poznać - mrugnął do niej Snake.

Oparłem się o stół z napojami i przysłuchiwałem ich rozmowie. Ciężko było mi oderwać spojrzenie od krągłości Sary i jej pięknej twarzy. Nie wiem czemu tak przyciąga mój wzrok. Od zawsze zwracałem uwagę tylko na blondynki, a ona jest ich totalnym przeciwieństwem.
Po za tym ma dziecko, jej życie jest przeciwieństwem mojego.

Samotna matka, o ile właśnie nią jest nie będzie zainteresowana zapewne szybkim numerkiem w kiblu, a ja nie wiem póki co czego chcę od życia. Randki, kwiatki i czekoladki to nie dla mnie,a ona wygląda właśnie na kobietę, która by tego oczekiwała. Moje rozmyślania przerwał prospekt.

- Stolik dla was już gotowy Prez.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz