rozdział 27 Chris/Painter

3.4K 137 0
                                    

Za kilka godzin wybieramy się na przyjęcie. Od rana wraz z bratem Sary zaplanowaliśmy dla księżniczki kilka atrakcji, aby Sara na spokojnie mogła się przygotować. Na dzisiaj miała umówione wizyty u kosmetyczki, fryzjera i makijażystki, która ma ją pomalować niedługo przed wyjściem żeby nic się nie rozmazało.

My nasz dzień zaczęliśmy od zabrania małej do ogromnej sali zabaw, później był lunch, a następnie wycieczka do parku. Tam biegała przez ponad trzy godziny, a w międzyczasie zdążyła zjeść loda i gofra. Z Piotrkiem poznaliśmy się lepiej i doszedłem do wniosku, że w porządku z niego facet. Widać, że kocha siostrę i jej córeczkę. Trochę opowiedział mi o tym co przeszła Sara, a mi zrobiło się przykro, że w tak młodym wieku musiała się zmierzyć z taką tragedią.

- Wujek pić - przybiegła do nas Mia i rzuciła się na Piotrka.

- Proszę - podał jej butelkę z wodą i poprawił jej czapeczkę na głowie. Po napiciu się zwróciła na mnie uwagę i wpatrywała się we mnie intensywnie nad czymś myśląc.

- Mógłbyś udawać mojego tatę? Inne dzieci mają tatę - przekrzywiła główkę na bok i czekała na odpowiedź, a mnie zatkało. Nie wiedząc co powiedzieć spojrzałem na brata Sary. Ten tylko kiwną mi głową, abym się zgodził. Widać było, że to dla niej ważne. Znam to uczucie posiadania tylko jednego rodzica, ale mnie to zaczęło przeszkadzać dopiero w szkole.

- Dobrze, ale co mam robić? - zapytałem.

- Możesz mnie huśtać, przytulać, dawać buziaki w głowę tak jak inni tatusiowe - wzruszyła ramionami. - Nie wiem co jeszcze robią tatusiowe.

Cholera, ja też nie miałem pojęcia. Zachowanie mojego ojca wobec mnie raczej nie byłoby dobrym wzorcem. Postanowiłem poobserwować innych ojców i wziąć przykład z ich zachowania. Wygłupiałem się z Mią, goniłem ją i łapiąc ją na ręce kręciłem nami w kółko. Przytulałem ją i podrzucałem. Najbardziej spodobał jej się samolot. Na zabawie zeszło nam ponad godzinę, która była jedną z najlepszych w moim życiu. Nigdy nie sądziłem, że czas spędzony z dzieckiem może dać tyle szczęścia, a może tu chodziło o to właściwe dziecko. Trzymając ją na rękach ruszyłem w stronę ławki, którą zajmował Piotrek.

- Czekaj - powiedziała mała księżniczka więc się zatrzymałem. Chwyciła w dłonie moje policzki i głęboko spojrzała mi w oczy. Taka mała, a w jej oczach widać było ogromną mądrość jak na taki wiek. - Dziękuję, kocham Cię - wtuliła się we mnie i dobrze, bo nie chciałem żeby zobaczyła jak łzy napływają mi do oczu. Pierwszy raz w życiu usłyszałem tak szczere i bezinteresowne wyznanie.

- Też Cię kocham - i taka była prawda. Przytuliłem ją mocniej do siebie. Nie mam pojęcia kiedy to się stało, ale pokochałem ją i jej matkę, co dopiero teraz sobie uświadomiłem.

Piotrek odwiózł mnie do domu Sary. Za niecałą godzinę ma po nas przyjechać Filip, który ma robić dzisiaj za naszego kierowcę. Nie bardzo podobał mi się fakt, że są z Sarą tak blisko, ale uświadomiła mi, że on wolałby mnie w swoim łóżku niż ją, co również nie sprawiło mi radości. Nie mam nic do tego, ale ja jestem zainteresowany tylko i wyłącznie kobietami, a w szczególności jedną.

- Już jestem! - krzyknąłem wchodząc do salonu.

- Okey. Daj mi jeszcze dwadzieścia minut - odkrzyknęła z sypialni.

W ciągu tych dwudziestu minut wyszykowałem się w pokoju gościnnym i skorzystałem z łazienki na piętrze. Cholerny krawat, tyle dobrze, że miła pani ze sklepu zostawiła mi go zawiązanego, bo za nic nie potrafiłbym go zawiązać. Wolę swoje zwykłe koszulki, a od święta czarną koszulę. Może i jest wygodny ten garnitur, ale mimo wszystko wolę swój luźny styl.

Zszedłem na dół gdzie na środku salonu stała moja piękność. Włosy miała pofalowane i spięte tylko z jednej strony, makijaż podkreślał jej naturalną urodę, jedynie usta miała wyraziste, pomalowane ciemno czerwoną szminką. Gorset sukni, którą wybrała był krwistoczerwony, a coraz to niżej materiał przechodził przez ciemniejsze odcienie czerwonego, bordowego aż do czerni. Od dołu do prawie samego biodra miała rozcięcie na lewej nodze, na stopach miała złote sandałki na wysokim obcasie. Całości dopełniała złota biżuteria.

Oglądając ją tak od góry do dołu poczułem, że moje spodnie robią się ciasne. Kurwa nie teraz, pomyślałem przeklinając pod nosem i ruszyłem w jej stronę.

- Wyglądasz przepięknie - przyciągnąłem ją do siebie za biodra i wpiłem w jej cudowne usta. Gdy brakowało nam już powietrza odsunąłem się żeby wziąć oddech.

- Dziękuję. Ty też wyglądasz cudownie - uśmiechnęła się promiennie. - I masz szczęście, że ta szminka się nie rozmazuje, bo inaczej chyba bym Cię zabiła.

- Uwierz mógłbym zginąć za taki pocałunek.

- Nie gadaj głupot. Miło spędziliście dzień?

- Jasne. Było całkiem zabawnie. Mia w drodze powrotnej była tak zmęczona, że ledwo ruszyliśmy, a ona już spała - zaśmiałem się przypominając sobie jak głośno chrapała wykończona.

- Cieszę się. Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć... - nagle zadzwonił dzwonek do drzwi przerywając Sarze wypowiedź - zresztą nie ważne. Chodźmy.

- O kurwa. Sara wyglądasz jak prawdziwa księżniczka - powiedział Filip, gdy tylko wyszliśmy z domu.

- Dziękuję. Jeździmy. Nie chcę się spóźnić.

Otworzyłem mojej kobiecie tylne drzwi, a sam zająłem miejsce z przodu. Droga minęła nam dość miło na luźnej rozmowie. Co jakiś czas zerkałem w lusterku na Sarę i widziałem jak się denerwuje. Nie rozumiałem tylko dlaczego. Może to było związane z tym co chciała mi powiedzieć, ale nie dokończyła.

Podjeżdżając pod wejście ogromnej restauracji ujrzałem wiele wystrojonych par stojących i rozmawiających na zewnątrz. Po tym jak Filip się zatrzymał wysiadłem i podszedłem pomoc wysiąść Sarze. Jej ręka, którą mnie chwyciła była spocona i drżała. Pożegnaliśmy się z jej przyjacielem i obiecaliśmy dać znać jak będziemy chcieli wracać. Objąłem małą ramieniem i zadałem jej pytanie na ucho.

- Wszystko w porządku?

- Tak, nie, tak - odpowiedziała patrząc mi w oczy. Zatrzymałem się i przyciągnąłem ją bliżej.

- O co chodzi?

- Wiesz, bo ja w szkole... Cóż w szkole nie miałam zbyt wielu znajomych, a większość dzieciaków się ze mnie naśmiewała, bo byłam gruba i nieśmiała - wypuściła powietrze z płuc i spuściła wzrok na mój krawat.

- Hej. Popatrz na mnie - gdy jej spojrzenie spotkało się ponownie z moim kontynuowałem. - Teraz jesteś silną, piękną i modrą kobietą, a ci idioci nigdy nie dorastali Ci do pięt. Więc weź oddech, uspokój się i pokaż im kim się stałaś. Mogą Ci jedynie zazdrościć tego kim się stałaś jako dorosła kobieta.

- Dziękuję - powiedziała, a łzy wzruszenia napłynęły jej do oczu.

- Tylko mi tu nie płacz. Głowa do góry i pamiętaj, że cały czas będę obok.

Podchodząc w stronę innych uczestników imprezy widziałem te zaciekawione spojrzenia mężczyzn i zazdrosne spojrzenia kobiet. Gdzieś było słychać szepty i pytania kim jesteśmy. Jak widać nie poznali jej. Tylko jedna kobieta widząc nas uśmiechnęła się szeroko i z radością rzuciła się na szyję Sary.


W tym momencie wszyscy chyba uświadomili sobie kim jest moja partnerka. Przez ich twarze przepłynęły takie emocje jak szok i niedowierzanie. O tak, pokażemy im dzisiaj, że już nie jest tą osobą co kiedyś, i że osiągnęła więcej niż niejedna znajdująca się tutaj osoba.

Nowy Początek ( Black Riders Mc) #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz