JOSEPHINE
Kiedy wali Ci się na głowę wiele problemów na raz, łatwo uwierzyć, że prześladuje Cię pech. Niestety naprawdę w to uwierzyłam. Porażająco przyciągałam lawinę porażek.
Pytanie, jak odgonić to nieszczęście?
Czy to w ogóle było możliwe?
A może to ja sama je na siebie sprowadziłam? Otaczałam się osobami, które miały negatywny wpływ na moje życie. I bądźmy ze sobą szczerzy. Gdybym nie odpuściła Sydney, jestem pewna, że prowadziłabym inne, a może nawet normalne życie.
Należę do ludzi, którzy nie dostrzegają pewnych możliwości czy też życiowych okazji, jakie pojawiały mi się na drodze. Mimo, że posiadałam prawo wyboru to i tak szłam na łatwiznę. Wybierałam to, co podano mi na tacy, mam na myśl całe moje życie odkąd straciłam rodzinę, a Mitchell mnie adoptował, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Nie miałam kwestii wyboru i musiałam robić, co chciał. Ale coś za coś. Miał pieniądze i sławę, a ja byłam goła i nieszczęśliwa. I gdyby mnie nie adoptował mogłabym trafić do rodziny, w której naprawdę mogło być gorzej, z drugiej zaś strony gdybym trafiła do innej, to może wszystko niemiałoby miejsca...
Do tego lubię odskocznię od codziennego życia, a wyjazd na trzymiesięczne wakacje do Nowego Yorku i poznanie Mitchell'a Sherwoord'a oraz jego pokręconej rodziny w tym jego brata Samuela, który mnie porwał było właśnie tym, a teraz liczę się z konsekwencjami.
Niestety gdybanie nie naprawi błędów, które nieświadomie popełniłam.
Zacisnęłam dłonie w pięści i znowu się naburmuszyłam, wlepiając spojrzenie w jego szerokie plecy.
Dostrzegłam, że był sporo ode mnie wyższy. Sięgałam mu nieco za pierś. Był szeroki w barach i w sumie duży wszędzie. Poczynając od rąk, kończąc na nogach, które były straszne umięśnione. Odwiedzał często siłownię i wątpię by tą sylwetkę zbudował bez wspomagaczy, bo kto w tych czasach nie robi sobie zastrzyków w dupsko, a on robił to na pewno. Samuel, w porównaniu do Mitchell'a, to potwór i mam tutaj na myśl wnętrze, bo Mitchell nie byłby zdolny do porwania, katowania ludzi czy ich gnębienia.
Może był odrobinę zagubiony, ale zauważyłam, że dzięki mnie trochę się zmienił. Nie był taki zimny i nieczuły. I gdyby nie Samuel, zmieniłabym go nie do poznania. Zacisnęłam szczękę, bo wszystko, ale to wszystko kończyło się na Samuelu. To on był tutaj problemem i wszystko było jego winną.
Przejechał dłonią po średniej długości włosach, które jak na mój gust były zbyt jasne. Chorował chyba na bielactwo, bo nawet jego skóra typu jeden była wręcz biała. Mógłby odwiedzić solarium, może nie wyglądałby wtedy jak żywy trup.
Do tego te tatuaże. Po prostu brak mi słów.
Jego twarz też była dziwna. Jego brązowe oczy, jasne brwi, mocne rysy twarzy i średniej długości broda. On cały był po prostu dziwny i w ogóle był nieatrakcyjny, albo po prostu od teraz nienawidziłam blondynów, bo jakoś wcześniej mi oni nie przeszkadzali...
Zatrzymał się niespodziewanie, a ja wpadłam na niego i automatycznie złapałam go za t-shirt. Spostrzegłam jak spięło mu się ciało. Ekspresowo go puściłam i cofnęłam się, więc po chwili odwrócił się. Gdy upewnił się, że nikogo nie ma w pobliżu, spojrzał na mnie.
– Od teraz nazywasz się Sophia. Nie mów nic o swoim życiu. Nie wspominaj nikomu o Mitchell'u. Najlepiej żebyś nic nie mówiła. Później dam ci papiery, które masz wykuć na pamięć – zakomunikował, na co spojrzałam na niego z niedowierzeniem, a gdy zrozumiałam, że nie żartował, a mówił całkowicie poważnie, zaśmiałam się.
CZYTASZ
Zemsta Diabła [+18]
RomanceSamuel mści się na młodszym bracie. Pozbawił go stabilności i pochwycił ludzi na różnych szczeblach władzy. Pewnego dnia porwał jego ukochaną i sfingował jej śmierć. Uwielbia płeć piękną, aczkolwiek tylko blondynki. Posiada aż trzydzieści sześć dzi...