JOSEPHINE
Spojrzałam przez lekko uchylone powieki na nachylająca się nade mną postać.
Była nią kobieta około trzydziestki. Ładna blondynka z dużymi szarymi oczami. Włosy miała upięte w wysoki kucyk, co dodawało jej profesjonalizmu.
Dostrzegła, że się poruszyłam, toteż po chwili złapała za jakąś fiolkę oraz strzykawkę. Nabrała preparat i odkaziła skrawek mojej skóry.
– Kim pani... – syknęłam, gdy wbiła mi igłę w ramię.
– Nikim ważnym. A teraz śpij – pogłaskała mnie po nim, po czym złapała za gazik i zaczęła coś klecić mi przy twarzy.
Chciałam odezwać się, ale nie mogłam. Próbowałam wstać, ale nie miałam na to siły. Ewidentnie zapodała mi jakiś lek nasenny, bo raptem po chwili zachciało mi się spać.
Zdarzyło się to już kilkukrotnie. Za każdym razem, gdy się budziłam ona zapodawała mi to ustrojstwo.
– To dla twojego dobra – pewnego razu powiedziała.
– Po tym szybko staniesz na nogi – innym razem odparła.
– Tym sposobem nie będziesz cierpieć.
Pytanie, kim ona do cholery była, aby podejmować taką decyzje? Nie wyraziłam na to zgody, więc nie miała prawa mnie tym faszerować.
Dla mojego dobra? Nic nie było robione tu dla mojego dobra.
Ostatnie próby nie wypaliły, ale tym razem nie miałam zamiaru się poddać. Odrazu po wybudzeniu i lekkiej panice, bo przez chwilę nie miałam zielonego pojęcia co się dzieje i gdzie tak naprawdę jestem, cichutko odetchnęłam, dając sobie czas do rozmysłu i żeby w miarę dojść do siebie.
Lekarka, tak bynajmniej mi się zdawało, tym razem opatrywała mi żebra.
Nawet nie zauważyła, że się obudziłam. To dobrze. W końcu mogłam działać.
– Dziwne, że się jeszcze nie budzi – wymruczała pod nosem, a ja miałam wrażenie, że serce przeskoczyło mi kilka uderzeń.
Gdy usłyszałam, jak rozrywa pakiecik i ponownie uzupełnia cholerną strzykawkę płynem, po czym przygotowuje moje ramię do zapodania preparatu, nie mogłam czekać dłużej na zbawienie. Szybko, aczkolwiek nieudolnie usiadłam na szpitalnym łóżku, na co zaskoczona pisnęła.
Skrzywiłam się, gdy zakuło mnie żebro.
– Oddawaj – syknęłam i wyrwałam jej ją.
Kiedy wstała i próbowała mnie siłą położyć na łóżku oraz odebrać przy tym strzykawkę, przez chwilę myślałam, że jej się to uda, ponieważ nie doszłam jeszcze do siebie, ale stwierdziłam czemu by jej tego nie ułatwić. Tak naprawdę przepychanki nic mi nie pomogą jedynie odbiorą siłę na ucieczkę, dlatego też zastygłam w bezruchu, co ją odrobinę zaskoczyło, bo również przestała się poruszać.
Gdy spuściła głowę, po czym nawiązałyśmy kontakt wzrokowy, krzywo się do niej uśmiechnęłam. W mgnieniu oka wyrwałam rękę z jej mocnego uścisku, po czym nieumiejętnie wbiłam igłę w jej udo, mając nadzieję, że szybko ją to poskłada.
– Coś Ty narobiła?! Przez Ciebie obie zginiemy – w szoku poinformowała, po czym padła na mnie jak kłoda, co dosłownie odebrało mi oddech w piersi, bo do najlżejszych nie należała, a ja miałam lekko poturbowane żebra.
CZYTASZ
Zemsta Diabła [+18]
Storie d'amoreSamuel mści się na młodszym bracie. Pozbawił go stabilności i pochwycił ludzi na różnych szczeblach władzy. Pewnego dnia porwał jego ukochaną i sfingował jej śmierć. Uwielbia płeć piękną, aczkolwiek tylko blondynki. Posiada aż trzydzieści sześć dzi...