Rozdział 7.2

707 59 11
                                    

SAMUEL

Tego dnia, gdy wyłowiłem Josephie'e i Emilie z rzeki, wydawał się na początku zwyczajnym dniem bez rewelacji. Kilka dni po przyjeździe do rodzinnych stron, który mieścił się w Nowym Yorku, zatrzymałem się w hotelu i gdy pozałatwiałem wszystkie interesy, zdecydowałem się odwiedzić brata, który przebywał w swojej rezydencji Manor House wraz z moją przyrodnią siostrą Patrice i Josephine, którą widziałem zaledwie kilka razy.

Pierwszy raz podczas przejażdżki z Mitchell'em, który musiał odebrać obie dziewczyny z imprezy do której niepostrzeżenie się wyrwały. Tam się z nią zapoznałem i wymieniliśmy kilka niezbyt ważnych zdań, ale czy zrobiła na mnie wrażenie?

Tak. Bo była blondynką.

Delikatną, urocząc, małą blondynką, za którymi tak ostatnio przepadałem.

W trakcie podróży do rezydencji długo się jej przyglądałem.

Zauważyłem, że interesowała się Mitchell'em, który siedział obok mnie nic nieświadomy. Był na nią tak wściekły, że próbowała go udobruchać różnymi sposobami, a najbardziej w pamięci mi utkwiły jej średniej wielkości piersi, gdy się pochyliła by mógł na nie spojrzeć. Już wtedy wiedziałem, że będzie miał z nią problem i się w ogóle nie pomyliłem. Okręciła go sobie wokół palca i doprowadziła do takiego stanu, że wieczny singel zaczął się za nią uganiać jak jakiś kundel, w kółko każdemu rozpowiadając, że należy tylko do niego, dzięki czemu w moim umyśle zrodził się plan, aby ją mu odebrać, tak jak to on uczynił mi. Podwędził mi za gówniarza dziewczynę za którą od dzieciaka się uganiałem, z którą byłem od lat, do której się przywiązywałem, o którą dbałem i troszczyłem się.

Nazywała się Sophii. Była czarnowłosą, uroczą pięknością. Gdy dojrzała i stała się jeszcze piękniejsza spodobała się również Mitchell'owi. Nie miał zasad i robił co chciał, a ja nie wiedziałem czemu to uczynił, czemu zrobił tak kurewską rzecz dla swojego brata.

Byliśmy tylko dzieciakami, ale odbiło mi się to na psychice, choć minęło już tyle lat, może z dziesięć jak nie więcej.

Trochę się z nią zabawił i porzucił, a gdy po tym wszystkim chciała do mnie wrócić, uznałem że już jej nie chcę, choć biłem się z myślami, aby dać jej drugą szansę, ale jakoś nie potrafiłem. W moich oczach już nie była przepiękną, uroczą dziewczyną, którą uwielbiałem i pragnąłem. Stała się numerkiem jak pozostała kolejka dziewcząt, które nie nadawały się na kilkuletni związek, który zaliczyłem i olałem z grubej rury. Biegała za mną i żałowała wszystkiego, wypłakując łzy, które na mnie nie działały.

Przez nią wypaliłem się, przez co stałem się zimnym draniem bez uczuć. Nigdy więcej nie zaangażowałem się, aczkolwiek nie uważałem, że każda była taka sama, bo tak nie było.

Po prostu nie byłem gotowy się zaangażować, bo polubiłem życie bez zobowiązań, a związek jednak oznaczał obowiązek o który trzeba dbać oraz o zdrowie psychiczne partnerki, który w moim przypadku nie było możliwe, tym bardziej w jakim kręgu ludzi się obracałem.

Z wiekiem moje preferencje zmieniły się. Lubiłem towarzystwo nie jednej kobiety a kilku, toteż moje seksualne życie było w stu procentach zaspokojone, ale z czasem i to się mi znudziło, więc krok po kroku zacząłem wracać do poprzednich nawyków, ucinając bogate życie seksualne i skupiając się na jednej niewinnej, uroczej kobiecie, a stała się nią Poppy.

Zemsta Diabła [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz