JOSEPHINE
Minęłam ladę barową i po chwili przy jednym ze stolików dostrzegłam Lima. Przez chwilę mi się przyglądał. Gdy zrozumiał, że to ja schował telefon do kieszeni i wstał od stołu.
– Co to? – ujrzałam zaskoczenie malujące się na jego twarzy i w ogóle mu się nie dziwiłam, bo ja również nie mogłam siebie poznać – to peruka? – gdy ich dotknął, trzepnęłam go po łapach.
– Jaka peruka? Nie widać, że moje? – kiedy otworzył buzię, aby coś odpowiedzieć, dodałam:– nie ważne. Nie mam na to czasu. Gdzie twój szef? Tam? – wskazałam na pokój, gdzie zazwyczaj przebywał.
– Tak. Postaraj się go nie wkurzyć.
Mam zamiar go wkurzyć, przeszło mi przez myśl. Nienawidziłam go tak mocno, że wkurwianie go sprawiało mi zbyt wielką przyjemność.
Mocniej zacisnęłam dłoń na materiale bielizny i ruszyłam w tamtą stronę i nie patyczkując się z pukaniem do drzwi, wtargnęłam do środka.
– Zmieniła mój wygląd. Zadowolony? Okey, jakoś to zniosę, ale to – uniosłam materiał przed siebie – to już jest lekka przesada. Ktoś tu ma ostro narąbane w móżdżku... – urwałam w połowie zdania, gdy dostrzegłam Samuela na fotelu z klęczącą Poppy robiącą mu loda.
Mocno docisnął jej głowę do swojego krocza, aż zaczęła się krztusić. Spostrzegłam, jak mocno zacisnęła mu się szczęka, gdy mnie zobaczył.
Gdy blondynka zaczęła się wyrywać, szybko puścił jej głowę. Odwróciłam twarz, bo jego Mały ptaszek był na ostatnim miejscu na liście rzeczy, które chcę ujrzeć.
– Przepraszam, ale nie mogę już dłużej. Nie bądź na mnie zły – wyjęczała zdruzgotana – możemy spróbować później?
Ups. Ktoś tu nie doszedł.
Usatysfakcjonowało mnie to. Wiem, jak to jest i tak naprawdę nie jest to fajne. Dobrze mu tak, przeszło mi przez myśl.
– A czy kiedykolwiek byłem, Aniele? – pokręciła szybko głową – no właśnie. Możesz już iść – niespodziewanie pogłaskał ją po głowie, co było naprawdę dziwne.
– Dziękuję – w pośpiechu złapała za majtki oraz stanik i ze spuszczoną głową ruszyła do wyjścia.
Minęła mnie, jakbym była powietrzem. Okey. To akurat przeżyję.
Jeszcze dwie godziny temu była szczęśliwa, a teraz wyglądała jakby przeszła przez istny koszmar, ale to nie moja sprawa, w takim miejscu jak to, każdy powinien martwić się o siebie.
– Następnym razem zapukaj do drzwi – zakomunikował, ale nie był zły.
Gdy zdecydowałam się na niego spojrzeć, miał już na sobie bokserki.
Po raz pierwszy widziałam go bez ubrań. Był bardzo zbudowany, co w ogóle nie ułatwiało mi życia i odrobinę się go bałam. Odrobinę? To mało powiedziane. Bałam się go, jak jasna cholera. Po tym człowieku można było spodziewać się dosłownie wszystkiego i nic dziwnego że wzbudzał w drugim człowieku strach. Zacisnęłam zęby i uniosłam nieco wyżej podbródek, by nie dać mu satysfakcji.
Masakra. Do tego przyglądał mi się dłużej niż powinien tym swoim lodowatym i beznamiętnym spojrzeniem.
– Nienawidzę tego koloru, ale na tobie wygląda on znośnie – zauważył, na co się skrzywiłam.
Ale w sumie było to do przewidzenia. Nie ciężko było zauważyć, że były tutaj same blondynki, co oznaczało że chorobliwie mu się one podobały.I przy okazji debilu nie działają na mnie Twoje popieprzone na swój sposób komplementy, tym bardziej po tym, co mi zrobiłeś. Dla mnie jesteś skończony na wieki wieków. Tyle w tym temacie.
– Nie za dużo tych rozkazów na dziś? – zapytałam, udając że tego nie usłyszałam –Najpierw włosy, teraz to? Co to w ogóle jest? – szybko zapytałam, unosząc strój przed siebie – i czemu każesz nosić to tym biednym dziewczynom? – podeszłam do niego bliżej i rzuciłam mu na kolana. Skrzyżowałam ręce na piersi i z niecierpliwością czekałam na odpowiedź, ale z marnym skutkiem. Do tego nie podobało mi się, że zbyt często się przyglądał – przestań się na mnie patrzeć – wycedziłam przez zaciśnięte zęby – i mi odpowiedz.
– Włóż ją – jedynie powiedział i nie zaprzeczę, że oczekiwałam dłuższej wypowiedzi, co by mi wiele wyjaśniło, ale na marne się produkowałam. Co za kretyn pieprzony.
– Słucham? – uniosłam zaskoczona brwi.
– Powiedziałem, włóż.
Prychnęłam i się roześmiałam.
– Chciałbyś.
Uniósł zaintrygowany brew i uniósł kącik ust, coś w podobieństwie uśmiechu.
– Może zademonstrujesz mi mały pokaz, diablico? – wskazał na scenę, wciąż wlepiając we mnie zimnie spojrzenie i dopowiedział: – sprawdzę czy się tutaj nadajesz.
– Oczywiście, że się do tego nie nadaję – warknęłam – jestem zdrowa na umyśle i wolę normalne życie bez tej patologi, która cię otacza –
przymrużył powieki, a ja kontynuowałam – W życiu się tak nie poniżę, jak te wszystkie dziewczyny, które ślepo są wpatrzone w ciebie, czego w ogóle nie rozumiem, bo w moich oczach jesteś nikim – trwałam w pewnej siebie, niewzruszonej pozycji, podczas gdy on wklepywał we mnie brązowe tęczówki.– Teraz rozumiem, co widział w tobie Mitchell. Masz cięty język i jesteś strasznie uparta. Większości się to podoba i naprawdę to lubią, aczkolwiek nie tutaj – wziął ze stolika fajka i zapalniczkę, po czym odpalił. Zaciągnął się nim. Kiedy wypuścił z ust nikotynę, dodał:– i dam Ci dobrą radę. Jeżeli chcesz tu przetrwać musisz przytemperować swój temperament, ponieważ wolimy posłuszne i miłe kobiety.
– A może wcale nie chcę, aby ktokolwiek mnie lubił? Nie zależy mi na byciu miłą i posłuszną.
– Przez następne kilka lat będziesz tutaj pracować i zabawiać się z moimi klientami. Nie mogę pozwolić sobie na skargi przez ciebie, rozumiesz?
– Mam to w dupie, tak szczerze – skrzyżowałam ręce na piersi – nie jestem jedną z nich, bo pojmałeś mnie tu wbrew mojej woli. I nie zmusisz mnie do niczego takiego. Sądzę że masz już zbyt dużą ilość marionetek, a kolejną napewno nikt ci nie podaruje, to ci obiecuję.
– Powinienem w takim razie sprawdzić, co słychać u twojej przyjaciółki? – niespodziewanie odrzekł, na co przełknęłam ślinę, bo nie sądziłam, że znowu mnie tym zaszantażuje. Ale czego mogłam się po nim spodziewać. Dobroci serca? Ten potwór nie miał serca, ani krzty moralności.
Dostrzegł jak się spięłam.
– Uderzyłem w czuły punkt, co? – wyrzucił niedopałek do popielniczki i wstał z fotela.
Nie cofnęłam się, gdy się do mnie zbliżył i stanął naprzeciwko.
– Mam nadzieję, że nasza współpraca przyniesie ogromny rezultat. Włóż ją – niespodziewanie wsunął mi komplet do ręki – nie zawiedź mnie.
– Jeszcze Ci się odpłace za to Sherwood, możesz być tego pewien – wycedziłam, zbliżając się do jego twarzy.
Toczyliśmy walkę na spojrzenia, ale jego było tak stalowe, że ją oczywiście przegrałam. Ja jebie, byłam taka słaba.
Odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia, bo nic tu po mnie, przeszło mi przez myśl.
*
Kolejny rozdział pewnie pojawi się dziś 😏🥰
CZYTASZ
Zemsta Diabła [+18]
RomanceSamuel mści się na młodszym bracie. Pozbawił go stabilności i pochwycił ludzi na różnych szczeblach władzy. Pewnego dnia porwał jego ukochaną i sfingował jej śmierć. Uwielbia płeć piękną, aczkolwiek tylko blondynki. Posiada aż trzydzieści sześć dzi...