siedemnaście ; przepraszam

2.9K 362 53
                                    

- Na prawdę nie toleruję malinek na szyi. Czy nie zgadzasz się ze mną, Lucyfer? - zapytał Ben, obracając widelec w dłoni. Luke nie spuszczał wzroku ze swojego talerza.

- Ben proszę, nie mów o tym przy obiedzie, czekaj co?! - Andrew spojrzał na blondyna, marszcząc brwi.

Blondyn udawał, że nie zauważa zaciekawionych spojrzeń w jego kierunku, skupiając się na jedzeniu.

- Luke, kochanie, spójrz w lewo - odezwała się Liz.

Hemmings przełknął głośno ślinę, odwracając głowę. Jego twarz natychmiast nabrała jasnoczerwonego koloru. Naprawdę chciał zacząć nad tym panować.

Liz westchnęła głośno i spojrzała na Andrewa.

- Powiedziałeś, że z nim o tym porozmawiasz.

- Nie miałem odpowiedniej okazji - odpowiedział.

- Ja, ja...wiem jak to wszystko się robi, przepraszam, ale...nie potrzebuję... - Jack zadrwił.

- Skoro wszystko wiesz, dlaczego to ukrywasz?

Luke spojrzał w dół.

- Za...zaraz zaczynam lekcje, muszę już iść - powiedział cicho. Wyszedł z pokoju i pobiegł na górę, zanim jego rodzina zdążyła cokolwiek powiedzieć.

Zapiął koszulę, dokładnie sprawdzając każdy guzik, założył też krawat i marynarkę. Wyglądał schludnie, ale zdecydował się podwinąć rękawy i poluźnić krawat.

Blondyn poprawił kołnierz koszuli, by w całości zakrył malinkę na jego szyi; był przeszczęśliwy, że nie miał lekcji wfu dziś lub nawet do końca tygodnia. Nauczyciel wychowania fizycznego był chory, więc w zastępstwie miał dodatkową matematykę.

- Luke! Calum jest tutaj - zawołał Andrew ze schodów. Hemmings pospiesznie poprawił swoje włosy, chwycił plecak i ruszył w kierunku schodów. Przywitał się z Hoodem. Ashton też tam był, stając obok swojego roweru.

- Jesteś gotowy? - zapytał brunet, uśmiechając się. Luke skinął głową.

***

- Tak, jestem już. Nie martw się. Zaraz będę na na parkingu - Michael mówił do zestawu głośnomówiącego.

- Och, Okey - odpowiedziała Sarah.

- Zobaczymy się za moment - odpowiedział niezręcznie. Musiał ją przeprosić. Zachował się wobec niej jak okropny dupek.

Michael zaparkował na zewnątrz i niemal pobiegł do drzwi. Sarah otworzyła je chwilę później, posyłając Cliffordowi wymuszony uśmiech.

- Odnośnie opieki, Sarah. Bardzo cię przepraszam. Naprawdę. Ja...ja przesadziłem. Jest mi bardzo...bardzo przykro.

- Wygarnąłeś mi wszystko, Mike - Sarah szepnęła, zamykając drzwi, gdy tylko przekroczył próg mieszkania. Milczał.

- Jednego dnia miałam wszystko. Męża, piękną córkę i cudowne życie. Myślałam, aby to jakoś naprawić, ale ty...ale ty zabrałeś mi to wszystko...

Michael spojrzał w dół, zawstydzony. Żałował, że nie powiedział tego wcześniej...

- Ja...Sarah...przepraszam...

Dziewczyna spojrzała na niego smutno.

- Jak długo to trwa? - zapytała cicho, nieco bojąc się odpowiedzi.

- Co? - zmarszczył brwi.

- Ty. Ten romans. Czy znam tego mężczyznę? - spytała. Michaelowi zaschło nagle w ustach. Myślał już o jak najszybszym powrocie do domu

- Nie długo - mruknął, bawiąc się palcami. - Nie znasz go.

Spojrzał krótko na Sarah, wracając do wpatrywania się w podłogę.

- Kłamiesz - wyszeptała.

Michael lekko zmarszczył brwi.

- Nie.

- Znam go, czy...? - spojrzała na niego, rozczarowana. Clifford nienawidził, gdy ludzie patrzyli na niego w ten sposób. Czuł się wtedy jak nastolatek, gdy popełniał błędy.

- Nie, Sarah. Posłuchaj...

- Nie, ty posłuchaj... - zażądała. - Jesteśmy dorośli. Mamy córkę...Rozumiesz...Mamy córkę. Mamy życie. Nie możemy tego porzucić jak głupi nastolatkowie. Jeśli nie kochasz mnie. Okey. W porządku, ale nie waż się do tego doprowadzić Scarlett. Ona też jest moją córką i nie chcę, aby była pionkiem w naszej grze o prawa do opieki.

Michael wyglądał jak dziecko, które przed chwilą krzyknęło. Sarah miała rację. Czuł się jeszcze gorzej, niż na początku,

- Jeśli myślisz o czymś poważnym z tym mężczyzną, Okey. To już nie jest moja sprawa, ale jeśli wpłynie to na Scarlett, to już jest moja sprawa. Lepiej nie doprowadź do tego - Sarah powiedziała spokojnie. Michael powoli skinął głową, zagryzając wargę.

- Sarah, przepraszam - powiedział cicho. Skinęła tylko głową, posyłając mu mały uśmiech.

Michael pochylił się w jej stronę i przytulił ją. Oczywiście, nie dlatego, że ją kocha, ale by się pożegnać. Po tym, nie będzie już jego żoną. Będzie tylko mamą Scarlett...Nikim więcej.

Wcześniej był przekonany, że tęsknił za nią. W rzeczywistości nie był w niej zakochany, ona była tylko i wyłącznie w jego pamięci. Był jednak pewien, że wspomnienia Jego i Luke'a zostaną mu na zawsze.

- Powinieneś już iść - powiedziała cicho. - Scarlett wróci wkrótce ze szkoły.

- Mogę ją odebrać, znaczy...jeśli chesz? - zapytał. Sarah tylko potrząsnęła głową.

- Nie. Mój adwokat zadzwoni do ciebie.

Michael zmarszczył brwi. Znał ją na tyle długo, by zauważyć, że coś jest nie tak.

- Co przede mną ukrywasz? - spytał, pochylając głowę na bok z zaciekawieniem.

Sarah westchnęła.

- To nie ma znaczenia. Nie dzisiaj.

- Tak, jest. Proszę...powiedz mi - Clifford dotknął jej ramienia. Blondynka uniosła brew, wzdychając.

- Dobrze. Jestem w ciąży - przyznała. Michael natychmiast pobladł.

Michael pokręcił głową.

- Nie, nie. My...Nie, Nie. Nie jesteś. Nie ma mowy. Poważnie?

- Michael - Sarah westchnęła głośno. - Jestem. Jestem w trzecim tygodniu... Dowiedziałam się w niedzielę i...chciałam ci powiedzieć... - wyjaśniła spokojnie.

Michael chciał uderzyć głową o ścianę, tak samo, gdy dowiedział się o jej pierwszej ciąży. Oczywiście, że kocha Scarlett, ale nie planował drugiego dziecka.

Jak to wytłumaczyć Luke'owi?
Luke wkurzy się. Zwłaszcza po tym co wydarzyło się w samochodzie. Michael nie mógł mu o tym powiedzieć, przynajmniej nie teraz.

- Czy...Czy moglibyśmy porozmawiać później. Muszę iść. Nie mogę tego znieść, nie mogę - cofnął się do drzwi, potykając o własne nogi. Dotknął dłonią uchwytu.

- Dobrze. Nie zrób nic głupiego - powiedziała, wiedząc, że to jego metoda radzenia sobie z trudnymi problemami.

Przytaknął szybko, wychodząc bez słowa. Pobiegł do samochodu, otworzył i wszedł do niego. Zbyt mocno zatrzasnął drzwi, ponieważ natychmiast otworzył się schowek na dokumenty, z którego wypadło pudełko prezerwatyw.

- Kurwa - jęknął, wrzucając je tam z powrotem, zatrzaskując komorę.

Spuścił głowę do przodu w stosunku do reszty siedzenia. Michael nienawidził siebie w tej chwili. Nienawidził siebie, że tak skomplikował całą sytuację.

#MrCliffordFF
Tłumaczone przez: skymichael.

mr. clifford | muke | pl ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz